
Eksperci ONZ przedstawili Radzie Bezpieczeństwa wyniki swoich prac w Syrii. Badali tam, czy i jak doszło do ataku z użyciem broni chemicznej. Ich ustalenia są jasne – w Syrii użyto sarinu. Choć oni sami nie wskazali winnego, resztę dopowiadają politycy. Ban Ki Mun, sekretarz generalny Organizacji prosi o wyciągnięcie konsekwencji wobec winnych. A Amerykanie przekonują, że jedynie siły rządowe miały środki do przeprowadzenia ataku.
REKLAMA
Rada Bezpieczeństwa Organizacji Narodów Zjednoczonych poznała wyniki prac ekspertów, którzy badali atak z użyciem broni chemicznej, do jakiego doszło w Syrii pod koniec sierpnia. Według ich ustaleń bez wątpienia doszło do użycia sarinu, silnego środka paraliżującego. Ban Ki Mun, sekretarz generalny ONZ stwierdził, że to zbrodnia wojenna i wezwał do wyciągnięcia konsekwencji – podaje Interia.pl.
Sami eksperci ONZ nie wskazali winnych użycia sarinu, ale dyplomaci mają jasne zdanie na ten temat. Środek tak dobrej jakości mogli mieć tylko wojskowi reżimu Baszara al-Assada. Ambasador USA przy ONZ Samantha Power przekonywała, że pociski, którymi przeniesiono sarin, były profesjonalną, a nie improwizowaną bronią.
Na razie jednak najbardziej prawdopodobną reakcją na "najgorsze użycie broni masowego rażenia w XXI wieku" (to słowa Ban Ki Muna) będzie przekazanie arsenału chemicznego pod międzynarodową kontrolę. O uderzeniu wojskowym na razie cicho.
Kamil Sikora za Interia.pl
