
W ostatnim czasie nie możemy narzekać na brak ciekawych tytułów w wersji audio. Grisham, Wroński, Martin, Dumas, Stasiuk, Sallis, Pilch, żeby wymienić tylko tych autorów, którzy pojawili się na przełomie maja/czerwca. Jest też wydany przez wydawnictwo Albatros Joseph Heller i jego słynna powieść "Paragraf 22", w interpretacji Krzysztofa Globisza - i właśnie o niej zdań kilka.
REKLAMA
Recenzja Tomka Rabsztyna
„Paragraf 22” często nazywany jest najlepszą powieścią Josepha Hellera i zarazem najsłynniejszą książką traktującą o drugiej wojnie światowej. O ile to drugie stwierdzenie trzeba wziąć w nawias, o tyle za sprawą debiutu Heller rzeczywiście tak wysoko sam sobie ustawił poprzeczkę, że później nie zdołał już jej przeskoczyć.
Ścieżka kariery pisarskiej autora „Paragrafu 22” jest trochę podobna do ścieżki kariery innego Amerykanina, Williama Whartona, choć oczywiście autorzy ci znacznie różnią się stylem, można wręcz powiedzieć, że czasem sytuują się na przeciwstawnych biegunach literatury, Heller bowiem obraca się wokół satyry, Wharton zaś nierzadko zbliża się (albo nawet go osiąga) do kiczowatego sentymentalizmu. Obaj jednak stosunkowo późno zadebiutowali, za to od razu mocnym uderzeniem: przy czym Wharton później także nie powtórzył już sukcesu „Ptaśka”. I podobnie jak Wharton po sukcesie książki opisującej wojenną traumę zajął się kameralnym opisywaniem dramatów rodzinnych w powieści „Tato”, tak Heller wcześniej uczynił w „Coś się stało”. Powieści te były jeszcze całkiem dobre, później w twórczości obu panów bywało już gorzej, prawdziwym kuriozum okazały się zaś niepotrzebne próby powtórzenia sukcesu debiutu —„Al” Whartona i „Ostatni rozdział, czyli Paragraf 22 bis” Hellera.
Wspominam o tym wszystkim nie bez przyczyny, tak się bowiem składa, że niemożność dorównania pierwszym powieściom wynika tutaj z tych samych czynników: pomijając już ryzykowne kwestie jednorazowego przebłysku geniuszu lub też wypalenia twórczego, najbezpieczniej jest po prostu stwierdzić, że wszystkie tematy, które stały się przewodnimi motywami w późniejszych książkach obu panów, i tak w najlepszej formie pojawiły się w ich debiutach. Ani „Ptasiek”, ani „Paragraf 22” — wbrew temu, co czasami się sugeruje — nie traktują przecież jedynie o wojnie. W genialnym i ponadczasowym dziele Hellera obnażone zostały nie tylko absurdy samej machiny wojennej, ale i na przykład szeroko pojętego biznesu ( w całości poświęcony jest tej kwestii „Gold jak złoto”).
Co więcej, późniejsze książki Hellera nie łączyły już tak udanie elementów komicznych z tragicznymi, w dodatku zaś dla przeciętnego czytelnika mogły być trochę nudnawe, albo też odrobinę za trudne — żeby w pełni docenić humor zawarty w „Gold jak złoto” czy „Bóg wie” trzeba sporo wiedzieć o subtelnościach biznesu bądź religii, a z tym wiele osób ma problem.
W świetnym i całkowicie przystępnym „Paragrafie 22” Heller postawił na metodę obnażania absurdów wojennych za pomocą motywów i wątków o charakterze kameralnym. Nie ma tutaj na przykład — jak to się czasem zdarza w literaturze rozliczeniowej — potencjalnego zwątpienia w istnienie Boga, natomiast niejaką niemoc religii przy piekle dnia codziennego uosabia sympatyczny kapelan, który nieustannie zamartwia się bezpieczeństwem swojej rodziny i ciągle prześladują go wizje śmierci żony bądź dzieci. Z kolei fakt, że wojna jest świetnym interesem, wiadomy jest wszystkim od dawna; to, co wydaje się jednak wyświechtanym frazesem, nabiera innego wymiaru przy numerach, które we własnym zakresie wyczynia pilot Milo: ten potrafi zbombardować własną eskadrę, bo akurat stanowi to jeden z warunków dochodowej umowy handlowej zawartej z wrogiem. Sam osławiony paragraf 22 ośmiesza zaś nie tylko przepisy prawne, ale i w pewnym sensie również działania psychologów bądź psychiatrów, które pełne są podobnych „kruczków” i pułapek.
Podobny kameralizm obecny jest także w scenach najbardziej dramatycznych, co nie znaczy, że nie pozostających w klimacie makabreski: jak na przykład ta, w której jeden z pilotów, popisując się przed własną eskadrą na plaży, podchodzi za nisko, i przypadkiem przecina śmigłem jednego z kolegów; w chwilę później zaś popełnia samobójstwo, rozbijając się własnym samolotem. Takie fragmenty na wyobraźnię niektórych czytelników działają o wiele mocniej niż olbrzymia ilość trupów czy heroiczna śmierć na polu walki.
W „Paragrafie 22” nie ma zresztą klasycznych bohaterów, tutaj każdy boi się o własne życie i przede wszystkim o nie się troszczy. Protagonista powieści, bombardier Yossarian, ciągle wymigujący się od kolejnych lotów i wymyślający sobie coraz to nowe choroby, rozpatrywany w klasycznych kategoriach bohaterstwa mógłby okazać się zwykłym tchórzem. Wykręty i słabostki wszystkich postaci oraz ich normalny przecież strach przed śmiercią czynią je jednak bardzo ludzkimi, choć niekoniecznie sympatycznymi — i w tym aspekcie do „Paragrafu 22” zbliża się chociażby film czeskiego reżysera, Jana Svĕráka „Ciemnoniebieski świat”, jak sugeruje tytuł, również opowiadający o lotnikach. Warto przy okazji polecić ten obraz, bowiem książek i filmów traktujących o wojnie bez patosu nadal jest stosunkowo mało. I chociaż „Paragraf 22” nie jest raczej najsłynniejszą książką o drugiej wojnie światowej, to z pewnością jest najśmieszniejszą książką o drugiej wojnie światowej.
Dobrze, że tak świetna powieść znalazła świetnego lektora. Krzysztof Globisz na polu aktorskim — podobnie jak Heller na polu pisarskim — również niezwykle sprawnie porusza się między komizmem a tragedią. Tak też się dzieje przy jego odczytaniu „Paragrafu 22”, który w takiej interpretacji jeszcze bardziej wypada wszystkim polecić.