A nie mówiłem/pisałem? Ostrzegałem, że żonglowanie Madzią, Sosnowcem i trumienką źle się skończy? Mowa oczywiście o głośnej nieksiążce “Wybaczcie Mi”, której główną bohaterką jest Katarzyna Waśniewska. A napisała ją Izabela Bartosz - naczelna dwutygodnika “Gala”. Dokładnie “była” naczelna, bo w piątek pani Bartosz zrezygnowała z tej funkcji. Hmmmmm, pomyślmy dlaczego? I czy na pewno odeszła sama, czy wydawca jej “pomógł”?
Nie wycofuję się ze swoich słów sprzed miesiąca ( Rozrywka uderzyła o próg, czyli NIE Izabeli Bartosz). Wciąż uważam, że pisanie książek o śmierci dzieci przez naczelne kolorowych pism to absurd. Że jest oznaką braku myślenia trzeźwego. Jeszcze raz zaznaczę, że głośne "NIE" wykrzyczałem nie tylko ja, ale wielu dziennikarzy. Nic dziwnego, że z dystrybucji wycofał się Empik, bo po prostu książka jak i atmosfera waliła trupem. Nic dziwnego, że dziś konsekwencją nieetycznych praktyk są zmiany kadrowe.
Czy Izabela Bartosz sama odeszła z "Gali"? W rozmowie z Wirtualnymimediami.pl wyznała:
6 lipca minęło dokładnie trzy lata od początku mojej pracy w redakcji "Gali". To bardzo dużo czasu. Uznałam, że to już wystarczy i czas zacząć coś nowego.
Być może moje teksty nie mają siły sprawczej (ewentualnie mogą być gwoździem do trumny), ale wydawca już taką siłę ma. I być może było tak, że to on pożegnał się z Izabelą Bartosz.”. Może wyszedł z założenia, zresztą podobnego do kilku tysięcy czytelników mojego bloga, że pisanie o śmierci Madzi, promowanie tego pisania na stronach magazynu o Justynie Steczkowskiej i Weronice Marczuk jest niesmaczne? Że może źle wpływa na wizerunek zarówno pisma jak i wydawnictwa? Być może tak było. Jedno jest pewne - "Wybaczcie Mi" jest przestrogą dla wielu dziennikarzy z segmentu People. Że show-biznes, który zatacza coraz to większe kręgi, ma nadal swoje granice. Przekroczenie ich, zejście na drugi krąg oznacza "koniec gry".
I jeszcze jedno. Mała dygresja. Mojego tekstu, jakże bardzo gorszącego, nie mogła pojąć arcyksiężna internetu Dorota Zawadzka twierdząc, że robię to samo co Bartosz- promuję się na śmierci. Pani Doroto "Zawadzko", SuperNianiu - pisanie, komentowanie tematów aktualnych to zawód. Nazywa się "Dziennikarz". Jak już sobie to Pani uświadomi, oby szybko, bo obciach nie rozumieć tak prostej zależności, proszę powrócić do pisania, bo na razie karny jeż, żeby nie powiedzieć... karny ku&as.