Figura nie jest aktorką. Ogłoszono to jeszcze przed tym, jak nią została. Tytuł seksbomby też był na wyrost, bo gdzie ona urodziwa? Taka normalna, przeciętna, jak każda. Teraz nawet nie może być ofiarą, bo nie poszła ze swoją historią do gazety "poważnej". BIJĄ LUDZI W DOMACH - to jest najważniejsze w tej historii. ONA SIĘ LANSUJE - to sobie odpuśćmy.
1. Co za różnica, czy aktorka sprzedaje swoją prywatność za 3 złote czy za 10? Zarzut, że Figura udzieliła wywiadu akurat w "Vivie!" a nie w "Przekroju" nie przemawia. Przynajmniej do mnie. Przepraszam, ale jeśli gwiazda chce opowiedzieć o tym, że była bita czy molestowana przez ojca to tylko w prasie, której cena przekracza tych złotych 50? A może taka historia lepiej się prezentuje w tygodniku, gdzie piszą mądrale z mainstreamu? W końcu - czy chodzi o klasę wypowiedzi czy o istotę sprawy?
2. W "Drugim Śniadaniu Mistrzów", który w zastępstwie za Marcina Mellera prowadziła Dorota Wellman poruszono temat Figury. W studiu same panie. Usłyszałem: "I ta sesja zdjęciowa. Wystarczyło zdjęcie portretowe, może jakieś agencyjne". A co to zmienia, że się tak zapytam: czy to profesjonalna sesja zdjęciowa czy jedno smutne portretowe zdjęcie? Można oczywiście poczuć niesmak, że między opisem jak aktorka dostawała w głowę a instrukcją jak się opluwa kobietę są "focie". Ale czy to jest tak ważny aspekt w całej sprawie? Zdjęcia? Czy naprawdę o tym trzeba rozmawiać w programach publicystycznych? Ja już nie stwierdzam, nawet nie oznajmiam. Tylko pytam - czy my nadal mówimy o gwieździe, która od lat romansuje z mediami, która w ten sposób nauczyła się komunikować światu ważne dla niej rzeczy? A może bez zdjęcia, bez słowa o biciu, w końcu - może wywiad bez wywiadu?
3. Że teraz chodzi po redakcjach i wałkuje temat bicia. No wałkuje. Może nie jest to szczyt klasy, ale ważne o czym ten wałek jest. O przemocy w domu, o biciu, krzywdzie etc. Ważne, że mówi to głośno osoba, która jest popularna, bo za tą popularnością idzie ciekawość mediów. Ludzie usłyszą, że jak się drzwi od mieszkania zamykają, to w ścianach tego mieszkania, po cichu, można kogoś tłuc. Nawet Figurę. Aktorkę, która ma przecież bogate życie. Czy te "sprzedawanie" historii we wszystkich możliwych mediach nie ma racji? Jeżeli choć jeden facet wywiad w telewizji oglądał, bo i takich aktorka udzieliła, oglądał razem z żoną, którą 3 minuty wcześniej lał, i zacznie częściej myśleć niż trenować żonę, to czy kato-lans nie ma sensu?
4."Ją też?" zapyta siebie samej niejedna kobieta w Polsce, która mąż katuje. Bo my wszyscy o tym wiemy, że się ludzi w domach bije. To tak oczywiste, że przestaliśmy o tym rozmawiać. Ba, znamy nawet metody poniżania człowieka w jego własnym domu. Kuchenne zapasy, gdzie się słabszego kładzie na podłogę, albo raczej rzuca, "pokojowe nastawienie", że jak się z piąchy nie przyłoży to spokoju nie będzie. Lanie po plecach pasem, sznurem od żelazka czy samym żelazkiem - my to wszystko wiemy. Ale to Figura powiedziała, że to wie mocniej niż wiemy my. Odrobiła pracę domową. Jeżeli zatem 10 kobiet w Polsce poczuły, że one też mogą mówić, bo mówi o tym znana aktorka, to czy ta medialna burza nie ma racji bytu?
I na koniec. Zarzut co do Katarzyny Figury jest taki, że ona się na krzywdzie swojej lansuje. Bez klasy, w gazetach, ze łzami w oczach. Jeżeli jej popularność miała kiedyś posłużyć właśnie takiej sprawie, to uważam, że lans jak najbardziej wskazany.