Zakończona okupacja sali sejmowej i kolejne na niczym nie oparte nadzieje związane z tym, że p. Duda czegoś nie podpisze, w czymś się sprzeciwi, zrobi coś dobrego, okazały się mrzonkami. PiS łamiąc prawo i regulamin, na siłę, najpewniej bez kworum i bez jakiejkolwiek dyskusji, uchwalił swój budżet. Posłowie opuścili salę, a Kaczyński ogłosił triumf i zapowiedział odwet. Nie tak dawno niektórzy komentatorzy mówili, że wzorując się na tureckim satrapie Erdoganie, Kaczyński byłby uszczęśliwiony, gdyby do takiego puczu doszło w Polsce, co bardzo umocniłoby jego rządy. Można powiedzieć, że na pucz w Warszawie nie trzeba było długo czekać. Po raz kolejny mieliśmy przypadek, że historia powtarza się jako farsa. Jaki Erdogan, taki pucz. Zapowiedzi p. Błaszczaka o 10-ciu latach więzienia dla puczystów brzmią groteskowo, a triumfalna mina Kaczyńskiego i gesty na miarę Juliusza Cezara po powrocie z Galii świadczą najpewniej o przekonaniu żoliborskiego geniusza, że po raz kolejny wszystkich ograł, przechytrzył, wygrał i jest najwybitniejszym z polityków polskich w XX i XXI wieku. Niech tkwi w tym przekonaniu podtrzymywany przez otaczających go lizusów.
W rzeczywistości Polska jest krajem z nielegalnie uchwalonym budżetem, co może mieć różne, ale raczej złe dla naszego kraju konsekwencje. Zwłaszcza, że powoli wyczerpuje się cierpliwość Unii Europejskiej zirytowanej łamaniem praworządności w sprawie Trybunału Konstytucyjnego (teraz instytucji kierowanej przez pisowskiego komisarza politycznego i tym samym zbytecznej). W systemie demokratycznym Trybunał gwarantuje uchwalanie uchwał zgodnych z konstytucją przez Sejm i musi być niezależny od rządzącego dyktatora lub dyktatorskiej partii. Obecnie Trybunał został poddany kontroli PiS i jako taki jest nieważny. Unia musi to w końcu dostrzec i wyciągnąć właściwe dla reżimu konsekwencje, nie sądzę by były one miłe.