Od wielu miesięcy trwa w polskim Kościele swoisty „festiwal” pod hasłem „szukaj wroga”. Ten „festiwal”, reżyserowany przez o. Tadeusza Rydzyka i przeradzający się chwilami w żałosny kabaret, objął swoim zasięgiem tysiące, a nawet miliony ludzi: zawojował pocztę, rozsiadł się w kruchtach kościołów, wypłynął na ulice, porwał w swój wir wielu biskupów, dotarł nawet do Rzymu, aby ostatecznie zamknąć usta przeciwnikom. Jesteśmy świadkami jakiegoś zbiorowego szaleństwa, któremu nadaje się nazwę „przebudzenie”. To niby-przebudzenie uderza nie tylko w porządek prawny naszego państwa, ale także w Kościół. Tymczasem wiele liczących się osób w Kościele „nabrało wody w usta”, nie chcąc się narazić szalejącym żywiołom. Wielu udaje, że nic się nie stało. Postanowili przeczekać burzę, zamiast krzyknąć, że „król jest nagi”. A szaleństwo, przybrawszy maskę „świętości i prawdy”, sieje zamęt i spustoszenie
Tygodnik Powszechny opublikował w marcu w dwóch kolejnych numerach obszerny artykuł o. Ludwika Wiśniewskiego „Gdzie my jesteśmy”. Tekst niezwykły, poruszający, głęboko udokumentowany. Autor jest znany od lat z bezkompromisowej walki o prawdę w kościele katolickim i o odpolitycznienie jego publicznych działań. Dwa lata temu też głośno było o ojcu Ludwiku z powodu listu do nuncjusza apostolskiego o sytuacji Kościoła w Polsce. Dostał nic nieznaczącą, wymijającą odpowiedź.
W książce Bożeny Szajnok o. Ludwik tak ocenia ten epizod: „Po pierwsze ciąży na nas widzenie ludzkiego świata w kategoriach pan-sługa. Ma to miejsce w polskim życiu społecznym i politycznym, ale także w polskim Kościele. Jedni wiedzą, a drudzy nie wiedzą i mają tylko słuchać…..I otóż, kiedy tak się sortuje ludzi to nie ma już miejsca na partnerstwo i na autentyczny dialog. I choćbyśmy sto razy powtarzali, że duch święty działa i przemawia także przez maluczkich, to i tak biskup - ba, proboszcz – nie będzie się liczył z głosami świeckich katolików”.
Ks. Adam Boniecki napisał o Ludwiku Wiśniewskim: „To jeden z naszych Mistrzów, wytrwały pracownik winnicy Pańskiej. Podziwiam odwagę o.Ludwika ….wiem, że dopóki są tacy księża, na przyszłość Kościoła w Polsce można patrzeć ze spokojem”. Podzielam podziw i uznanie, ale co z tego jeżeli takie głosy są wołaniem na puszczy. Polscy biskupi są rozpolitykowani do granic przyzwoitości. Antydemokratyczne i antyustrojowe wystąpienia w kazaniach kościelnych i na politycznych zgromadzeniach w Warszawie i na Jasnej Górze stają się chlebem powszednim. Zgoda na wykorzystywanie krzyża i dzwonów kościelnych do tych pozornie świeckich manifestacji staje się codziennością.
Może czas się opamiętać i wykorzystać pretekst w postaci artykułu o.Ludwika do zadania publicznie pytania GDZIE MY JESTEŚMY? Może już najwyższy czas żeby otwarcie i publicznie porozmawiać o polskim Kościele i dopuścić „maluczkich” do głosu? Może najwyższy już czas, żeby episkopat dał sygnał społeczeństwu, że dostrzega patologie i ograniczy nieodpowiedzialne, polityczne zachowania niektórych biskupów?
