37. rocznica Porozumień Sierpniowych przebiegała w zasadzie podobnie jak poprzednie od momentu, gdy Kaczyńscy rozpoczęli fałszowanie historii i wojnę przeciwko Lechowi Wałęsie. Dotychczas miał miejsce podział czasowy polegający na tym, że w innych godzinach wieńce składali zwolennicy PiS-u i szerzej katoprawicy, a w innych bohaterowie Sierpnia '80, weterani opozycji demokratycznej i NSZZ "Solidarność". Obecnie na podział czasowy nałożył się podział terytorialny, pisowski nowotwór dokonał kolejnego przerzutu, tym razem na plac przed pomnikiem poległych stoczniowców.
Pod ochroną policji i osłoną policyjnych wozów, jak w stanie wojennym, garstka udających tłum bojówkarzy w kaskach, otumanionych ludzi, zwyczajnych idiotów oraz związkowych i pisowskich aparatczyków z akcesoriami odprawiała swój rytualny cyrk bardzo podobny w formie i treści do cyrku smoleńskich miesięcznic. Brakowało tylko wodza narodu na drabince, a także modlitewnego skupienia p. Terleckiego i intelektualisty Karczewskiego oraz natchnionej Szydło wraz z towarzyszącymi beneficjentami reżimu.
Uczestnicy historycznych sierpniowych strajków sygnatariusze tamtych Porozumień wraz z Lechem Wałęsą, prezydentem Gdańska, represjonowanymi w stanie wojennym i przywódcami opozycji demokratycznej walczącymi dziś o demokratyczną Polskę, odpowiadając na zaproszenie Komitetu Obrony Demokracji, spotkali się w sąsiedztwie Sali BHP, w której podpisano 31. sierpnia 1980 roku Porozumienia Gdańskie. To nawet trudno mówić o dwóch Polskach, to z jednej strony była mała grupka reżimowych klakierów, ludzi w różny sposób związanych z obozem władzy z drugiej ludzie, którzy dziś reprezentują dziedzictwo i cele tamtej walki. Solidarność była przede wszystkim ruchem społecznym, który pokojowymi środkami podjął, prowadził i wygrał z komunistyczną dyktaturą walkę o wolność.
Dziś taką samą walkę z monopartyjnym reżimem symbolizowanym przez operetkowego dyktatorka z drabinki prowadzi opozycja demokratyczna, a w pierwszym rzędzie KOD. Związkowcy nazywający się Solidarnością mogą sobie używać tamtych flag symboli i haseł tak jak komuniści śpiewali Mazurka Dąbrowskiego i chętnie, zwłaszcza pod koniec swej dyktatury, używali narodowych symboli i flag, nie spierałbym się nim. Niech sobie bredzą, co chcą i używają czego chcą, na śmietniku historii i w Kozłówce mają zapewnione miejsce dla siebie i pomników swoich idoli.
Faktycznie reżimowe lizusy i bojówkarze nowego pisowskiego ORMO prawo do dziedzictwa NSZZ "Solidarność" dawno utracili. Są mniej więcej tym, czym była CRZZ w czasach Polski Ludowej – partyjną przybudówką, żałosną atrapą prawdziwej Solidarności, która jest tam, gdzie Lech Wałęsa oraz ludzie walczący z dyktaturą o wolną Polskę. Reżimowy związek jest tam, gdzie niosący parasol za Kaczyńskim z lokajskim półuśmiechem na twarzy niejaki Śniadek, zastąpiony przez jeszcze bardziej odrażającego (jeśli to w ogóle możliwe) i lokajskiego Dudę. NSZZ "Solidarność" nie był lokajską partyjną przybudówką, ale potężną zmieniającą nasz kraj siłą społeczną i tę siłę oglądaliśmy w lipcowych manifestacjach w obronie prawa i Konstytucji. I mam nadzieję, że tę siłę zobaczymy znowu na ulicach naszych miast i żadne bojówki, żadne kordony posłusznej Kaczyńskiemu policji, żadne groźby i uchwalane przez zaprzedanych posłów i przyklepywane przez atrapę TK "prawa" jej nie powstrzymają.
Sierpień '80 z oczywistych względów kojarzy się z rocznicą wybuchu II wojny światowej. W tym roku ta rocznica została splugawiona (PiS ma szczególną zdolność plugawienia wszystkiego czego dotknie) przez uniemożliwienie harcerzowi odczytanie uzgodnionego apelu. Warto pamiętać żadnych uzgodnień z PiS-em, skłamią zawsze - tylko opór i walka. Dodatkowo PiS na użytek wewnętrzny tak, jak z mitycznymi uchodźcami prowadzi walkę z Niemcami o odszkodowania. Nie chodzi o żadne odszkodowania, na które nie ma szans ale o władzę nad Polską i temu służy ta podła propaganda i rzekoma troska. Prowadzi to do wyjścia z Unii Europejskiej, więc jest polityką zdrady narodowej.