Nawet najbliższy współpracownik Kaczyńskiego wicemarszałek Terlecki w nerwach zaliczył największą wpadkę w polityce zagranicznej atakując spotkanie wiceprezesa PO z prezydent-elekt Białorusi.
Decyzja ogłoszona przez byłego premiera o powrocie do polityki krajowej jest brzemienna w skutkach. Po pierwsze rodzi nadzieję na uporządkowanie sytuacji w największej parlamentarnej partii opozycji, czyli w PO.
Po drugie Tuskowi znacznie łatwiej będzie się porozumieć z Hołownią, niż Budce i Trzaskowskiemu, gdyż nie ma obciążenia z wymiany kandydata w wyborach prezydenckich, która dokonana za zgodą PiS wytrąciła szansę Hołowni. A porozumienie PO i Polski 2050 jest dzisiaj kluczem do zwycięstwa. Również z PSL Tuskowi łatwiej będzie rozmawiać niż Hołowni i Budce.
Po trzecie obecna sytuacja politycznego osamotnienia Polski jest tragiczna. Jedynymi znanymi postaciami, które mogą to osamotnienie przełamać po obaleniu PiS, jest tandem Tusk i Sikorski. Dlatego powrót Tuska do polityki polskiej to najgłębsza racja stanu.
Reakcje z PO zdają się wskazywać, że doskonale to rozumieją. Nawet Trzaskowski, który był podejrzewany o tworzenie nowego projektu politycznego, zareagował z entuzjazmem. To dobry znak.
Mam nadzieję, że wspomniana przez Donalda Tuska rozmowa z Borysem Budką przygotuje ramy powrotu byłego szefa PO do czynnej polityki partyjnej. Oby stało się to jak najszybciej.