Może czas na zademonstrowanie przez Kościół wyraźnego stanowiska potępiającego polityczną działalność Radia Maryja i telewizji Trwam. O próbie dialogu i czymś w rodzaju „okrągłego stołu” o.Ludwik pisze tak: „Zakończę go (artykuł) wizją-marzeniem. Jest wielki stół, przy którym siedzi abp Michalik. Obok niego widzę biskupa Lepę i biskupa Rysia, a dalej dostrzegam: Dominikę Kozłowską, ks. Ireneusza Skubisia, Zbigniewa Nosowskiego, Piotra Mucharskiego, ks. Marka Gancarczyka, Ewę Nowinę-Konopkę, o. Tadeusza Rydzyka, ks. Adama Bonieckiego, Henryka Woźniakowskiego, Halinę Bortnowską, s. Małgorzatę Chmielewską, o. Macieja Ziębę, o. Wacława Oszajcę, ks. Alfreda Wierzbickiego, Karola Tarnowskiego, o. Jana Górę, Tadeusza Sławka, ks. Andrzeja Lutra, Tomasza Terlikowskiego, ks. Andrzeja Dragułę, Andrzeja Grajewskiego, ks. Kazimierza Sowę, ks. Andrzeja Szostka, Marcina Przeciszewskiego, Szymona Hołownię, Artura Sporniaka, ks. Jana Kracika, o. Tomasza Dostatniego... można wymieniać jeszcze wielu innych.
Oczywiście wymyśliłem tę wizję. Jestem jednak przekonany, że dopiero wtedy, kiedy zaczniemy rozmawiać jak siostry i bracia, dopiero wtedy przyjdzie nadzieja, że zaczniemy zbierać to, cośmy rozproszyli i pogubili”.
Piękne marzenia i nadzieja, że jednak może kiedyś……? Podobne poglądy wyrażał wielce zasłużony dla Kościoła sędziwy profesor Stanisław Luft, który w październiku 2012 roku skierował na ręce polskich biskupów przesłanie pełne miłości do Kościoła, ale i troski o jego przyszłość. Niestety nikt z adresatów publicznie nie zareagował na ten list rozpaczy. O.Ludwik pisze „…..reakcja nastąpiła natomiast ze strony środowiska akademickiego związanego z Radiem Maryja. Bardzo dziwna reakcja. Bo czyż trzeba bronić Kościół przed profesorem Luftem, jak przed szkodnikiem? Czy nie warto pochylić się nad jego spostrzeżeniami? A który z panów profesorów zrobił tyle dla Kościoła, co profesor Luft? Jest nie do pojęcia, jest sprawą zdumiewającą, dlaczego córki i synowie jednego i tego samego Kościoła nie usiądą przy wspólnym stole, nie wyłożą „kawa na ławę” pretensji, jakie do siebie żywią i nie zdecydują się na budowę Kościoła, być może każdy po swojemu, ale bez wrogości i z szacunkiem dla innych….”
Ostatnio Rada Stała Episkopatu wydała bezprecedensowe oświadczenie stanowiące swoisty szantaż dla świeckiej instytucji państwa Polskiego. Rada w oświadczeniu pisze „…Odrzucenie przez KRRT kolejnego wniosku Telewizji Trwam oznaczałoby wyraźną dyskryminację wiernych Kościoła Katolickiego w Polsce….oczekują tego miliony obywateli naszej ojczyzny ….” Brzmi groźnie. Gdzie tu miejsce na normalne procedury przetargowe, gdzie samokrytyka że w poprzednim przetargu po prostu zlekceważono wymagania i obowiązujące przepisy.
Gdzie krytyka nadmiernego upolitycznienia stacji telewizji Trwam? Członkowie KRRT wyraźnie poczuli się niekomfortowo: „…natychmiast po ogłoszeniu konkursu rozpoczęła się kampania nacisków politycznych i medialnych a nawet przestępczych gróźb pod adresem KRRT i jej członków…”. Niestety czarno to widzę wydaje się że państwo ustąpi i szantaż będzie skuteczny. W tej sytuacji warto przypomnieć, niektóre, obszerne fragmenty artykułu o.Ludwika Wiśniewskiego (kawalera Medalu św. Jerzego). Jest na to dobry czas. W Rzymie odbywa się Konklawe, Jak się mówi wielu Kardynałów domaga się pełnej prawdy, co naprawdę się dzieje w kościele katolickim i za kulisami w Państwie Watykańskim?
