W tym samym tempie, w jakim z polskiej ziemi znikają drzewa i rośnie dług publiczny, polska dyplomacja i polityka zagraniczna tracą resztki zdrowego rozsądku, wiarygodności i jakąkolwiek efektywność.
Wstaliśmy, proszę Państwa z kolan. I zataczamy się od płota do płota...
Ryszard Petru - Ekonomista. Lider Partii Nowoczesna
Cała Europa patrzy z niedowierzaniem na polsko-polską awanturę o Donalda Tuska.
Przywódcy europejscy zachodzą w głowę, jak to możliwe, że zawiść i osobiste niespełnione ambicje bezmyślnie niszczą silną pozycję międzynarodową kraju, który do niedawna był wzorem demokracji, rozwoju i integracji europejskiej.
A PiS w swych działaniach pozostaje albo ślepy, albo ekstremalnie cyniczny.
Zgłoszenie kandydatury Jacka Saryusza-Wolskiego na kilka dni przed decyzją o wyborze przewodniczącego Rady Europejskiej nie można traktować poważnie. Takie procedury wymagają miesięcy dyplomatycznej pracy oraz wielu starań. I najważniejsi przywódcy europejscy jasno dają temu wyraz w swoich opiniach.
Globalna sytuacja polityczna jest bardzo niepewna. W samej Unii oraz w jej otoczeniu istnieją co najmniej trzy strategiczne zagrożenia dla Polski: koncepcja Unii kilku prędkości, coraz bardziej agresywna polityka Rosji, a także pojawiający się wzrost egoizmu w polityce poszczególnych państw członkowskich. Dlatego polską racją stanu jest pozostanie Donalda Tuska na jednym z najważniejszych stanowisk w strukturach unijnych. Choć przewodniczący Rady Europejskiej nie reprezentuje bezpośrednio interesów kraju, z którego pochodzi, to może kształtować kierunek myślenia liderów europejskich. Lepiej, żeby tę funkcję sprawował polityk z wrażliwością na polskie interesy i niepokoje, akceptowany przez najważniejszych przywódców europejskich.
Dlatego w pełni popieramy kandydaturę Donalda Tuska i mam osobistą nadzieję, że mimo międzynarodowej awantury, jaką próbuje rozpętać PiS, Donald Tusk pozostanie na bardzo ważnym dla Polski stanowisku.
W tych niespokojnych czasach szczególnie potrzebujemy silnej pozycji Polski w Europie. Obawiam się jednak, że celem PiS-u jest międzynarodowa izolacja Polski. Tylko wtedy Jarosław Kaczyński będzie mógł autorytarnie rządzić i robić co zechce.
Prezes PiS z właściwym sobie wdziękiem stwierdził, że Donald Tusk jest kandydatem Niemiec, a nie Polski i robi wszystko, by zniszczyć wypracowywane latami dobre stosunki dyplomatyczne z Niemcami.
Kto skorzysta na osłabieniu Polski, poza Jarosławem Kaczyńskim i jego świtą?
Polski pracownik? Polski przedsiębiorca - eksporter, w sytuacji gdy aż 1/4 naszego eksportu trafia na niemiecki rynek? A może student chcący zdobywać wiedzę na europejskich uczelniach?
Nikt z nas nie skorzysta. Wszyscy stracimy.
Nie apeluję o rozsądek do PiS-u, bo to bezcelowe. Apeluję do Was, Polacy. Nie dajcie się nabrać na brudne rozgrywki IPN-owskimi teczkami, na dziadków z Wermachtu i donoszenie na Polskę.
Szanujmy nasze dotychczasowe osiągnięcia i autorytety. Mamy ich wiele.
Obłuda PiS najbardziej jest widoczna wtedy, gdy atakuje teczkami IPN-u swoich przeciwników politycznych, a tymczasem TW Wolfgang - Andrzej Przyłębski, ambasador Polski w Niemczech, a prywatnie mąż Julii Przyłębskiej (prezes Trybunału Konstytucyjnego wskazanej przez PiS), jest nietykalny bo wyświetlał w Berlinie film "Smoleńsk".
Jarosław Kaczyński jest gotów spalić kraj w imię osobistej vendetty na Donaldzie Tusku. Jacek Saryusz-Wolski jest tylko oliwą dolaną do tego ognia.