
Zakończył się proces Oscara Pistoriusa – ogłosiły media. Chwilę później w telewizorach i radioodbiornikach zabrzmiało, że nie dopuścił się on zabójstwa swej partnerki z premedytacją, a działał jedynie nieumyślnie. Kolejne dni mają przynieść odpowiedź, jaką za swój czyn ma ponieść karę.
REKLAMA
I tu przekornie zadam pytanie: co działoby się gdyby ów pan Pistorius był Polakiem i w naszym kraju przyszłoby mu ponosić odpowiedzialność? Jakie byłyby nagłówki w prasie, w portalach internetowych…? Jak oceniany byłby sędzia wydający wyrok uwalniający go od odpowiedzialności za zabójstwo…?
Oczyma wyobraźni już widzę nagłówki: „To on uwolnił bestię !!! – ze zdjęciem sędziego na pierwszej stronie”. A może: „kolejne kuriozalne rozstrzygnięcie sądu”, „zabójca na wolności".
Media RPA nie doniosły nic na temat niezadowolenia obywateli z orzeczenia sądu, nie usłyszeliśmy też o podnoszonych publicznie wątpliwościach związanych z tym wyrokiem.
Mniej więcej w tym samym czasie zakończył się proces pewnego dyrektora zakładu karnego. Chwilę później odbył się medialny lincz nad wydanym wyrokiem. Gwiazdy telewizji i prasy, profesorowie i doktorzy prawa, rzesze internautów, a nawet moja ulubiona sprzedawczyni w mięsnym obok sądu okazali się być mocno zaangażowanymi recenzentami polskiego wymiaru sprawiedliwości. I nieomal jak jeden mąż odsądzili sąd - skazujący owego dyrektora- od czci i wiary. A przynajmniej od zdrowego rozsądku…
Pretorię i Koszalin dzielą tysiące kilometrów. To miejsca usytuowane na dwóch różnych półkulach, a ich odległość od siebie podkreśla stosunek do obydwu wspomnianych rozstrzygnięć.
Te światy to także żywy dowód na różną kulturę prawną i dojrzałość społeczeństw. Nie, to zbyt dyplomatyczne określenie: na niedojrzałość polskiego społeczeństwa. Społeczeństwa, w którym od czasów niejakich Kargula i Pawlaka obowiązuje zasada, że „sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie”; w którym publiczne polemizowanie z sądami i sędziami odbywa się na porządku dziennym. A przecież głos sędziego jest stłumiony, ograniczony wyłącznie do sali sądowej, względnie do sporządzanego przez niego uzasadnienia pisemnego. I co gorsza głosem tym niezwykle łatwo manipulować, uwypuklając elementy korzystniejsze dla udowodnienia z góry założonej tezy.
Pamiętam jak ładnych parę lat temu w dwóch dziennikach o różnych opcjach politycznych ukazały się dwa artykuły traktujące o poparciu społeczeństwa dla kary śmierci. Jeden, w duchu liberalnym obwieszczał, że poparcie dla tej kary wyraża mniej niż połowa Polaków. Drugi, dla odmiany w duchu prawicowym ogłaszał, że poparcie dla niej wzrasta. Co ciekawe obydwa wspierały się na tych samych badaniach opinii publicznej, z których wynikało dokładnie to samo: poparcie dla kary śmierci i owszem, nieco wzrosło, w żadnym jednak razie nie przekracza 50 %.
Łatwo stwierdzić, że sąd skazując na karę, na przykład 12 lat pozbawienia wolności za wypadek komunikacyjny, popełniony przez nietrzeźwego kierowcę, jest niezwykle łagodny. Ale tak samo można podkreślić, że to kara maksymalna za dany czyn przewidziana, kara ledwie o trzy lata niższa od kar wymierzanych często sprawcom zabójstw, w szczególności tych z użyciem noża kuchennego i pod znacznym wpływem alkoholu. I co najważniejsze, że jest to kara nie odbiegająca zasadniczo swą surowością od rozstrzygnięć ferowanych przez sądy w państwach europejskich.
Naturalnym jest, że media poszukują i będą poszukiwać sensacji, czegoś co sprzeda się społeczeństwu. Śmiem jednak twierdzić, że to popyt kształtuje podaż. Brak edukacji prawnej społeczeństwa, poczucie bezkarności w krytyce (ach ci osławieni hejterzy) i coraz niższe standardy kultury, wymuszają wręcz taki stan.
Jak już wspomniałem: głos sędziego jest stłumiony. Zasługuje jednak na to, aby był on słyszalny bez przekłamań, we fragmentach zniekształcających jego przekaz. I wtedy jakość wypowiedzi, sama w sobie będzie miała szansę przekazać dlaczego tak, a nie inaczej postąpił, dlaczego taki, a nie inny wyrok zapadł. I wypełni lukę informacyjną, której media póki co w swej ułomności nie są w stanie wypełnić…
Tekst i rysunki: Arkadiusz Krupa, sędzia Sądu Rejonowego w Goleniowie