Jest nadzieja, że ten historyczny czas oczyszczania wypełni pokorny rachunek sumienia hierarchii kościelnej i może też się zreflektują polscy biskupi? Dla ułatwienia tego procesu przypominam trochę obszernie niektóre pytania i oceny o.Ludwika Wiśniewskiego zawarte w artykule
„Gdzie my jesteśmy?”, no właśnie gdzie?:
„ …Od wielu miesięcy trwa w polskim Kościele swoisty „festiwal” pod hasłem „szukaj wroga”. Ten „festiwal”, reżyserowany przez o. Tadeusza Rydzyka i przeradzający się chwilami w żałosny kabaret, objął swoim zasięgiem tysiące, a nawet miliony ludzi: zawojował pocztę, rozsiadł się w kruchtach kościołów, wypłynął na ulice, porwał w swój wir wielu biskupów, dotarł nawet do Rzymu, aby ostatecznie zamknąć usta przeciwnikom. Jesteśmy świadkami jakiegoś zbiorowego szaleństwa, któremu nadaje się nazwę „przebudzenie”.
To niby-przebudzenie uderza nie tylko w porządek prawny naszego państwa, ale także w Kościół. Tymczasem wiele liczących się osób w Kościele „nabrało wody w usta”, nie chcąc się narazić szalejącym żywiołom. Wielu udaje, że nic się nie stało. Postanowili przeczekać burzę, zamiast krzyknąć, że „król jest nagi”. A szaleństwo, przybrawszy maskę „świętości i prawdy”, sieje zamęt i spustoszenie….
…Mówił abp Wacław Depo na Jasnej Górze, 24 marca 2012 r.: „Chcemy zaświadczyć, że blisko dwa miliony podpisów w obronie prawa do wolności słowa i obrazu Telewizji Trwam, tysiące ludzi na ulicach polskich miast i poza granicami naszej Ojczyzny to nie krucjata antydemokratyczna, to nie krucjata antypolska czy antyeuropejska, ale to jest dowód, że sumienia są przebudzone prawdą”. Głęboko się nie zgadzam z Arcybiskupem, zwłaszcza odnośnie do marszów na ulicach miast. Są to zazwyczaj imprezy głęboko pogańskie, niemające nic wspólnego z prostowaniem ludzkich sumień.
Organizuje je głównie partia opozycyjna i mają charakter antyrządowy. Uczestnicy często zachowują się tak, jakby Polską rządzili najeźdźcy, uzurpatorzy, a nie demokratycznie wybrani przedstawiciele narodu. A ponieważ marsze rozpoczynają się zazwyczaj Mszą celebrowaną przez biskupów, trzeba z bólem stwierdzić, że w ten sposób biskupi uwiarygodniają i błogosławią to wszystko, co później dzieje się na ulicach (w paru przypadkach zresztą biskupi osobiście uczestniczyli w marszach).
Oczywiście podczas marszów nie ma bijatyki i wulgaryzmów, ale za to są insynuacje i oskarżenia pod adresem rządzących. W obliczu niesionego zazwyczaj na początku pochodu krzyża Chrystusowego krzyczy się pod adresem prezydenta i premiera: „zdrajcy!”. To jakaś aberracja, podobnie jak śpiew „Ojczyznę wolną racz nam wrócić, Panie”, przekreślający ofiarne wysiłki wielu Polaków (także Jana Pawła II) dla odzyskania niepodległości. I nikt nie krzyknie: ani biskup, ani o. Rydzyk, ani działacz Solidarności, że tak przecież nie można...
