Reklama.
Aby dostosować się do tej nowej sytuacji, staram się coraz więcej moich zasobów informacyjnych przenosić właśnie do "cyberprzestrzeni". Niedawnym wpisem informowałem o udostępnieniu niektórych moich książek w Internecie oraz o skutkach tego udostępnienia. A skutki te były imponujące: w ciągu tylko jednego roku odnotowano ponad 27 tysięcy pobrań tekstów moich książek z jednego tylko serwisu (a jest ich kilka). W dodatku dotyczyło to serwisu oferującego tylko kilkanaście książek mojego autorstwa, podczas gdy napisałem ich ponad sto!
Poza książkami pisuję jeszcze artykuły naukowe. One także ostatnio zaczęły być udostępniane w formie cyfrowej przez specjalistyczny portal Research Gate. Portal ten udostępnia głównie pełne teksty (albo streszczenia) artykułów najnowszych, które przez wydawców czasopism są od razu tak przygotowywane, żeby mogły być udostępniane czytelnikom zarówno w formie papierowej, jak i elektronicznej. Inna rzecz, że tu często wydawca (nie autor!) wymaga zapłaty za udostępnienie artykułu - ale to jest już temat na osobne opowiadanie.
Publikacje do Research Gate są na ogół zbierane automatycznie, natomiast autor bywa często proszony, żeby dostarczył do serwisu pełny tekst wykrytej w Internecie publikacji. Czasem można to zrobić, ale często na przeszkodzie stoją prawa wydawcy, który przyjmując pracę do druku zabrania równocześnie autorowi udostępniania jej poza siecią dystrybucji wydawnictwa. Ale byłem mile zaskoczony, gdy okazało się , że moje prace udostępniane przez Research Gate mimo tych przeszkód znajdują licznych czytelników:
logo
Co więcej, czytelników szybko przybywało:
logo
więc miałem powody do zadowolenia.
Gorzej z artykułami, które drukowałem w czasach, kiedy jeszcze cyfrowej formy dystrybucji tekstów jeszcze nie znano. Wspominałem o tym problemie we wpisie dotyczącym celowości skanowania i cyfrowego udostępniania tekstów książek, które istnieją tylko w formie papierowej - ale dokładnie to samo dotyczy również artykułów (naukowych i innych), które można umieścić w Internecie wyłącznie wtedy, gdy się je samemu przeskanuje i wprowadzi do jakiegoś serwisu. Ja w ten sposób wprowadziłem do serwisu Academia.edu trochę moich starych publikacji - i znowu okazało się, że są one dość chętnie czytane:
logo
W tej sytuacji zwróciłem uwagę na moje felietony popularnonaukowe drukowane obecnie (w każdą środę) na zaszczytnej drugiej stronie Gazety Krakowskiej. Nie ma jeszcze takiego serwisu, który by w sposób systematyczny udostępniał taką "drobnicę", więc sporządziłem sam taki serwis, z którego można "ściągnąć" pełne teksty około dwustu moich felietonów. Wychodzi to niejako naprzeciw pomysłom niektórych sympatycznych czytelników tych felietonów, którzy mi sugerowali, że powinienem wydać zbiór felietonów w formie książkowej. Ale wydanie książki to rzecz kosztowna, a nie każdy jest skłonny taką książkę kupić. Tymczasem w Internecie można to wszystko wygodnie i spokojnie poczytać - w dodatku całkiem za darmo.
Skoro udostępniłem moje felietony tekstowe, to postanowiłem także udostępnić w sposób zbiorczy felietony mówione, czyli popularnonaukowe pogadanki, które wygłaszam dość często na różne tematy w RMF Classic oraz w Radio Kraków. Nagrania te są dostępne tutaj. Znaleźć tam można także filmy i inne nagrania wideo z moim udziałem, ale najciekawsze są (moim zdaniem) nagrania radiowe, których jest sporo: aktualnie 77 obszerniejszych pogadanek z Radia Kraków i aż 299 krótkich, dwuminutowych felietonów z radia RMF Classic.
Jest też kanał z niektórymi moimi filmami na YouTube - patrz na przykład

Chwilowo jest tam tylko 31 filmów, ale będzie ich więcej :-)
Niedługo udostępnię także indeks moich wpisów na tym blogu, dzięki czemu będzie można przejrzeć pełny wykaz tytułów tych wpisów oraz dotrzeć do dowolnego z nich jednym kliknięciem. Jednak tu mam wątpliwość, czy warto to robić? Przekonałem się bowiem, że samo podanie wykazu moich wpisów na określony temat (sztuczna inteligencja) nie przyniosło oczekiwanego rezultatów. Liczba nowych dostępów wywołanych tym anonsem była znikoma, a nowych komentarzy nie było wcale. Może więc nie ma to sensu?
Chętnie bym przeczytał Państwa opinie w formie komentarzy do tego wpisu.