Spokojnie. Nie z tej partii. Z niej się nie śmieję, bo raczej na płacz się powinno człowiekowi zbierać widząc co robią. Śmiałem się z partii Razem. Wiadomo - myślałem - warszawskie dzieciaki z „dobrych domów”, dzięki czemu można i mieszkanie po babci w Śródmieściu mieć, w którym potem miło się dyskutuje o słuszności tych wszystkich marksistowskich lub w najlepszym przypadku lewackich ideałów.
A jak już zaczęli pojawiać się w publikatorach to głównie utkwiły mi w pamięci zaklęcia o powszechnej szczęśliwości, no i ta nieukrywana chęć do rozdawania wszelkich dóbr po równo, albo jak i ile tam kto chce.
Kiedy okazało się, że po wyborach zaczną dostawać całkiem niemałe pieniądze na działalność byłem już prawie pewien, że ludzie spod flagi Razem (no właśnie, jaki to kolor?) na znak protestu wobec niesprawiedliwej rzeczywistości, w równej kontrze tak do rządzących, jak i całej opozycji schowają się gdzieś w zaciszu swoich partyjnych lokali i przy ciasteczkach oraz herbatce (choć nie wiem, czy lewicowi działacze mogą to konsumować na koszt podatnika?) zapadną w polityczny letarg i słuch o nich zaginie.
I tu zaskoczenie – dali czadu! A ja muszę posypać głowę popiołem (co nawet pasuje do Wielkiego Postu): w ostatnich dniach pokazali, że zamiast napiętych twarzy i poważnych min, różnych zaklęć i haseł można politykę potraktować równocześnie z humorem i na poważnie.
Happening jaki zrobili w Alejach Ujazdowskich z wyświetleniem treści wyroku na gmachu Kancelarii Premiera jest najciekawszą polityczną inicjatywą i najlepszym komentarzem do tego co dziś dzieje się w Polsce. To z jednej strony gest bezlitośnie wykpiwający obecną ekipę rządową za jej buńczuczną i pełną pychy postawę a jednocześnie wesołe spotkanie, z muzyką, beztroskim machaniem flagami (przy okazji proszę zwrócić uwagę jak różnokolorowe to flagi) i trochę od niechcenie wykrzykiwanymi żartobliwymi hasłami.
I powiem szczerze, na co jeszcze tydzień temu pewnie bym się nie zdobył, partii Razem należy się uznanie i – jak to mawia młodzież – szacun! Nie tyle kradną komuś show, zwłaszcza zaprawionej niegdyś w bojach młodzieżówce PO (wg Schetyny ponoć w tym czasie siedzieli i układali plan dla młodych) jak i chętnie do tej pory przejmującej niemal każdą antyrządową inicjatywę Nowoczesnej, ale pokazali, że politykę można robić z uśmiechem, bez zadęcia i bez wszechobecnej wrogości do swoich przeciwników.
Oczywiście, te kilka dni „projekcji” partii Razem nie przekonuje mnie do oddania na nich głosu, ani tym bardziej podzielenia ich poglądów, ale udowadnia, że „nowe” czasem jest zwyczajnie fajne, a nawet lepsze od „starego”. I to jest prawdziwie dobra zmiana (przynajmniej na lewicy).