..Te marsze są nazywane (m.in. w obronie Telewizji Trwam) przez niektórych biskupów i katolickich działaczy „lekcjami patriotyzmu” i „lekcjami miłości Ojczyzny”. W istocie są to lekcje uczące, jak najprościej zniszczyć Ojczyznę i Kościół. Wiem, że niektórzy ich uczestnicy oburzą się na tę ocenę. Wiem, że wiele osób uczestniczyło w tych marszach z pobudek religijnych i patriotycznych. Nie kwestionuję tego. Nie kwestionuję także prawa polityków do organizowania protestów, również ulicznych. Sprzeciwiam się wtapianiu Eucharystii, krzyża, religii w akcje ściśle polityczne. Sprzeciwiam się manipulowaniu ludzką, żarliwą religijnością…
…W pierwszych szeregach przed ołtarzem widzę polityków PiS oraz Solidarnej Polski. Wszyscy, którzy chcą się liczyć w politycznych rozgrywkach, siedzą tutaj „przejęci niegodziwością, jaka spotkała Telewizję Trwam”. Po Mszy następuje odczytanie oświadczenia Rady Głównej Episkopatu, a następnie słyszymy przemówienie przebywającego w Chicago Ojca Dyrektora: „wierni Chrystusowi są prześladowani, ale z pomocą Matki Najświętszej zwyciężą!”.
Proroczo brzmi śpiew wykonywany przez solistę: „Biały orzeł znów skrępowany, krwawy łańcuch zwisa u szpon, ale wkrótce zostanie zerwany, bo wolności wybija dzwon”. Jest sporo przeróżnych transparentów, m.in.: „Wilcze zęby smocza łuska to prawdziwy obraz Tuska”; „Namiestnicy kondominium, zaprzańcy i pożyteczni idioci WON RAUS”; „Platforma przestępców, zdrajców do dymisji”; „PRZETRWAM pogańskich Dworaków”. Głównymi mówcami na tym katolickim marszu byli dwaj przywódcy opozycji politycznej….
….. do ks. abp. WACŁAWA DEPO mam kilka pytań.
1) Na jakiej podstawie Ksiądz Arcybiskup stwierdził na Jasnej Górze 24 marca 2012 r., że marsze organizowane w zasadzie przez partię opozycyjną, pod pretekstem obrony Telewizji Trwam, są godne poparcia i stanowią „dowód, że sumienia są przebudzone prawdą”?
2) Czy podtrzymuje Ksiądz Arcybiskup opinię wyrażoną w rozmowie z Małgorzatą Rutkowską („Nasz Dziennik”, 7-8 lipca 2012), a także przy innych okazjach, że za decyzją KRRiT stoi ideologia antychrześcijańska, a Jan Dworak i pozostali decydenci „nie stoją po stronie prawdy, tylko ideologii, która próbuje sprawy religii chrześcijańskiej zepchnąć do getta”?
3) W ostatnim czasie Ksiądz Arcybiskup mówił o Telewizji Trwam jako o telewizji katolickiej. To jest pewna nowość, dotychczas nikt chyba nie twierdził, że formalnie jest to telewizja katolicka. Nie chodzi jednak o formalność. Jest pytanie, czy programy z udziałem polityków jednej partii, którzy nie stronią przed pomówieniami, a których to polityków ojcowie prowadzący program w Radiu Maryja traktują jak nosicieli czystej prawdy, nie są sprzeczne z katolickim duchem?.....
…. Biskupa KAZIMIERZA RYCZANA, którego odważną działalność z jego czasów lubelskich wspominam z wielkim uznaniem, chciałbym zapytać:
1) Dlaczego obecną sytuację w Polsce uważa za gorszą od tej, jaką mieliśmy w okresie komunistycznym? Tak bowiem zrozumiałem słowa: „Demokracja w Polsce przekształciła się w oligarchię i kontroluje wszystkie dziedziny życia, jeszcze bardziej niż demokracja komunistyczna. Trzeba bić na alarm”.
2) Dlaczego mówi o powszechnej zdradzie w Polsce („Sojusze nie wytrzymują czasu. Wszędzie pachnie zdradą”, Jasna Góra, 8 lipca 2012 r.)? I gdzie tę zdradę konkretnie widzi?....
….do biskupa ANTONIEGO PACYFIKA DYDYCZA mam kilka pytań:
1) Czy wygłosiwszy podczas Mszy św. na placu Trzech Krzyży 14 marca 2012 r. wielką pochwałę pod adresem organizatorów i uczestników manifestacji, Ksiądz Biskup zapoznał się z treścią transparentów, które nieśli, a także z treścią przemówień i okrzyków, jakie wznosili?
