Magda i Mateusz Trojanowscy zawsze marzyli o domu daleko od miasta. Choć rozwój kariery zawodowej sprowadził ich do Warszawy, wiedzieli, że jest to tylko okres przejściowy w dążeniu do realizacji marzeń. W miasteczku Wleń odrestaurowali XVIII - wieczny dom tkacza, który początkowo miał być domem letnim, tymczasem stał się ich sposobem na życie. Dlaczego postanowili porzucić miasto? Jaki scenariusz napisało dla nich życie?
Ona po skończeniu Łódzkiej Szkoły Filmowej pracowała dla dużych korporacji i tworzyła scenariusze reklam. On po studiach na wydziale architektury i urbanistyki na Politechnice Poznańskiej otworzył biuro projektowe w Warszawie. Ich kariery świetnie rozwijały się, pracowali intensywnie, to był bardzo ciekawy okres w ich życiu. – Kocham Warszawę, wiele jej zawdzięczam i lubię tam wracać, ale to było moje poprzednie wcielenie – mówi Magda Trojanowska. Trafili do Wlenia przez przypadek, szukali domu w okolicach Karpacza, Jeleniej Góry, Szklarskiej Poręby. Co ciekawe, Zabobrze traktowane jest przez mieszkańców Dolnego Śląska jako klasę B. Wszyscy odradzali im ten region, ponieważ w głowach wielu mieszkańców jest to teren zalewowy. Tymczasem oni po prostu zakochali się w tym miejscu i dostrzegli potencjał, jaki w nim drzemie.
8 lat temu zabudowania dzisiejszego siedliska wyglądały jak kompletna ruina, ale to zupełnie nie przeraziło Mateusza, który jako architekt przeprowadził setki renowacji starych budynków. Początkowo nie myślał o wielkiej przebudowie, najpierw zajął się remontem jednego pokoju, później całego domu, włożył w to olbrzymi wkład pracy, bo budynek był kompletnie zniszczony, niezamieszkiwany od 15 lat. Potem zabrał się za remont stodoły, którą zaadaptował na cele mieszkalne. W sumie remont trwał 2 lata. – Wśród zachowanych materiałów ze starej zabudowy można dostrzec jedynie mury, stary kamień i drewno. 200-letnie belki przejazdowe z dębiny jakie odnalazłem w stodole, oczyściłem, zawoskowałem i wykorzystałem do projektu schodów oraz stołu – mówi Mateusz. Początkowo stodoła miała być urządzona w stylu skandynawskim, dzisiaj właściwie tylko pokoje gościnne są utrzymane w tym klimacie, o czym świadczą malowane na szaro podłogi, błękitno-szare drzwi, pobielane meble, białe ściany. W dekoracji wnętrz pomagały Mateuszowi przyjaciółki z Akademii Sztuk Pięknych w Poznaniu: Marianna Sztyma, Ania Pol i Magda Wolna. Wymyśliły takie detale jak przywieszki do kluczy, etykiety na słoiki z domowymi smakołykami, czy projekt spersonalizowanej ceramiki, wykonanej na zamówienie przez manufakturę Bolesławiec.
Dzisiaj ciężko jednoznacznie określić jeden styl wnętrza, raczej panuje tu eklektyzm, dużo kamienia, spawane okna przypominające styl loftowy, stare drewniane belki, bielone meble i dużo staroci, które zyskały tutaj nowe życie.
Decyzję o przeprowadzce do miasteczka Wleń przyspieszyła ciąża Magdy. Nie chciała być mamą z doskoku, zapragnęła przeżyć macierzyństwo w pełni i uznała, że to jest moment, aby diametralnie zmienić swoje życie. Jej zawód copywriterki i doświadczenie w tworzeniu strategii bardzo pomogły w wykreowaniu Polnej Zdrój jako marki i miejsca. Miała precyzyjnie przygotowaną strategię i to na kilka lat. Wiedziała, że w Polsce nie ma zbyt dużo takich miejsc, że jest to nisza, którą warto wykorzystać.
