Srebro podczas Igrzysk Olimpijskich w Montrealu. Srebro na mistrzostwach świata w RFN. Liczne kluby i zaszczyty. To kawałek z życia byłego polskiego piłkarza. Ostatnie wydarzenia, a tym bardziej wypowiedzi Jana Tomaszewskiego wskazują na to, że na własne życzenie chce przyćmić swoją niezwykłą przeszłość. Tak też robi.
Wydawało mi się zawsze, że zawodnik, który wybiega z orłem na piersi podczas różnego typu zawodów, turniejów- spełnia swoje sportowe marzenia. Wydawało mi się również, że gdy bacznie odsłuchuje Mazurka Dąbrowskiego- napawa go optymizm i duma. Nie twierdzę, że Jan Tomaszewski tego nie czuł. Jednak mam wrażenie, że nie był w pełni szczery sam ze sobą, że zapomniał dla kogo wylewał pot na murawie.
Skandaliczne wypowiedzi w stronę PZPN mogę jeszcze jakoś przetrawić, ale wypowiedzi związane z narodowością zawodników i kwestionujące pochodzenie trenera są nie na miejscu. To i tak mała sprawa. Otóż okazuje się, że Jan Tomaszewski wstydzi się swej przeszłości, a dokładniej gry w kadrze.
Chcąc nie chcąc należy odnieść się w tym przypadku do jednego z politycznych obozów. Nie zapominajmy, że były polski bramkarz jest dzisiaj posłem Prawa i Sprawiedliwości. Z tego co pamiętam, to partia ta legitymuje się mocnym patriotyzmem. Dlaczego więc olimpijczyk z Montrealu odbiega od normy? Dziwne.