2) Czy podtrzymuje pogląd wygłoszony podczas pielgrzymki ludzi pracy na Jasną Górę 16 września 2012 r., że najwyższe władze Rzeczypospolitej są chore, a Sejm powinien być rozwiązany?
3) Czy Eucharystia na Jasnej Górze jest właściwym miejscem do wygłaszania takich poglądów?
4) Czy Ksiądz Biskup podtrzymuje pogląd wyrażony w kazaniu na wspomnianej pielgrzymce, że wobec powszechnej nieprawości dopuszczalne są w kościołach takie zachowania wiernych, jakie miało miejsce podczas pogrzebu prof. Szaniawskiego w Warszawie [zakłócano wystąpienie przedstawiciela Kancelarii Prezydenta – red.]?
5) Czy w dalszym ciągu Ksiądz Biskup uważa, jak to ujął w jednym z kazań, że kraj nasz to „imperium kłamstwa”?
6) W rozmowie ze Sławomirem Jagodzińskim („NDz”, 11-12 sierpnia 2012) określił Ksiądz Biskup rządzących Polską jako fałszerzy i złoczyńców. Twierdził Ksiądz, że rządzący świadomie wysyłają młodych na emigrację, aby nie buntowali się w kraju, świadomie także niszczą rodzinę, bo chcą, aby w naszym kraju zapanowała „duchowa dżungla”. To jest aż nieprawdopodobne, aby biskup coś takiego mówił, ale mówi: „Gdyby Jaruzelski znał metodę, którą oni dziś znają, to do tej pory by rządził. Władza znalazła »wentyl bezpieczeństwa«. A na czym on polega? Kiedyś partia dusiła naród, nie wypuszczała nikogo z kraju i młodzież im się buntowała. Dzisiejsi rządzący zrobili coś innego – otworzyli »wentyl« na zachód, wypuścili wszystkich, którzy w jakiś sposób twórczy mogliby się buntować (...) to jest sposób! Wypuścić młodych ludzi poza państwo. Kto wówczas będzie protestował? A władza może robić, co zechce. Przecież na wszelkich takich fałszerzy działa jedynie strach przed masami”…..
….Arcybiskupowi JÓZEFOWI MICHALIKOWI nie śmiem stawiać pytań związanych z jego wypowiedziami w prasie i na ambonie. Chcę poruszyć tylko jedną kwestię: dlaczego nie odpowiedział na list wielce zasłużonego dla Kościoła
prof. Stanisława Lufta? Nie tylko w moim przekonaniu ten list doskonale ukazuje problemy naszego polskiego Kościoła.
…do ks. bp. ANDRZEJA SUSKIEGO mam pytanie dość szczególne.
Ksiądz Biskup – jako ordynariusz toruński – jest jedynym biskupem, który ma pełną jurysdykcję nad Radiem Maryja. Dobrze wiadomo, że egzempcja zakonów odnosi się do ich życia i ustroju wewnętrznego, natomiast w sprawach duszpasterskich w pełni podlegają one właśnie ordynariuszom, choć oczywiście działają na własną odpowiedzialność. Radio Maryja jest wielką amboną duszpasterską ulokowaną w Toruniu, a więc w diecezji Księdza Biskupa. Nie chce mi się wierzyć, aby Ksiądz Biskup w pełni popierał wszystko, co jest prezentowane w tym radiu. Wydaje się, że kamieniem ciążącym u nóg są w tym radiu goście: politycy, którzy jątrzą i zniekształcają religijny przekaz rozgłośni. Dlaczego Ksiądz Biskup nie wpłynął na to, aby tych ludzi do radia nie zapraszać, albo przynajmniej zadbać, aby były prezentowane także inne jeszcze stanowiska?…..”
O.Ludwik Wiśniewski tych pytań stawia znacznie więcej, podobnie jak lawinowo rosną pytania innych księży, zakonników i wierzących. Episkopat uparcie milczy, tak jak długotrwale milczał w sprawie bezprawnych działań Komisji Majątkowej. Może Konklawe coś odmieni?
Roman Nowicki