Idę o zakład, że „Lis na żywo” wczoraj był ostatni raz, mimo, że kontrakt ma do końca stycznia. Nie będę kasował nagrania, bo goście redaktora celnie punktowali naszą nową polityczną rzeczywistość. Jeszcze - przez niedowierzanie - nie chcemy przyznać, że jesteśmy obywatelami kraju, w którym panuje dyktatorsko jeden człowiek. Konstytucję, po sparaliżowaniu Trybunału Konstytucyjnego (TK), mamy tylko formalnie, a administracja i media idą w jasyr formacji „dobrej zmiany”. Jeszcze chwila a przestaniemy używać telefonu do rozmów, które służby, doposażone w nieograniczone możliwości mogą podsłuchać, a prokuratura, podporządkowana Ziobrze, może spreparować, zastępując rzeczywistą treść i intencję zbitkami wyciętymi z kontekstu.
W półtora miesiąca Polska - kraj ekonomicznego sukcesu i stawiany przez UE za przykład udanej modernizacji stał się chorym człowiekiem Europy, dryfującym na jej obrzeże, by zająć w kącie miejsce przy Orbanie (Polak - Węgier dwa bratanki…).
Propagandyści i apologeci „dobrej zmiany” przeciwników (TK, służba cywilna, media publiczne), typowanych po kolei, zamieniają we wrogów klasowych, piętnują ich odrażające dla ludu cechy (np. sędziowie Trybunału to wasale Platformy i nieroby, z pazerności, pomimo bajońskiej gaży, dorabiający na kilku etatach, wyżsi urzędnicy – to obstrukcja, manifestująca niechęć wobec dobrej zmiany, itd.). Po takim przygotowaniu, gdy wyższość i prawo moralne do dokonania „dobrej zmiany” zostają dowiedzione, przeciwnik musi paść porażony własną nicością. Wszelkie protesty i zaniepokojenie instytucji i organizacji międzynarodowych to jedynie efekt „gorszego sortu” podżegaczy i unijnych donosicieli.
Posłowie PiS, jak dowiódł poseł Piotr Kaleta, gotowi są bić. Poseł (pięć foteli w lewo ode mnie), gdy wychodzi na mównicę Beata Kempa wstaje i jak wzorcowy stadionowy kibol wyrzuca przed siebie ręce i ryczy „Beata, Beataaaaa – jedziesz!, jeeedzieeeesz!!!” no i Beata jedzie - najpierw zdanie do tematu a potem płynne przejście na wroga z wyliczaniem jego podłości popełnionych w czasie słusznie minionym.
Szukałem długo nazwy dla PiSowskiej rewolucji i systemu jaki wprowadza w Polsce Jarosław Kaczyński. Nie będzie to zwykła dyktatura. Zbyt dużo w niej ideologii i religii własnego chowu, jej bazą są nie tylko partyjni żołnierze, lecz również rzesze wyznawców. Demiurg rewolucji bardziej jest Ajatollahem niż Naczelnikiem. Znalazłem - stajemy się PiSlamistanem.
PiSlamska rewolucja trwa. Albo nie damy się sponiewierać i zastraszyć albo pójdziemy w jasyr. Niewierni - test na Waszą wiarę w demokracje jest bliski.