Sejmowe wystąpienie p. Waszczykowskiego z dnia 29. stycznia poświęcone polskiej polityce zagranicznej oceniam jako najgorsze, jakie kiedykolwiek minister spraw zagranicznych RP kiedykolwiek wygłosił. Samego Waszczykowskiego oceniam w związku z tym i nie tylko jako najgorszego, ale także jako najbardziej nieudolnego, najmniej rozgarniętego i tym samym jednego z najbardziej szkodliwych ministrów, a konkurencja pod tym względem w pisowskim rządzie jest silna. Na jego tle p. Fotyga wydaje się być Metternichem. Nie chcę się pastwić i przypominać wielu poprzednich wypowiedzi i zachowań tego pana, z resztą renegata z PO, który w sposób typowy dla renegatów (Gliński, Zalewska, Gowin, Kuźmiuk, Wojciechowski itd.) wyróżnia się lizusostwem, jakąś trudną do opisania obrzydliwością, szeregiem cech i zachowań - z czegoś przecież to renegactwo się bierze? Może tylko niezapomniane słowa, które wypowiedział pan Waszczykowski, gdy psychopata odwiedzający kilka biur poselskich w Łodzi, w tym moje, zamordował pracownika biura poselskiego jednego z posłów PiS-u, skierowane do polityków PO – „Nie zabijajcie nas!”
Samo wystąpienie zawierało szereg banałów w rodzaju: nie będziemy popierać rozwiązań przeciwnych naszym interesom, podstawą naszego bezpieczeństwa jest NATO (a ja myślałem, że Chiny Ludowe?), im więcej elementów obrony tym lepiej (trudno zaprzeczyć). Warstwa merytoryczna bardzo wątła i także przeraźliwie banalna nacechowana była widoczną niechęcią do Unii Europejskiej, co znalazło wyraz w wielokrotnie powtarzanych stwierdzeniach o kryzysie w Unii, problemach integracyjnych, niechęci do wprowadzenie euro. Pierwszym sojusznikiem naszego kraju w Unii ma być Wielka Brytania, co minister Sikorski określił jako ryzykowne biorąc pod uwagę eurosceptycyzm Londynu i bliskie już referendum, które być może doprowadzi do wyjścia tego kraju z Unii. W komentarzu "Gazety Wyborczej" pojawiło się nawet sformułowanie "brytyjski zwrot MSZ" (Paweł Wroński, "Gazeta Wyborcza" z dn. 30. – 31. 01. 2016 r.). Warto przypomnieć, że Wielka Brytania nie wypowiada się już za NATO-wskimi bazami w Polsce, co z kolei od pewnego czasu jest jednym z głównych postulatów naszej polityki zagranicznej i obronnej. Mówiąc o pęknięciach w Unii, które są zjawiskiem niebezpiecznym (kolejna krytyka Unii przeprowadzona z widoczną satysfakcją) nie odniósł się do tego, że p. Szydło z radością biła brawo w Strasburgu przy antyunijnych wystąpieniach polityków znanych ze swojej wrogości do Unii, a niektórych także do Polski. Na tle generalnie trafnej oceny agresywnej polityki rosyjskiej uwagi o oddaniu wraku i cały kontekst tej wypowiedzi były nastawione na użytek wewnętrzny i były prężeniem pisowskich muskułów, dość mikrych. Nie bardzo wiadomo w jaki inny niż dotychczas sposób PiS będzie się starało odzyskać wrak. Chyba, że Mecierewicz silny polską bombą atomową wyśle komandosów kierowanych przez takich asów jak pp. Stankiewicz, Gmyz, Mazurek, Sakiewicz, Wolski, Ziemkiewicz i paru innych, którzy przyholują wrak do Polski wraz z panią Anodiną na arkanie.
Pan Waszczykowski słusznie zatroszczył sie o swobody obywatelskie i demokrację na Białorusi, ale ma znakomitą okazję do wyżywania się na tym polu we własnym kraju. Głosował przecież za demolowaniem Trybunału Konstytucyjnego, niszczeniem służby cywilnej, ustawą inwigilacyjną, upolitycznianiem prokuratury i tym wszystkim, co niszczy demokrację w Polsce. W najmniejszym, stopniu też nie odniósł się do obniżenia pozycji Polski w świecie nie tylko w wymiarze ekonomicznym. W ciągu kilku miesięcy w efekcie polityki PiS Polska stała się krajem dryfującym w kierunki autorytaryzmu, obiektem zainteresowania Unii Europejskiej w kontekście łamania praw i swobód obywatelskich. Krajem "chorym", a polityka zagraniczna będąca funkcją polityki wewnętrznej została zrujnowana przy czynnym udziale p. Waszczykowskiego, a między innymi jego słynnych słów o cyklistach, wegetarianach i wielu innych. W sumie mieliśmy bardzo słabe wystąpienie bardzo złego ministra, oby jak najkrócej ten pan kompromitował Polskę w kraju i zagranicą.