Co wyróżnia Polną Zdrój i gdzie tkwi jej sekret? Goście czują się tutaj jak w domu, tą atmosferę tworzą zarówno dyskretne wnętrza, malownicze położenie siedliska, jak i sami właściciele. W zależności od upodobań gości, gospodarze dostosowują się do ich potrzeb. – Niektórzy goście bardzo szybko szukają kontaktu i mają potrzebę rozmowy z nami – mówi Magda – Inni potrzebują spokoju i chcą spędzić ten czas w samotności, z książką, na tarasie, przed kominkiem, a my musimy to uszanować – dodaje.
Niewątpliwym atutem tego miejsca jest również kuchnia. Magda jest samoukiem, ale śmiało mogłaby konkurować ze znanymi kucharzami. Potrafi zaspokoić najbardziej wysublimowane podniebienia serwując dania z haute cuisine, ale również tworzyć coś z niczego, a to jest również sztuka. Jest kreatywna w kuchni, nieustanie wymyśla nowe przepisy i smaki. Zdradza, że często Mateusz musi zapisywać receptury, bo nie jest w stanie wrócić do przepisu, który stworzyła 2 lata wcześniej. Weganie, wegetarianie, bezglutenowcy, alergicy mogą być spokojni, bo może dostosować menu do każdej diety. Jak twierdzi, tajemnica jej kuchni tkwi w jakości produktów. Objeździła lokalne gospodarstwa w okolicy i zaproponowała im dobrą cenę w zamian za wysoką jakość. Dzięki współpracy z nimi, ma do dyspozycji świeże jajka, kury, króliki, dziczyznę, sery, grzyby oraz ryby. Korzysta również z własnego ogródka, szklarni i sadu. Być może to właśnie kuchnia jest kluczem do popularności tego miejsca, w którym rezerwacje są zrobione już do 2018 roku.
Kto przyjeżdża do Polnej Zdrój? 50 proc. gości to mieszkańcy dużych polskich miast, głównie Warszawy, Poznania, Wrocławia, Gdańska, Krakowa, Katowic i Szczecina, którzy chcą zwolnić i poczuć atmosferę slowlife. Kolejne 50 proc. to obcokrajowcy, którzy prawdopodobnie trafiają tu po prostu z polecenia gości z Polski. – Miejsce jest głównie butikowym domem weselnym, specjalizującym się w organizacji małych przyjęć weselnych. Goście indywidualni są przyjmowani w święta, długie weekendy i w miesiącach, w których nie są organizowane wesela – mówi Magda. Aby zwiększyć dostępność siedliska dla gości indywidualnych, właściciele planują kolejną inwestycję - budowę domków. Będą to ekologiczne, samowystarczalne domki z pompami ciepła, ciekawe również z architektonicznego punktu widzenia. Goście będą mogli zamieszkać w tzw. samotniach, gdzie można odciąć się od cywilizacji, wyciszyć się, zrobić cyfrowy detoks i pozostać offline chociaż przez kilka dni w roku.
Co dalej? Mateusz, który nadal jest aktywny zawodowo, prowadzi projekty we Wleniu, odrestaurowuje stare domy, projektuje nowoczesne domy dla swoich sąsiadów. Zajmuje się również projektami za granicą m.in. na Krecie, w Londynie oraz w Toskanii. Włochy, a zwłaszcza Toskania, zawładnęły jego sercem. Być może pewnego dnia zabierze tam całą swoją rodzinę. Magda zaś marzy o zaangażowaniu Polnej Zdrój w szczytną ideę. Jako, że bliska jest jej idea podróżowania i karmienia ludzi, ma również szalony pomysł - chciałaby pewnego dnia podróżować foodtrackiem i wracać do domu tylko na wakacje. Zobaczymy jaki scenariusz napisze dla nich życie…