Reklama.
Równo 49 lat temu, 22 stycznia, Wielka Brytania, Irlandia i Dania podpisały traktat o przystąpieniu do Wspólnoty Europejskiej (Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej). Przełomem była zwłaszcza akcesja Brytyjczyków, których pamięć o imperialnej potędze i obawa o utratę suwerenności powstrzymywały przed integracją z Europą. Dopiero wtedy dostrzegli, że państwa europejskie mają wyższy wzrost, a gospodarki Francji i RFN pod względem PKB prześcignęły gospodarkę brytyjską. Minęło pół wieku i Brytyjczycy znów przeżywają męki i zdziwienie. Od stycznia br., na własne życzenie, muszą żyć poza Unią Europejską, która zastąpiła i przejęła kompetencje Wspólnoty.
Polityczny proces brexitu w zasadzie dobiegł końca, ale prawdziwe skutki zaczęły być odczuwane dopiero teraz. Transformacji ulegają podróże, transport, handel, imigracja, praca, szkolnictwo, polityka zagraniczna...
Już pojawiły się wizy na dłuższe pobyty pomiędzy Wlk. Brytanią a Unią, a od 1 października wracają paszporty. Wzrasta zakres i skala kontroli granicznych, co wydłuża i podraża podróże. Towary mogą podróżować bez kontyngentów i ceł, ale prawdopodobne jest, że wstrzyma je biurokracja. Handel drożeje, bo pojawiają się nowe bariery, tj. kontrole i dokumenty. W skrajnym przypadku może to prowadzić do zapchania przejść granicznych, a dalej - do niedoborów żywności i innych produktów, zwłaszcza tych o krótkim terminie trwałości. Wlk. Brytania prawdopodobnie już wkrótce przestanie być centrum dystrybucyjnym dla towarów eksportowanych ze świata do państw UE, ponieważ przestanie to być opłacalne zarówno do eksporterów, jak i odbiorców. Kraj będzie prowadzić własną politykę migracyjną, opartą na systemie punktowania. Oznacza to, że znikają preferencje dla obywateli państw UE. Znika też automatyczne wzajemne uznawanie kwalifikacji zawodowych. Ewidentną krzywdę wyrządzono studentom, rezygnując z programu wymiany uniwersyteckiej Erasmus, ponieważ uznano go za zbyt kosztowny. Zaostrzone zostały kryteria podejmowania pracy na Wyspach. To wszystko przekłada się na realne życie ludzi, którym odebrano wolność układania sobie życia na dotychczasowych zasadach, studiowania, zakładania firm, itd. Brytyjskie Biuro Odpowiedzialności Budżetowej ostrożnie szacuje koszty brexitu na 4 proc. PKB, co i tak przewyższy koszty pandemii. Zapewne będą one jeszcze wyższe.
Władze brytyjskie argumentują, że wychodząc z UE odzyskały kontrolę nad własną tożsamością, zwłaszcza nad prawem, granicą, budżetem i sądownictwem. Nie dostrzegają jednak, że współczesne państwa celowo rezygnują z drobnej części własnej suwerenności właśnie po to, aby osiągać większe korzyści z udziału w światowym handlu i międzynarodowym obrocie. Państwowość i niezależność wręcz tu wzrastają, ponieważ państwa mają lepsze warunki i więcej zdolności do osiągania własnych celów. Po to państwa dobrowolnie zrzeszają się w organizacjach, aby skuteczniej działać na arenie międzynarodowej i tak kształtować bieg spraw, aby był dla nich bardziej korzystny. Dostrzega to Szkocja, której mieszkańcy w większości opowiadali się za pozostaniem w Unii. Po brexicie bardziej prawdopodobne staje się kolejne referendum niepodległościowe. Nie należy więc wykluczać i takiego scenariusza, że brexit przyspieszy proces rozpadu Wielkiej Brytanii w jej obecnym kształcie.
Dla UE konsekwencje brexitu też są ciężkie. W ujęciu politycznym, UE grozi utrata reprezentatywności, ponieważ Wlk. Brytania jest przecież częścią Europy, a szereg państw europejskich – z różnych powodów – wciąż pozostaje poza tym gremium, bez większych szans na przyjęcie w dającej się przewidzieć perspektywie czasowej. Utrzymują się też istotne różnice pomiędzy państwami członkowskimi, które pandemia dodatkowo pogłębiła. W ujęciu gospodarczym, od UE odeszła druga gospodarka Europy, co jest nie bez znaczenia dla pozostałych gospodarek europejskich. Wlk. Brytania prawdopodobnie podejmie bliższą współpracę z wybranymi krajami. A UE wciąż będzie się integrować. Pytaniem otwartym jest, czy będzie to integracja w gronie wszystkich członków, czy tylko wybranych oraz w jakich obszarach. UE de facto grozi ryzyko dalszych podziałów. A to może prowadzić do dalszej fragmentaryzacji i w konsekwencji peryferyzacji Europy na globalnej scenie.
Wlk. Brytania i Unia Europejska wypływają więc na nieznane wody. I coraz więcej wskazuje na to, że będą to wody wzburzone. Żeglowanie po nich będzie wymagać talentu, kompetencji i szczęścia. Wszystkich kosztów rozwodu oszacować się jeszcze nie da, a zyski wciąż pozostają bardziej w sferze deklaracji, niż realnej. Gros kosztów nie zapłacą jednak bezpośredni sprawcy brexitu, tylko nadchodzące pokolenia. I to one wystawią końcowy rachunek.