Prokuratura w Gdańsku wreszcie podjęła decyzję o upublicznieniu twarzy sprawców zamachu na rodzinę Donalda Tuska. Śmieszne jest tylko tłumaczenie Prokuratury do dziennikarzy "Gazety Wyborczej", że zrobili to dopiero dziś, bo dostali moje zażalenie do sądu, w którym żądam tego upublicznienia.
Droga Prokuraturo! Nie wpadliście przez kilka miesięcy na to, że jak ma się zdjęcie sprawcy i nie można ustalić jego nazwiska, to warto je upublicznić? Nadto moje zażalenie wysłałem 4 stycznia, a więc dostaliście je dwa tygodnie temu. Czyżby akurat do dziś trwała analiza treści uzasadnienia zażalenia? Podjęliście sprawę dzisiaj, bo sprawę upubliczniliśmy i zainteresowały się tym media w kontekście nazistów na Śląsku. I dalsze ukręcanie sprawy jest niemożliwe.
Argumenty za tym, że rzucanie ciężkim kamieniem do czyjegoś domu to tylko zniszczenie mienia są śmieszne. Proponuję takie intelektualne ćwiczenie: wyobraźcie sobie, że ten kamień wpada do mieszkania Marty Kaczyńskiej, a atak jest podyktowany polityczną niechęcią do jej stryja (mam nadzieję, że nigdy nic takiego się nie wydarzy!) Wówczas łatwiej Wam przyjdzie zastosować właściwą kwalifikację, prawda?
Gdy zbierano pieniądze w czasie jednego ze spektakli teatralnych w celu wynajęcia zabójcy Jarosława Kaczyńskiego złożyłem zawiadomienie do prokuratury. Uważam, że jeżeli nie będziemy ścigać bezwzględnie jakiejkolwiek formy agresji wobec osób publicznych i ich rodzin, to zaraz dojdzie do jakiegoś nieszczęścia. Jako naród jesteśmy już bardzo podzieleni. Jeśli do tego podziału dojdzie krew, to możemy się już nie pozbierać.