Nasz słynny malarz historyczny Jan Matejko miał niewątpliwie słabość do błazna Stańczyka, bo umieścił go na przynajmniej pięciu swoich obrazach. Stańczyk ukazywany jest z jednej strony jako zatroskany o przyszłość kraju patriota, z drugiej jako człowiek o nieprzeciętnej inteligencji i przenikliwości, ukrytych pod ubraniem trefnisia - przygłupa. Dzięki tej masce już w czasach sobie współczesnych mógł zasłynąć z tego, że walił między oczy bolesną prawdę nawet, jeśli były to oczy królewskie.

REKLAMA
Jan Matejko (1838-1893) umieścił błazna Stańczyka (właściwie Stanisława, zwanego też Stasiem Gąską; 1480–1556/1562) w: „Hołdzie pruskim” i „Stańczyku udającym ból zęba” (w kolekcji Muzeum Narodowego w Krakowie), w „Zawieszeniu dzwonu Zygmunta na wieży katedry w Krakowie w 1521 r.” i „Stańczyku w czasie balu na dworze królowej Bony wobec straconego Smoleńska” (te dwa obrazy można zobaczyć w Muzeum Narodowym w Warszawie) oraz w „Gamracie i Stańczyku” (w kolekcji Fundacji Kościuszkowskiej w Nowym Jorku). Stańczyk, jak to błazen, był obiektem drwin. Jednak powszechnie obawiano się też jego złośliwostek i żarcików, i ceniono za wielką życiową mądrość, błyskotliwość i cięty dowcip. Nie dziwi więc, że stał się bohaterem wielu anegdot. Niewiele z nich przetrwało do naszych czasów, ale i tak wiele mówią o tym wyjątkowym człowieku.
logo
„Stańczyk w czasie balu na dworze królowej Bony wobec straconego Smoleńska” - obraz Jana Matejki z 1862 roku Zdjęcie własne
Pewnego razu Stańczyk podczas uczty założył się z królem, że w ciągu trzech dni znajdzie stu lekarzy w Krakowie. Zadanie wydawało się karkołomne, bo w mieście żyło nie więcej, niż 20 tysięcy mieszkańców. Bystry Stańczyk obwiązał chustą twarz i udając ból zęba ruszył w miasto. Mieszczanie bardzo współczuli „choremu”, chętnie i powszechnie udzielając mu cennych porad. Stańczyk wszystko spisał i po trzech dniach pokazał królowi, że Kraków jest miastem, które zamieszkuje znacznie więcej, niż stu lekarzy („Najwięcej doktorów na świecie”).
Stańczyk słynął jako mistrz ciętej riposty, nierzadko dotyczącej politycznych zdarzeń. Gdy został napadnięty przez krakowskich żaków i okradziony ze swoich szat, postanowił iść na skargę do króla Zygmunta Starego. Ten nazwał go głupim, skoro pozwolił na zdarcie i kradzież ubrania. Odpowiedź Stańczyka była natychmiastowa:
- Ciebie królu gorzej drą: wydarto ci Smoleńsk, a milczysz.
Nawiązywał w ten sposób do zdobycia Smoleńska przez Moskwę w lipcu 1514 r. To właśnie wydarzenie jest przywoływane w tytule obrazu Jana Matejki: „Stańczyk w czasie balu na dworze królowej Bony wobec straconego Smoleńska”.
Krótko po hołdzie pruskim, w 1527 r. król Zygmunt Stary wybrał się z dworem na polowanie do Puszczy Niepołomickiej. Na tę okazję sprowadzono z Litwy wielkiego i groźnego niedźwiedzia. Ten początkowo był niemrawy, ale kiedy ludzie go rozzłościli, przewrócił podkomorzego z koniem i rzucił się w kierunku ciężarnej królowej Bony. Ta spadła z konia i wkrótce poroniła. Niedźwiedź przewrócił też konia, na którym jechał Stańczyk. Błazen uciekł, a król Zygmunt Stary zwrócił mu uwagę, że zachował nie jak rycerz, ale właśnie jak błazen. Na to Stańczyk odpowiedział:
– Większe głupstwo tego, co mając niedźwiedzia w skrzyni puszcza go na swoją szkodę.
Niektórzy mówią, że nawiązywał nie tylko do wypadku królowej Bony, ale też do tego, jak to niedawno król pozwolił na utworzenie państwa pruskiego, a nie inkorporował Prus do Korony. Mało kto wówczas rozumiał, jak poważny był to błąd. Stańczyk już wiedział.
logo
Pomnik Jana Matejki (i Stańczyka) w Warszawie Zdjęcie własne
Królewski błazen lubił też nabijać się z próżności królewskich dworzan. Kiedy w czasie łowów nakarmione wcześniej psy nie chciały ruszyć w pościg za zwierzyną, błazen zwrócił się do króla Zygmunta:
- Każ no, królu, spuścić na niego swoich pisarzów. Oni, żeby najlepiej się obżarli, zawsze dobrze biorą.
