Te dwie grupy zawodowe łączy wiele, a różni jeszcze więcej. Wydawałoby się, że powinni współpracować i pomagać sobie, a tym czasem w większości przypadków, walczą ze sobą ZAŻARCIE. Co ich tak różni i dzieli? I dlaczego mimo wszystko, po częstych walkach w pracy, mogą iść potem wspólnie na piwo?
Najlepsze narzędzie w kuchni to dłonie kucharza, zapraszam na polandistasty.pl
Zza zamkniętych drzwi kuchni lub przez okno wydawki zdarza się usłyszeć jak się „kochają”, jak się „szanują” kucharze z kelnerami. Ale o co im tak naprawdę chodzi?
Kelner
Chcą by ich danie zostało wydane na czas, by gość nie wodził za nimi wzrokiem pytającym „długo jeszcze?”. Kelner chce dostać czysty talerz, smaczne danie, zdarza się, uważa czasem że wie lepiej od kucharza jak gotować, i jak danie powinno wyglądać :)
Kucharz
Oczekuje, że kelner zna kartę, że wie, na który stolik trafić ma zamówienie, że będzie bonował czytelnie (zupy pierwsze, itd.), i przede wszystkim współpracował i komunikował się z kuchnią.
Tymczasem bywa różnie. Kucharz wie lepiej od kelnera, kelner od kucharza. Zaczynają się schody. I rzucanie mięsem, dosłownie i w przenośni.
Co jest źródłem problemu?
Główną przyczyną nieporozumień na linii kucharz-kelner jest brak znajomości zakresu obowiązków swojej pracy, każda ze stron próbuje je naginać i wykorzystywać drugą. Np. brak znajomości karty, niedbałość ze strony kucharzy, długi czas oczekiwania na dania. Kelnerzy wiedzą o tym, że potrawy mają określony czas przygotowania, ale działają pod dużą presją, presją „widza”, jakim jest gość. To oni muszą przepraszać i tłumaczyć dlaczego tak długo, i to na nich wylewana jest w pierwszej kolejności złość gości. Kiedy ta złość zostanie przelana na kucharza, w kuchni zaczyna się małe piekło, eskalacja złości i docinki są właściwie na porządku dziennym, a kucharze nie pozostają dłużni i odpowiadają tym samym. Brak znajomości dobrego serwisu kelnerskiego, karty, nieprawidłowa umiejętność bonowania, to główne przyczyny kłótni między tymi grupami, ale też surowe danie, brudny talerz, rozgotowany makaron i przesolone potrawy.
Bo w tym cały jest ambaras, żeby dwoje chciało na raz.
Praca w restauracji to duży stres, im młodszy zespół, im mniej zgrany i doświadczony, tym stres większy, i większe kłótnie w czasie pracy. A po pracy wszyscy zapominają o sprzeczkach (czasem nawet o niezbyt miłych słowach i wyzwiskach), ciśnienie schodzi, nie ma już presji czasu. Kucharze i kelnerzy chodzą razem na piwo, na imprezy, spotykają się w celach towarzyskich. To często znajomi, czasem dobrzy kumple, ludzie którzy pracują w restauracji to często druga rodzina. Znają nas jak mało kto, bo spędzają z nami ok. 200h miesięcznie, niekiedy większość świąt w roku.
Dlatego mimo wszystkich kłótni, i tego że od rozpoczęcia serwisu raczej się nie lubimy, to po realizacji ostatniego zamówienia śmiejemy się razem. Dobry kucharz i dobry kelner żyją zawsze w zgodzie.