Ale ludzie przyszli. Co prawda kompletu nie było, ale było blisko. I ludzie zjawili się dla Oławy, bo przecież nie dla samego meczu. Gdyby nie święto kapitana Śląska, to hala świeciłaby pustkami. Dlaczego? Bo to środek tygodnia, rywal słaby i dopiero co we Wrocławiu gościł. Taki system rozgrywek. Krytykowany zresztą tutaj przez samego Adama Wójcika. Ale to jest dzisiaj nieważne. Dziś jest o środowych wrażeniach.
Kibice przed meczem zastanawiali się: Jak on to zrobi? Kiedy i w jaki sposób padnie szósty punkt Wójcika tego dnia? Oława niemal natychmiast odpowiedział na te pytania, ponieważ scenariusz był prosty - szybko przekroczyć 10.000 punktów i nie kusić losu, żeby nie było rozczarowania. Po pięciu minutach gry mecz został przerwany. Ale spokojnie, burdy żadnej nie było. Przecież na trybunach w Orbicie nigdy nic złego się nie dzieje. To był po prostu ten moment! Adam Wójcik przeszedł do historii, jako pierwszy koszykarz, który przekroczył barierę 10.000 punktów. Oficjalnie. Bo trochę mniej oficjalnie wyprzedza go Eugeniusz Kijewski. Polecam tekst Szczepana Radzkiego wyjaśniający wszystko.
Sędziowie mecz przerwali i zaczęły się gratulacje od kolegów, trenerów i owacje na stojąco od publiczności. Był tam oczywiście rzecznik klubu Dominik Tomczyk. Ale zabrakło mi tam tego trzeciego, czyli Macieja Zielińskiego. Ja już nie wnikam w podziały klubowe i wszelkie starcia słowne pomiędzy zespołami z Wrocławia. Uważam jednak, że Zielony powinien tam być. Z szacunku do byłego kolegi z drużyny. Ale chyba nas nie zaszczycił swoją obecnością. Był za to na Facebook'u. I w momencie, gdy Oława przechodził do historii, Zieliński oklaskiwał na fejsie grę drugoligowego Śląska i piłkarski wyczyn Messiego... Czy tych facetów na starość więcej dzieli, niż łączy? A może ja przesadzam i robię z igły widły...?
Co się działo później na parkiecie? Nie pamiętam. Wynik nie miał dla mnie większego znaczenia. Wiem tylko tyle, że wreszcie Basket nie był dla Śląska większym zagrożeniem, czyli nie było nerwówki do końca, jak w dwóch poprzednich meczach między tymi zespołami.
A potem zasiadł Wójcik na tronie w koronie i ogłoszono go królem basketu. Zasłużył na ten tytuł, jak mało kto. Rywalom ciężko będzie go zdetronizować i przejąć tytuł najskuteczniejszego koszykarza i Władcy Polskiej Ekstraklasy. Ale to jest sport, więc młodsza konkurencja nie śpi, napiera i też ma ambicje. No i wzór do naśladowania oczywiście też ma.
Adam Wójcik - 10012
Eugeniusz Kijewski - 9604