Nie chcemy takiej edukacji przyrodniczej!
Nie chcemy takiej edukacji przyrodniczej! WWF Polska
Reklama.
Pytań jest bardzo wiele. Przede wszystkim, jeżeli jest to wystawa edukacyjna, a nie poświęcona myślistwu, to dlaczego znalazła się na niej tablica, informująca o pasji łowieckiej darczyńcy, w której czytamy m.in. że strzelanie do zwierząt na różnych kontynentach jest jego pasją, i ma na swoim koncie ponad 100 różnych gatunków? Czemu służy kolejna tablica, z dekalogiem myśliwego? Dlaczego nie ma na wystawie mowy o zagrożeniach dla wielu gatunków, pokazywanych na wystawie? I wreszcie dlaczego muzeum nie potrafi się przyznać do błędu?
logo
Jedna z myśliwskich tablic, na wystawie, która podobno nie jest poświęcona łowiectwu. Viva! Kielce
Ekolodzy z WWF i Vivy! piszą w swoim liście:
Niewłaściwe i niezgodne jest umieszczanie na wystawie realizowanej pod hasłem edukacji przyrodniczej, tablicy z opisem postaci myśliwego i sformułowaniami, że gatunki zostały przez niego ustrzelone i ma to związek z jego łowiecką pasją. Taka informacja zmienia diametralnie charakter wystawy. Podobnie jak wystawianie opisów dotyczących dekalogu myśliwego. Taka wystawa nie ma wtedy waloru edukacyjnego w kontekście edukacji dzieci i młodzieży. Biorąc pod uwagę fakt, że tysiące gatunków zwierząt zagrożonych jest wyginięciem, trudno w jakikolwiek sposób uzasadnić edukacyjny wymiar wystawy trofeów myśliwskich.
logo
A tu o łowieckiej pasji więcej. Viva! Kielce
logo
I jeszcze dekalog myśliwego. Viva! Kielce
Niejasne jest też to, czy muzeum spełniło wszelkie wymagane prawem procedury i ma odpowiednie zezwolenia zgodne z obowiązującymi przepisami. Dlatego w liście wystosowanym przez WWF Polska i Viva! Polska czytamy:
Organizator wystawy i właściciel, którym jest obecnie Muzeum Narodowe w Kielcach, w przypadku przejęcia zbiorów złożonych z okazów zwierząt, którymi są wypchane zwierzęta i trofea myśliwskie, powinien wykazać się dbałością o dokładne sprawdzenie, czy wspomniane okazy mają odpowiednie dokumenty i zezwolenia, czy zostały pozyskane w sposób zgodny z obowiązującym prawem, i powinien uzyskać dodatkowe zezwolenia, jeśli takich wymaga obowiązujące prawo. Jednocześnie przypominamy, że Muzeum udostępnia zbiory w formie komercyjnej, pobierając opłaty za wstęp na wystawę, co wiąże się z konkretnymi wymaganiami stawianymi przez przepisy Unii Europejskiej w zakresie Konwencji Waszyngtońskiej.
Są też wskazówki dotyczące organizacji takiej wystawy:
Wystawa edukacyjna, która ma informować o bioróżnorodności świata zwierząt, powinna eksponować okazy, a nie trofea myśliwskie, wraz z informacją na temat zagrożeń dla eksponowanych gatunków. Jedną z głównych przyczyn wymierania wielu z nich było intensywne pozyskanie przez myśliwych. Dotyczy to gatunków, tak zagrożonych na całym świecie, jak i tych, które są klasyfikowane, jako zagrożone i objęte ochroną w Polsce. W zależności od gatunku, taka informacja powinna znajdować się przy opisie każdego z okazów. Za niezgodne z zasadami edukacji przyrodniczej należy uznać krótkie informacje dotyczące nazwy gatunku i kraju pochodzenia.
Dlatego, twierdzą ekolodzy:
Wystawa w obecnym kształcie kwalifikuje się do usunięcia, bądź gruntownej zmiany sposobu ekspozycji. Nie powinny znaleźć się na niej okazy, których pochodzenia nie zostało dokładnie sprawdzone w kontekście obowiązującego prawodawstwa, i które są trofeami myśliwskimi, w postaci spreparowanych głów zwierząt. W ich miejscu powinny pojawić się prezentacja multimedialne, plakaty, zdjęcia lub obrazy. Towarzyszyć im powinny wyczerpujące opisy.
I wreszcie ostatni wątek listu. Muzeum od momentu, kiedy nastąpiła pierwsza interwencja ekologów, miało różne zdanie na jej temat. Warto przypomnieć tej placówce, że jako profesjonalna, oparta o kadry, od których wymagana jest wiedza dotycząca ekspozycji, powinna dobrze przygotować się do tej wystawy, sięgnąć po dostępne i bezpłatne źródła. Muzeum odpowiada też za to, co dzieje się w jego salach. I jeśli otwarcie wystawy miało miejsce w myśliwskim stylu, i nawet jeśli teraz muzeum od tego się odcina, to i na ulotki pisane wierszem częstochowskim przez Władysława Kamusińskiego, opowiadające o jego myśliwskich przygodach w zestawieniu ze zdjęciami z jego polowań, i na oprawę myśliwską z sygnalistami, i na wiele innych rzeczy, nie musiało wydawać zgody. Nie wiem też dlaczego w ogóle muzeum przyjęło taką wystawę, bo argument, że myśliwy przynosi trofea o wartości, z tego co deklarowano 4 milionów złotych, i takiemu „darowi” nie można powiedzieć nie, w ogóle do mnie nie trafia. Natomiast sygnatariusze listu konkludują swój wniosek w następujący sposób:
Jednocześnie przypominamy, że za przygotowanie i kształt tej wystawy są odpowiedzialni Państwo, jako muzeum, i powinni Państwo zadbać o to, aby odpowiadała ona standardom edukacyjnym. Podobnie jak w przypadku tego, jakie materiały są rozdawane na wystawie, nawet jeśli nie są Państwo ich wykonawcą (ulotka przygotowana przez pana Władysław Kamusińskiego). Pomocne informacje mogą państwo znaleźć na stronach IUCN, oraz w innych ogólnodostępnych serwisach internetowych, również na stronie Ministerstwa Środowiska, poświęconych CITES oraz zagrożonym gatunkom zwierząt. Są też dostępne bezpłatnie gotowe materiały metodyczne i edukacyjne, które powstały m.in. w ramach projektów WWF, realizowanych pod patronatem Ministerstwa Edukacji Narodowej.