Reklama.
Dlaczego o tym wszystkim piszę? Ponieważ mało kto pamięta, że za niepowodzenie operacji Market Garden jej inicjator i dowódca, gen. Montgomery obarczył … Sosabowskiego. Utracił on dowództwo nad 1. Samodzielną Brygadą Spadochronową, a Polacy nie dostali odznaczeń. Do końca życia generał Stanisław Sosabowski pracował w Wielkiej Brytanii jako magazynier.
Zwrócenie honoru polskim żołnierzom i ich dowódcy nastąpiło dopiero w 2006 roku. Zawdzięczać to trzeba trzem osobom: księciu Bernhard’owi, ojcu Królowej Holandii Beatrix, który wystąpił o przywrócenie im chwały i dwóm posłom holenderskiego parlamentu: Hendricks’owi Van Baalen’owi i … Fransowi Timmermans’owi, którzy wezwali ministra obrony do odznaczenia polskich żołnierzy.
W listopadzie 2005 r. minister obrony Kamp postanowił przyznać brygadzie Order Wojskowy Wilhelma, a generałowi Sosabowskiemu pośmiertnie medal Brązowego Lwa. Order Wojskowy Wilhelma jest najwyższym holenderskim odznaczeniem wojskowym, medal Brązowego Lwa natomiast drugim pod względem ważności. 31 maja 2006 roku na dziedzińcu pałacu królewskiego w Hadze odbyła się uroczystość wręczenia odznaczeń. Ordery wręczała osobiście Jej Wysokość Królowa Holandii Beatrix. Uroczystości transmitowała holenderska telewizja. Oprócz Jej Wysokości w ceremonii brali udział przedstawiciele najwyższych władz Holandii: premier Balkenende, minister spraw zagranicznych oraz minister obrony. Wśród gości byli weterani 1SBSp. i rodzina generała Sosabowskiego. Pojawiła się także z trudem dostrzegalna delegacja polska pod przewodnictwem… podsekretarza stanu MON. Przypomnę tylko, że rządził wtedy PiS, premierem był Kazimierz Marcinkiewicz, a ministrem obrony Radosław Sikorski.
Ostatni weekend spędziłem w Holandii, w towarzystwie Van Baalena. Chciałbym częściej spotykać w Polsce licealistów, którzy tak znają historię naszego kraju i takim darzą go uczuciem. Spotykałem się w Holandii z premierem i politykami kraju, który sprawuje obecnie prezydencję w UE. Rozmawialiśmy o różnych, czasem trudnych sprawach, ale wszyscy oni mówili o Polsce z niekłamaną sympatią. I troską.
Co z tego wynika?
Po pierwsze to, że Premier Szydło powinna wziąć korepetycje z historii. I przeprosić za obraźliwe słowa pod adresem komisarza Timmermansa: „Komisarz Timmermans został przez poprzedniego prezydenta, Bronisława Komorowskiego, odznaczony wysokim odznaczeniem państwowym. Myślę, że on też może kierować się w swoich ocenach troszeczkę takimi sympatiami, które nie są do końca z nami związane.”
Po drugie to, że o Polskę dzisiaj martwią się nasi prawdziwi przyjaciele. Przyjaciele, którzy o dobre imię polskich bohaterów walczyli, gdy polskie władze o tym zapomniały. Przyjaciele, którzy Polskę znają, szanują i są jej wdzięczni.
Po trzecie, że patriotyzm nie polega na powtarzaniu pustych frazesów. Nie polega na krzyczeniu o „ingerowaniu w wewnętrzne sprawy Polski”. I nie polega wreszcie na obrażaniu naszych przyjaciół za granicą. Patriotyzm polega na trosce o nasze wspólne sprawy.