Morze Barentsa, dotąd niedostępne dla eksploatacji ropy naftowej, znalazło się na celowniku koncernów wydobywczych.
Morze Barentsa, dotąd niedostępne dla eksploatacji ropy naftowej, znalazło się na celowniku koncernów wydobywczych. WWF-Canon / Hartmut Jungius

15 łopat, 15 wiader oraz jeden młot ręczny - takim sprzętem mają dysponować ratownicy, którzy będą chronić arktyczne morze i jego wybrzeże przed wyciekiem z platformy wiertniczej Prirazlomnaja, wybudowanej przez Gazprom. Dowcip? Nic podobnego. Takie rzeczy dzieją się na arktycznych wodach Morza Barentsa.

REKLAMA
Pierwsza stała platforma w Arktyce, wznoszona przez rosyjskiego potentata na rynku paliw kopalnych, jest przejawem pędu ku złożom surowców ukrytych w dotąd nieodstępnym dla eksploatacji rejonie świata. Ta niedostępność sprawiała, że przyroda Arktyki była zabezpieczona przed presją człowieka. Apetyt na zasoby ropy naftowej pokonał i tę barierę. I tak powstała Prirazlomnaja, pierwsza stała platforma w tym rejonie, która stwarza niebezpieczny precedens. Dlaczego?
Za Gazpromem pójdą też inni. Bo skoro jedna platforma już jest, to dlaczego ma nie powstać druga. W ten sposób niezwykły arktyczny ekosystem znajdzie się na krawędzi zagrożenia katastrofą ekologiczną. Nie istnieje, bowiem żadna technologia, która pomogłaby w zapobieżeniu wyciekowi ropy naftowej w arktycznych warunkach. To jednak nie zniechęca ani Gazpromu, który eksploatować swój odwiert chce już teraz, ani Shella, planującego podobną inwestycję u wybrzeży Alaski.
Ta arktyczna gorączka, która udzieliła się koncernom, oznacza początek decydującej fazy walki o złoża Arktyki. Jak to z gorączką bywa, dotknięty nią Gazprom i Shell, ale też rządy państw, których terytorialne aspiracje dotyczą również arktycznej krainy.
Obszar, gdzie powstaje Prirazlomnaja jest wolny od lodu przez 110 dni w roku. Takie warunki zwiększają jeszcze bardziej ryzyko katastrofy i uniemożliwiają likwidację skutków wycieku. Duże koncerny, takie jak Shell czy Gazprom, są zdecydowane wydobywać ropę bez względu na ryzyko. Katastrofa ekologiczna w Zatoce Meksykańskiej udowodniła, że nawet w sprzyjających warunkach i przy posiadaniu zaawansowanych technologii, a nie tylko łopat i wiader, nie jesteśmy w stanie powstrzymać negatywnych skutków wycieku ropy. Ryzyko związane z wydobyciem ropy naftowej w wodach Arktyki jest tak duże, że koszty jej wydobycia przekraczają potencjalne korzyści.
Platforma wiertnicza Gazpromu to tylko wstęp do większej inwestycji w rejonie Morza Barentsa. Przeciwko jej powstaniu protestują badacze Arktyki i ekolodzy. Ostateczną decyzję w sprawie Prirazlomnaja podejmie prezydent Władimir Putin. Rząd Federacji Rosyjskiej posiada pakiet większościowy w Gazpromie.