Właśnie tak. Na Podlasie. Bo dlaczego synonimem spokoju, dzikiej natury i mieszanki kulturowej są wyłącznie Bieszczady? Podlasie to cudna kraina historyczna, ale też przede wszystkim wspaniały azyl przyrodniczy, kojący duszę. Podlasie to spokój, piękne zielone krajobrazy, pełne dziewiczych lasów, rzek i rozlewisk. To tutaj króluje łoś, bóbr, gronostaj oraz król puszczy – żubr.
Dla mnie ten region Polski jest szczególnie bliski. Zdecydowanie mogę powiedzieć, że jestem z nim w udanym i szczęśliwym związku od lat. Tutaj mieszkam i „piszę” swoją historię. Czuję się też samozwańczą lokalną ambasadorką i zaraz spróbuję udowodnić, że warto nas odwiedzać i zakochać się w Podlasiu.
Miałam to szczęście, że zwiedziłam wiele miejsc zarówno w Polsce jak i w różnych zakątkach świata. W Australii, o czym wiele razy wspominałam, przez jakiś czas również mieszkałam na stałe. Każde z odwiedzonych miejsc zapisało we mnie unikalne wspomnienia, często charakterystyczne tylko i wyłącznie dla danego regionu. Ale prawda jest taka, że najcieplej wspominam te wyjazdy, podczas których poznałam nie tylko komercyjne oblicze łatwe do wyszukania w przewodnikach.
Najczęściej wracam pamięcią do podróży, kiedy udało mi się poznać lokalne życie, małe kameralne uliczki z dala od rzeki turystów, czy restauracje z lokalnymi potrawami, gdzie stołują się wyłącznie miejscowi. I właśnie takie kameralne życie, trochę sielskie znalazłam na Podlasiu.
Dlaczego? Bo jest tu wszystko czego potrzebują oczy, dusza i podniebienie. Podlasie ze względu na swoją historię jest najbardziej zróżnicowanym kulturowo regionem. Natkniemy się tu na tradycje prawosławne, rzymskokatolickie, żydowskie i muzułmańskie. Podróżując Szlakiem Tatarskim natkniemy się tym samym i na kościoły rzymskokatolickie, jeden z czterech istniejących w Polsce meczetów i na cerkwie. Tu mamy „prawosławną Częstochowę” jak mówi się na Świętą Górę Garbarka, do której wędrują pielgrzymi z całej Polski. Góra jest atrakcją turystyczną (również dla gości z zagranicy), z powodu liczonych już w tysiącach krzyży wotywnych otaczających cerkiew pw. Przemienienia Pańskiego.
Kulturowy tygiel Podlasia ma też odbicie w lokalnej kuchni. Wielowiekowa obecność Tatarów i Żydów oraz mniejszości białoruskiej, litewskiej i ukraińskiej, pozostawiła po sobie wiele śladów kulinarnych. Dlatego w tradycyjnym menu znajdziecie zarówno pochodzące z Litwy kartacze i kindziuk, rosyjskie bliny, żydowską babkę ziemniaczaną, jak i tatarski pieróg pierekaczewnik (cienkie warstwy ciasta przekładane farszem mięsnym lub serowo-bakaliowym). Za to słodki symbol regionu może mieć nawet metr wysokości i jest nim dobrze znany sękacz. Podlasie to również kraina ziemniaka – babka ziemniaczana, kartacze to potrawy, które smakują niemal każdemu. Ale też cymes, zaguby, czy chłodnik litewski – staram się pokazywać je tym, którzy jeszcze ich nie znają. A moje przepisy na te podlaskie specjały można znaleźć w książce kucharskiej „Gotuję z Lewiatanem. Wybieram lokalne smaki” – w całości poświęconej daniom regionalnym.
Wiele lat temu guru kulinarny Anthony Bourdain powiedział, że „Dobre jedzenie to bardzo często, a nawet najczęściej proste jedzenie”. I właśnie ta prostota i naturalność składników naszej kuchni przyciągnęła na Suwalszczyznę w 2012r. piątą edycję Cook it Raw, w którym uczestniczyło 15 najlepszych kucharzy ze świata. Dzięki temu prestiżowemu wydarzeniu lokalni producenci mieli możliwość promowania lokalnych smaków, produktów i nauczenia szefów przygotowywania potraw wg tradycji rodzinnych.
Podróż po Podlasiu warto zaplanować z wyprzedzeniem i przeznaczyć na nią odpowiednio dużo czasu, bo może się okazać, że 4 parki narodowe i 93 rezerwaty pochłoną sporo waszego wolnego czasu.
Nie czekajcie zatem. Po prostu rzućcie wszystko i przyjedźcie na Podlasie!