Grudzień to dla mnie czas wyhamowania, kiedy z sentymentem spoglądam na minione miesiące i zastanawiam się co mi dał kończący się bieżący rok. Ten akurat nie był dla wszystkich zbyt łaskawy, nikt w najśmielszych snach rok temu nie spodziewał się co przyniesie 2020, a teraz, kiedy zbliżamy się do jego finiszu, zastanawiamy się czy i kiedy nasze życie wróci do normalności. Ale ja nie o tym, tylko o tej normalności, której poszukujemy w ostatnich miesiącach. I właśnie święta przyniosą nam trochę oddechu i normalności. W gronie najbliższych, w spokoju, leniwe, wesołe i ciepłe. Nawet jeśli przy stołach usiądzie mniej osób przez obostrzenia, to atmosfera będzie wyjątkowa.

REKLAMA
Bo wigilia na Podlasiu to magiczny moment, to chyba najbardziej uroczysty dzień w roku. Dawniej ten czas obfitował w zwyczaje, wierzenia i magię. Wierzono, że wszystko, co się wydarzy w tym dniu będzie mieć wpływ na przebieg wydarzeń przez cały rok. Teraz już niemal zanikły tradycje ustawiania snopa zboża w kącie izby, przygotowywania na wigilijny stół kutii i kisielu, czy wigilijne wróżby. Był tez zwyczaj, że jeśli wigilię jako pierwsza z sąsiedzką wizytą przyjdzie kobieta, to nadchodzący rok miał być nieudany, szczęście natomiast miała przynieść wizyta mężczyzny.
logo
Rozalia Mancewicz

Domy dekorowane były gałązkami świerku lub sosny, które wkładano za obrazy, między belki pułapu i ścian. Popularne było również zdobienie ścian papierowymi wycinankami. Na suficie wieszano słomiane pająki: ażurową ozdobę zrobioną ze słomy i nici. Wrócę jeszcze do snopka ustawianego w rogu mieszkania - nazywano go wtedy koleda, hościk oraz dziad i wierzono, że ma magiczną moc, po wigilijnej kolacji słomą ze snopka obwiązywano drzewa w sadzie, aby wydały dużo owoców. Słomą tą karmiono też zwierzęta, co miało zapewnić im zdrowie.
Tradycja, którą kultywujemy w moim rodzinnym domu jest spotykana też w innych rejonach Polski. Zawsze pamiętamy, żeby pojawiło się się podczas kolacji sianko pod obrusem, symbol zdrowia i płodności. Widać, że jego moc jest prawdziwa, nasza rodzina wkrótce się powiększy i to podwójnie – zarówno ja, jak i moja siostra jesteśmy w ciąży. W tym roku, jak zawsze rozpoczniemy nasza wigilię po tym, jak na niebie pojawi się pierwsza gwiazdka. Potem przełamiemy się opłatkiem i zasiądziemy do wigilijnej kolacji. Podlasie to region o wielkim bogactwie natury, dlatego podstawą są potrawy na bazie takich produktów jak różnego rodzaju zboża czy dary lasu. Mieszkańcy Podlasia, tak jak w innych częściach Polski zgodnie z tradycją przyrządzają dwanaście postnych potraw, dodatkowo wszyscy domownicy muszą spróbować każdego dania - zwyczaj ten jest surowo przestrzegany!
Na wigilijnym stole w naszym regionie pojawiają się takie potrawy, jak postny barszcz z grzybami, smażona ryba, śledzie pod różnymi postaciami, kasza jaglana, kasza gryczana z sosem grzybowym, kompot z łodyg malin, czy kluski z makiem polane olejem lnianym. A do tego hałuszki, łamańce i kisiel owsiany z jabłkami – czyli wigilijne potrawy naszych przodków, przekazywane z pokolenia na pokolenie. Dla mnie dawne potrawy to przede wszystkim niepowtarzalny smak, aromat, są one znakiem pamięci o przodkach, ich tradycji i historii. Dziś coraz częściej poszukujemy receptur na regionalne dania, na szczęście zachowały się one i są nawet zebrane we współczesnych książkach kucharskich. Jedna z nich jest dla mnie wyjątkowa, jako ambasadorka Podlasia, przedstawiłam kilka naszych regionalnych dań w książce „Gotuję z Lewiatanem. Wybieram lokalne smaki”.
Wesołych Świąt!