Gdy zaś król zachorował i przyszło do leczenia pijawkami, błazen rzekł do niego:
- Są to najprawdziwsi dworzanie i przyjaciele króla jegomości.
O tym, że Stańczyk dobrze zna się na ludziach, boleśnie przekonał się też syn Zygmunta Starego, Zygmunt August. Gdy monarcha spytał złośliwie błazna, czy zna większego głupca od siebie, ten odparł, że wielu, a jednym z nich jest sam król, gdyż wysłał swojego sługę z wielkimi pieniędzmi za granicę. Odnosiło się to do misji zakupu rzadkich i cennych ksiąg w innych krajach, jaką władca powierzył franciszkaninowi Lismaninowi, spowiednikowi swej matki, królowej Bony. Zygmunt August zapewnił Stańczyka, że jest pewien powrotu zakonnika z księgami i polecił nie dopisywać go do „listy głupców”. Stańczyk na to:
- Jak powróci, to ciebie zmażę, a jego zapiszę.
Okazało się, że to Stańczyk miał rację. Franciszkanin do Polski nie wrócił, cenne księgi też nie, a za królewskie pieniądze Lismanin urządził się wygodnie w Szwajcarii.
Innym razem pewien dworzanin królewski poprosił Stańczyka o pożyczenie płaszcza. Stańczyk spytał go wówczas, jaka jest pogoda na zewnątrz, a ten odpowiedział, że dobra. Wówczas błazen odparł:
- To waszmości opończa niepotrzebna.
Zainteresowany przytomnie zauważył:
- A jak będzie padać?
Na co Stańczyk:
- To sam ją włożę.
Nieznaną szerzej pracą Jana Matejki jest obraz pt. „Gamrat i Stańczyk” z 1878 r. Z obrazem tym też wiąże się pewna anegdota. Podobno Stańczyk mawiał, że dwie są osoby w Polsce, które nigdy nic nie wyjawią: arcybiskup gnieźnieński Piotr Gamrat i biskup krakowski Samuel Maciejowski. Gamrat lubił budować wizerunek wszechwiedzącego, chociaż tak naprawdę nie wiedział nic. Nie przeszkadzało mu to jednak żyć rozrzutnie, rozpustnie i wystawnie. Maciejowski zaś mówił, że nic nie wie, chociaż jako sekretarz królewski i kanclerz wielki koronny wiedział wszystko. Stańczyk wyszydzał więc w ten sposób wady pysznego arcybiskupa, a za nim innych królewskich dworzan.
Takiego to błazna – mędrca, którego nie chciano słuchać, przedstawiał mistrz Jan Matejko. W swoich obrazach nie ukazywał zwykłych postaci i zwyczajnych wydarzeń. Jego obrazy zazwyczaj pełne są alegorii i kluczy, dzięki którym zyskujemy całościowy ogląd procesu historycznego, w tym odniesień do czasów, w których Matejce przyszło żyć. Stańczyk, jako wesołek, ale też nauczyciel narodu, nadawał się do tego, jak nikt inny. Dlatego to nie wielki król ani narodowy bohater, ale właśnie skromny trefniś towarzyszy Janowi Matejce na pomniku w Warszawie.

Wykorzystałem:
• Borejza Tomasz, Stańczyk. Jego pracą było mówienie dotkliwej prawdy, https://krowoderska.pl/stanczyk-jego-praca-bylo-mowienie-dotkliwej-prawdy/ (dostęp: 29 grudnia 2022 r.).
• Stańczyk. Biografja. XVI wiek (w:) Kraszewski Józef Ignacy, Powiastki i obrazki historyczne, Wilno 1843, ss. 74-85.
• Kraszewski Józef Ignacy, Stańczykowa kronika od roku 1503 do 1508, Lwów 1875.
• Lipiec Paweł, Czy żarty Stańczyka naprawdę były śmieszne?, https://kurierhistoryczny.pl/artykul/czy-zarty-stanczyka-naprawde-byly-smieszne,237 (dostęp: 29 grudnia 2022 r.).
• Pomnik Jana Matejki przy Puławskiej, http://ekartkazwarszawy.pl/kartka/pomnik-jana-matejki-przy-pulawskiej/ (dostęp: 29 grudnia 2022 r.).
• Słoczyński Henryk Marek, Matejko, Wrocław 2000.
• „Stańczyk”. Odczyt publiczny Michała Bobrzyńskiego miany w Krakowie dnia 24 Lutego 1883 r.
• Szypowska Maria, Jan Matejko wszystkim znany, Poznań 2016.
• The Impact of History on Polish Art in the Twentieth Century. A Talk by Feliks Szyszko, https://web.archive.org/web/20110926222914/http://info-poland.buffalo.edu/classroom/Szyszko.html#Matejko (dostęp: 29 grudnia 2022 r.).
• Wielka Encyklopedia PWN, 2001.