Afera taśmowa (nie idzie o nośnik, ale o rytm) przynosi na razie wyłącznie pozytywne efekty. Wygląda na to, że stracili na niej wyłącznie kelnerzy, i to też tylko trzej, bowiem Polska docenia
trud pozostałych reprezentantów tego znamienitego fachu.
Kocham politykę, sport i muzykę poważną, ale przez szacunek dla Was, o tej ostatniej pisać nie będę
Obudziliśmy się więc w nowej, lepszej Polsce, poprawiła się nam kultura, w każdym razie osobista, na lepsze zmieniają się relacje między partiami i politykami, urzędnicy zachowują się bardziej etycznie, pokornie i powściągliwie, a media, jak to media, jeszcze więcej uwagi poświęcają temu, co interesuje je najbardziej, czyli sobie, dzięki czemu poprawiło się samopoczucie mediów.
Rozmowy polityków i urzędników błyskawicznie się sprofesjonalizowały. Nawet prywatne wyglądają tak, jakby miały iść prosto do stenogramu. Żadnych brzydkich słów, co to to nie, żadnych "ch" i "k". Pełna kultura.
Wzrosła też, mimo wakacji, wydajność pracy. Zdecydowanie zmalała bowiem liczba służbowych, półsłużbowych oraz prywatnych śniadanek, lunchów, obiadów i kolacyjek. Wszyscy zdali sobie sprawę, że Polska jest najważniejsza i nie ma co marnować czasu na didaskalia.
Stosunki międzyludzkie są znacznie lepsze. Palikot rozmawia z Millerem, obaj pokazali zdolność do kajania się i wybaczania, odnaleźli w sobie, w twardych politykach, uśpiony wcześniej pierwiastek ludzki. Hofman wybaczył Kempie "nóżki", w Ziobrze dostrzegł brata, kto wie, może Kaczyński dostrzeże znowu w Ziobrze syna, nawet jeśli tylko marnotrawnego, to przecież znacząca będzie wartość i takiego ojcostwa i synostwa.
Nie dziwię się, że nawet taki meloman jak profesor Legutko usiadł z wrażenia i nie obudził go nawet Beethoven. Odrzucam tu sugestie, że ze względu na elektorat PIS-u bardziej niż symfonia IX podoba się profesorowi Legutce symfonia VI, Pastoralna. A tym bardziej kategorycznie odrzucam sugestie, że biorąc pod uwagę program PIS-u, Legutko staje na baczność wyłącznie przy Wagnerze.
To się według mnie musi skończyć ponownym związkiem Tuska i Schetyny. Musi i według mnie się skończy, gotów jestem przyjmować o to zakłady.
Podoba mi się też, że PSL tradycyjnie staje na straży państwa, jeszcze mocniej niż dotychczas walcząc z rozdawnictwem stanowisk, prywatą i kolesiostwem. Tradycja Witosa i marszałka Gucwy zobowiązuje.
Polska stała się więc w dwa tygodnie krajem lepszym, milszym, bardziej przyjaznym człowiekowi, obywatelowi, dziatwie i seniorom.
Oto efekt taśm. Efekt pożądany i błogosławiony. Mam więc prawo i sądzę, że wyrażam tu zdanie szerokich kręgów populacji, zakrzyknąć - WIĘCEJ TAŚM!