Ostatni wpis, oczywiście bardzo skrajny, miał pokazać absurd szukania argumentów, potwierdzających wyższości druku nad audiobookiem, np. we właściwościach zapachowych tego pierwszego, co moim zdaniem bardziej szkodzi książce, jako takiej, niż jej pomaga. Istotą literatury jest tymczasem snuta opowieść, czy też historia, której nośnikiem nie musi być wcale druk, niekoniecznie też nawet odtwarzacz mp3 czy nowoczesny czytnik książek elektronicznych, lecz chociażby drugi człowiek.

REKLAMA
Tomek Rabsztyn, osoba, której recenzje audiobooków będą się tutaj pojawiały (pierwsza już w piątek) podaje świetny na to przykład:
"Warto przywołać kultowy, lecz wciąż nabierający nowych znaczeń, dramat science fiction Fahrenheit 451 z 1966 roku, w reżyserii Françoisa Truffauta. W przedstawionym w filmie świecie książki są zakazane i masowo palone przez strażaków, którzy zamiast gasić, raczej wzniecają pożary. Otóż gdyby w tej futurystycznej, opartej na świetnej powieści Raya Bradbury'ego, wizji, został uwzględniony obecny, tak „nieszczęsny” postęp techniczny, pozytywni, walczący z bezdusznym systemem bohaterowie, mieliby odrobinę łatwiej: płyty, nośniki mp3 bądź czytniki e-booków mogliby przecież efektywniej ukryć przed bezlitosnymi strażakami. W lewej kieszeni płaszcza zmieściliby całego Nikołaja Gogola, w prawej Fiodora Dostojewskiego, w kamizelce pod nim Bolesława Prusa, w kieszonce koszuli Charlesa Dickensa, w przetartych spodniach Marka Twaina, w prawym mokasynie Karola Maya, a w mokasynie lewym Jamesa F. Coopera.
W świecie wykreowanym przez pisarza, a następnie reżysera, nie ma jednak niczego poza resztkami — na bieżąco zresztą niszczonymi — ostatnich egzemplarzy książek, dlatego ludzie pragnący, by literatura przetrwała, uczą się wybranych dzieł na pamięć. Każdy do perfekcji opanowuje jeden tytuł, mając nadzieję, że w przyszłości uda mu się z pamięci go odtworzyć. Ta przerażająca w swej wymowie — ale równocześnie i pewien sposób piękna — wizja człowieka ogarniętego tak wielką miłością do literatury, że sam staje się książką mówioną, powinna nam uświadomić, iż tak różnorodność form, w jakich w tej chwili mamy dostęp do literatury, jak i możliwość wyboru, absolutnie nie powinny być odbierane jako zjawisko negatywne."