
Tworząc kolejne wpisy na tym blogu zawsze troszczę się bardzo o to, żeby były one dla Państwa CIEKAWE. Szukam atrakcyjnych i aktualnych tematów, próbuję wybrać wśród badań naukowych, z którymi się stykam, coś, co okaże się interesujące dla większości z Państwa. Chcę bowiem, żeby lektura tych tekstów była dla Państwa zarówno pożyteczna (czasem można wszak czegoś nowego się dowiedzieć), jak i przyjemna. Zastanawiając się na tym, co Państwa może zaciekawić, nieraz dochodzę jednak do wniosku, że jestem bez szans na zaspokojenie oczekiwań i wymagań wszystkich moich Czytelników. Ale nie przestanę próbować!
Pamiętam takie zdarzenie:
W czasach gdy studiowałem obowiązywała zasada, że studenci nie byli powoływani do normalnej służby wojskowej (która wtedy była obowiązkowa dla wszystkich zdrowych mężczyzn), ale za to odbywali tak zwane przeszkolenie wojskowe na uczelni. Do tego dwukrotnie musieli odbyć ćwiczenia na poligonach wojskowych. Te ostatnie odbywaliśmy pod kierunkiem oficerów, których wykształcenie kończyło się zwykle na szkole podstawowej (robionej zaocznie). Gdy pojawiliśmy się na takim poligonie to nasi przełożeni, w większości jeszcze frontowi oficerowie z czasów ostatniej wojny, dokładali starań, żeby nam „wydmuchanym inteligentom” pokazać, czym jest prawdziwe wojsko.
Otóż jeden z tych dowódców zwykł mówić o nas:
i przez miasto biegł wesoły!
