Kamery 3D (Telegenic OB)
Kamery 3D (Telegenic OB) Fot. Romek Sudak

Kino 3D jest prawie tak stare jak sama X Muza. Pierwszy pokaz filmu 3D odbył się w latach dwudziestych XX wieku (The Power of Love – 1922). Potem technologia, przez lata ulepszana znalazła swoją niszę w kinach typu IMAX. I pewnie by tak pozostało, gdyby James Cameron nie postanowił wskrzesić 3D w Avatarze, odpowiadając na zapotrzebowanie producentów domowych telewizorów.

REKLAMA
Cała sprawa w zasadzie jest prosta i wynika z umiejętnego kopiowania właściwości widzenia świata przez człowieka. Nasz obraz jest trójwymiarowy (D od „dimension” - wymiar), dzięki temu że spoglądamy na świat nie jednym okiem (jak kamera filmowa) a dwoma. Dzięki temu powstają dwa obrazy, lekko się od siebie różniące. Nasz mózg nakłada je na siebie i tak powstaje obraz przestrzenny, trójwymiarowy. Aby uzyskać podobny efekt na ekranie, używa się dwóch kamer sprzężonych ze sobą, bądź kamer z dwoma obiektywami.
Tyle teorii, jednak w praktyce 3D to spore wyzwanie dla przemysłu filmowego i telewizyjnego. Ten z kolei rozwija się głównie dzięki presji gigantycznego przemysłu produkującego telewizory, który co kilka lat próbuje wymyślić się na nowo. Ale po kolei.
Odbiornik telewizyjny w każdym domu to dziś żadna fanaberia. Nawet w krajach rozwijających się są one powszechne. Telewizja nadal (mimo szybkiego rozwoju internetu) jest najważniejszym medium dla przeciętnego Amerykanina, Azjaty czy Europejczyka. Firmy produkujące telewizory obserwując ogromne nasycenie rynku, co kilka lat próbują przeprowadzić „wielką rewolucję technologiczną”, która napędzi sprzedaż i przekona przeciętnego Kowalskiego do wymiany odbiornika na nowy. Kilka lat temu taką rewolucją były ekrany HD (high definition – wysoka rozdzielczość). Ze sklepów zniknęły kineskopowe telewizory a zastąpiły je nowe, płaskie ekrany plazmowe lub LCD. Konsumenci masowo ruszyli na zakupy, ale ich radość nie trwała długo, szybko się bowiem okazało, że tak naprawdę nie ma co w nich oglądać. Telewizji w HD było jak na lekarstwo, nawet DVD to tylko stare poczciwe SD (standard definition – standardowa rozdzielczość).
Kiedy rynek konsumencki okazał się „HD ready”, branża telewizyjna i filmowa była nadal na początku transformacji. Transformacji, która wymaga gigantycznych inwestycji i w zasadzie w najlepsze trwa do dzisiaj. Pomijając koszty całej infrastruktury (kamery, wozy transmisyjne, przesył sygnału, nowe nośniki etc), największym problemem był jednak brak „contentu” w jakości HD. Wszystko co wyprodukowano przed erą HD istnieje tylko w standardowej rozdzielczości i nic tego nie zmieni, trzeba więc zapełnić nowe kanały HD zupełnie nowymi materiałami.
I wtedy właśnie James Cameron po kilkuletniej przerwie powrócił na ekrany kin ze swoim Avatarem ogłaszając nową rewolucję – 3D. Ogromny kasowy sukces filmu sprawił, że producenci sprzętu postanowili wskrzesić podstarzałą technologię i zalać rynek telewizorami z funkcją 3D. Na stacje telewizyjne padł blady strach, będąc nadal w połowie drogi pomiędzy SD a HD, wymaga się od nich adaptacji formatu 3D. Z technicznego punktu widzenia nie jest to aż tak wielka zmiana jak poprzednio, szybko opracowano metodę „side by side” (obok siebie), dzięki której kanały telewizyjne nadające już w wysokiej rozdzielczości „wcisnęły obok siebie” dwa wertykalnie spłaszczone obrazy, resztą załatwia telewizor rozciągając je do normalnego rozmiaru i nakładając na siebie. Jednak po raz kolejny problemem jest dostępność programów w 3D. Filmów co prawda powstaje sporo, ale trafiają one najpierw do dystrybucji kinowej a potem na Blu-Ray.
Brytyjska platforma cyfrowa Sky (część imperium Roberta Murdocha) postanowiła więc sama produkować programy w 3D. Koszty transformacji i produkcji mięli ponieść kibice sportowi. Sky zainwestował kilka milionów funtów w spółkę Telegenic OB (wozy transmisyjne 3D), które zbudowało Sony i rozpoczęło transmisje meczów piłki nożnej (między innymi World Cup w RPA, finał Euro 2012 na Ukrainie także planowane jest w 3D) oraz rugby w technologii stereoskopowej. Po sporcie przyszedł czas na wydarzenia muzyczne, letnie festiwale (Isle Of Wight, Bestival) oraz koncerty największych gwiazd (Kylie – Aphrodite Tour). W ślad za Sky pospieszyło BBC, które transmitowało niektóre mecze tenisa na Wimbledonie w 3D.
logo
Reklama Sky 3D Fot. Romek Sudak

Tak czy owak produkcji jest nadal niewiele, co widać po skromnej ofercie programowej polskich kanałów 3D na platformach N oraz Cyfra+. I ta sytuacja zbyt szybko się nie zmieni, co nie napawa optymizmem posiadaczy coraz tańszych telewizorów z technologią 3D.
Kolejnym problemem jest konieczność oglądania telewizji w okularach. Te występują w dwóch rodzajach: pasywnym (polaryzacyjne – tanie) oraz aktywnym (migawkowe – drogie). Żadne z nich nie budzą sympatii użytkowników, zwłaszcza w domu, gdzie wspólne oglądanie telewizji w okularach wydaje się rozwiązaniem szalenie niewygodnym. Trzeba mieć ich odpowiednią ilość (a co jak ktoś wpadnie z wizytą?), najlepiej siedzieć dokładnie naprzeciwko odbiornika co w dużej grupie jest niewykonalne dla wszystkich. 3D jest też męczące dla oczu i mózgu, może powodować zawroty głowy, zaleca się robienie przerw co 20 minut, co w przypadku transmisji meczu piłkarskiego jest nie do pogodzenia.
Trwają prace nad 3D bez okularów, ale nadal są w powijakach (o czym świadczy chociażby nieudana premiera konsoli Nintendo 3DS. Rodzice masowo zwracali je do sklepów, gdyż mali gracze narzekali na częste zawroty lub bóle głowy).
Trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć na pytanie czy 3D to przyszłość telewizji. W niektórych przypadkach świetnie się sprawdza (football, kino science fiction) w innych mniej (w montażu programów 3D nie wolno stosować zbyt szybkich cięć, powodują one zawroty głowy u widzów. Trudno wyobrazić sobie długie, spokojne ujęcia koncertu np. Prodigy). Część widzów kinowych omija produkcje 3D szerokim łukiem, twierdząc że przeładowane efektami specjalnymi tracą na konstrukcji fabuły. Istnieją też metody konwersji materiałów 2D do 3D (Gwiezdne Wojny, Titanic), wydaje się jednak, że wartość dodana w postaci efektu trójwymiaru jest dość mało zachęcająca.
Może jednak technologia 3D faktycznie upowszechni się za kilka lat, być może powstanie wygodna metoda oglądania programów w 3D bez niewygodnych okularów. Ale to wszystko jest pieśń przyszłości, a rewolucja 3D została ogłoszona stanowczo zbyt wcześnie.