Nastąpił ten dzień. Od czasu premiery nowego modelu Serii 1 spod szyldu BMW, ten model chodził mi po głowie. Aż pewnego dnia dostałem od Adriana wiadomość czy jestem w stanie podjechać do BMW, bo mamy samochód do odbioru. Po tej wiadomości wiedziałem już podświadomie, że czeka na nas model M135i xDrive.
„Mała Emka” to wstęp do sportowej dywizji BMW, slogan „Radość z jazdy” w moim mniemaniu zaczyna mieć sens wraz z tym modelem. Lecz nie jest to M1 i nawet nie próbuje nim być. To dobrze! Dziś posłużę się analogią ze świata zwierząt. Jeśli spojrzymy wyżej na sportową tabelę BMW to zobaczymy w niej model M2, jak przyjrzymy się lekko dokładniej to zobaczymy M2 Competition. To jest rasowy, pełnej krwi, wyścigowy koń arabski. Stworzony do wygrywania na torze i raczej nie spotkamy go kłusującego obok podczas naszego niedzielnego wypadu na spacer do lasu. M135i jest w tej analogii zebrą… I żeby nie było, nie mówię tego z żadnym przekąsem. Jest zebrą i nie udaje konia wyścigowego. Widzieliście kiedyś jak zebra potrafi uciec przed gepardem? No właśnie, Jedynka jest tak szybka.
Ona nie udaje, że jest samochodem sportowym z krwi i kości. Jest komfortowa, w fotelach siedzi się za wysoko, układ kierowniczy jest gumowy a lag na turbinie powoduje, że zastanawiam się nad sensem życia. Chwilę później zapominam o tym wszystkim bo samochód katapultuje się do setki w 4,9 sekundy! Bagatela, jej konkurencja spod niemieckiego szyldu w postaci Audi S3 oraz Mercedesa A35 AMG, emanuje i na każdym kroku podkreśla swój sportowy rodowód. O dziwo obydwa modele są zarówno wolniejsze jak i cichsze od „THE ONE”. Tak więc powracając do analogii ze świata zwierząt. Nie zawsze trzeba być koniem z wyścigowym rodowodem aby być szybkim, bo koniec końców to zebra ucieka przed gepardami a nie siedzi w ciepłej, bezpiecznej stajni.
Z zewnątrz ten samochód też spokojnie przeżuwa trawę, nie rzucając się w oczy, oczywiście, potrafi warknąć i strzelić z wydechu, ale do momentu kiedy jeździcie nim spokojnie to jest całkowicie cywilizowanym samochodem. Oczywiście, aby spełnić ten wymóg, musicie wybrać inny kolor niż ten na testowanym przez nas egzemplarzu. Ten powoduje skręt szyi u każdego i jest tak absurdalny, że się w nim zakochałem.
OCZYWIŚCIE W PRZECIWIEŃSTWIE DO ZEBRY, BMW MUSI SIĘ POJAWIĆ PRZY WODOPOJU CZĘŚCIEJ NIŻ RAZ NA 3 DNI.
Nie zrozumcie mnie źle, może jak będziecie podróżować ciągle w trybie ECO PRO, a samochodu używacie tylko 15 km dziennie, to unikniecie przenoszenia swojego adresu zamieszkania na lokalną stację benzynową. Ale serio? Tryb ECO PRO?
BMW proszę, przestańmy się już oszukiwać, że ktokolwiek używa tego trybu. Zmieńmy to proszę na tryb SPORT+ w którym wyłączone są wszystkie systemy wspierania kierowcy i zapominamy o tym wcześniejszym pomyśle. Czy doczekamy się mocniejszej wersji BMW? Wstępującej do świata wyścigów? To się okaże. Póki co w stajni już czeka A45 AMG a chodzą słuchy, że nowe RS3 już jest ładowane na przyczepę i jedzie do niego dołączyć.Na chwilę obecną znalazłem rozwiązanie na wszelkie problemy tego świata.
Głód? Launch Control. (Szczęśliwi ludzie dzielą się jedzeniem.)
Wojny? Launch Control. (Po co komu wojny jak ludzie nie mają do siebie żadnych pretensji.)
Załamanie gospodarki? Launch Control. (Wszyscy pojawiamy się częściej na stacjach, gospodarka się kręci.)
Problemy z ekologią i zmianą klimatu? Launch Control. (Szybciej zużywamy benzynę, mniej jeździmy, mniej stoimy w korkach!)
Nigdy nie sądziłem, że tak prosta sprawa będzie dawała tyle szczęścia i radości. Osobiście jestem ogromnym fanem całego procesu przygotowania do startu. Jest to pewnego rodzaju celebracja tego wydarzenia które nie każdemu będzie dane. Uważam też, że każdy samochód powinien mieć launch control. Niezależnie od silnika. Bo efekt końcowy czyli przyspieszenie to temat drugorzędny. Wyobraźcie sobie na światłach Fiata 500 z sinikiem 0,9 oraz Porsche 911 Turbo startujące z Procedurą startu spod świateł. Wiadomo, że Porsche wygra, ale gwarantuje Wam, że osoba w Fiacie będzie miała tyle samo radochy.