Bezmyślność uderzyła o próg. A raczej się z niego wybiła i każe się podziwiać. Bo jak inaczej zapowiedzieć felieton o naczelnej dwutygodnika "Gala" Izabeli Bartosz? Naczelnej gwiazd, która zamiast pisać o romansach Maryli Rodowicz, postanowiła wydać książkę o Katarzynie Waśniewskiej, czyli socjo-celebrytce o artystycznym pseudonimie "Mama Madzi"? Tu się aż prosi o pomstę do nieba, bo z każdym dniem przekonywani jesteśmy, że polska rozrywka potrafi nie tyle zaskoczyć, co zabić. Ewentualnie poddusić. Ja czuję, że brakuje mi tchu. Dlaczego?
REKLAMA
Zacznę od tego, że jesteśmy zmęczeni sprawą małej Madzi. PO PROSTU MAMY DOŚĆ! Nie chcemy już uczestniczyć w medialnym cyrku, nie chcemy być widzami serialu, który jest swojego rodzaju wyrzygiem. Po prostu kurwa NIE. Dlatego nie rozumiem, jak mógł narodzić się pomysł napisania książki o Katarzynie Waśniewskiej? Przecież to jest gwóźdź do trumny nas wszystkich. Przepraszam, to już nawet nie trumna - to mogiła. Jeszcze brakuje serialu na podstawie książki zatytułowany “TRUE-mna Story”, aby zbezcześcić nasze ciała. Nie wiem, czym się kierowała Izabela Bartosz, wpadając na ten NIEgenialny pomysł? Chęcią naprawiania świata (ta, yhy), misją (jeszcze lepiej) czy w końcu etyką. Bo jeżeli chodzi o to ostatnie, to możemy mówić o gwałcie.
Drugą sprawą, jakże ciekawą w tej historii rodem z “Trudnych Spraw” jest fakt, że Izabela Bartosz jest naczelną dwutygodnika “Gala”. Dla przypomnienia - to magazyn o gwiazdach, Dodzie i romansach. Nie o śmierci i małych dzieciach. Jakby tak było, to pani Izabela Bartosz byłaby naczelną dwutygodnika “Nekrolog”. Nic więc dziwnego, że ludzie dostali piany. Z całym szacunkiem, ale pomysł pisania przez Bartosz o Waśniewskiej jest Z DUPY! Bo Polacy to nie naród ciemny i szybko dostrzegli nieprawidłowość. Gdzie naczelna “Gali” a gdzie mała Madzia?! To tak niedorzeczne, jak Adam Michnik piszący o Gosi Andrzejewicz. Nie róbmy z ludzi debili.
Problem z książką “Wybaczcie Mi” będą mieli nie tylko czytelnicy, co przede wszystkim dziennikarze rozrywki. Dziennikarze, którzy na co dzień muszą walczyć ze stereotypami: hieny, nieuki, pryszczate paskudy. Gdy tylko uda im się wizerunek naprawić, pokazać, że są wartościowymi ludźmi, z wykształceniem i fajnym życiem prywatnym, zostają postrzeleni w kolano. I to przez naczelną “Gali”. Pytam zatem - jak ludzie mają szanować tych dziennikarzy, skoro poroniony przykład idzie z góry?!
I na końcu apel do Izabeli Bartosz. Myślenie nie boli. Nikt nie broni pisać Pani książek. Jest tyle historii z życia polskich gwiazd i legend rozrywki, że materiału starczyłoby na 40 pozycji. Dlaczego akurat uparłaś (Dajmy sobie spokój z "Pan,Pani". Tomek jestem) się na książkę o mamie Madzi? Przecież PISZESZ O MARTWEJ DZIEWCZYNCE! Tak jest to odbierane. Nikt nie odmawia Ci kompetencji, talentu (tzw. lekkiego pióra), doświadczenia. W końcu jesteś naczelną "Gali", więc musisz być w swoim fachu dobra. Ja przy twoim doświadczeniu jestem małym kropkiem, którego można wysłuchać, ewentualnie przygarnąć. Ale "Wybaczcie Mi" jest pomyłką, która idzie na konto polskiego dziennikarstwa rozrywkowego. I ja temu mówię stanowcze NIE.
