Wszystkim zastanawiającym się, jak wyglądałyby rządy PiS, sugeruję przyjrzenie się organizacji zasługującej na to, by ją nazwać mini-PiS.
To SDP, kiedyś Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, dziś Stowarzyszenie Dziennikarzy PiS-owskich albo Stowarzyszenie Dzielnych PiS-owców.
Kocham politykę, sport i muzykę poważną, ale przez szacunek dla Was, o tej ostatniej pisać nie będę
Zajmowanie się dziennikarzami jest ulubionym zajęciem dziennikarzy, tym bardziej ulubionym, im bardziej dziennikarstwo umiera. Nie przepadam za tym. Mini-PiS-em chcę się jednak zająć, bo jak w soczewce widać w nim teraz mentalność PiS-owską.
Mini-PiS przyznaje co roku nagrody SDPiS oraz tzw. Hienę Roku. To wielkie wyróżnienie. Kiedyś dostawało się ją za łamanie standardów dziennikarskich. Obecnie dostaje się ją za robienie rzeczy, które się nie podobają SDPiS-owcom, czyli za uprawianie dziennikarstwa. Jest to więc teraz laur, tak jak kiedyś swoistym laurem było rzucone patriotom przez hitlerowców określenie Polnische Banditen.
Parę lat temu, gdy dostałem za coś tam nominację na Hienę (Lis nominowany na hienę, to samo w sobie wydawało mi się rozkoszne), zaapelowałem do SDPiS o przyznanie mi hieny. Niestety. Hieny nie dostałem. Trudno. Może w przyszłości.
W tym roku Hienę otrzymali redaktorzy Stasiński i Czuchnowski z Gazety Wyborczej. Redaktor Stasiński za wygłoszenie opinii, która się nie spodobała PiS-owcom z SDPiS. Redaktor Czuchnowski za to, że PiS-owcom z SDPiS wydawało się, że wygłosił taką opinię jak Stasiński, choć wyraził opinię przeciwną. Cóż, trudno od redaktorów PiS-owców wymagać, żeby sprawdzali takie detale.
Samo przyznawanie Hieny za wygłaszanie opinii jest kuriozalne. Przyznawanie zaś jej za opinię przeciwną do tej, którą się wyraziło w rzeczywistości, to już groteska pełna. Otóż redaktor Stasiński w istocie sugerował, że nie będzie bronił dziennikarzy zatrzymanych w czasie okupacji PKW, dając do zrozumienia, że oceni ich postępowanie sąd. Nieszczęsny redaktor Czuchnowski prawicowców wziął w obronę, za co też dostał Hienę.
Stasiński pewnie się roześmiał, i słusznie, Czuchnowski zaprotestował, grupa dziennikarzy też protestowała przeciw SDPiS. Z tym, co napisali protestujący, jakoś się zgadzam, ale pod listem się nie podpisałem, bo nie wydaje mi się stosowne protestowanie przeciw kabaretowym poczynaniom marginalnej organizacji. Wszystko jest przecież jasne.
Pseudodziennikarskie towarzystwo PiS-owców daje nagrody swoim, a Hieny swym
wrogom. Czuchnowskiego nienawidzą, bo jest z Wyborczej, dostał więc Hienę za całokształt. I tyle.
Ale SDPiS przejęło się protestem. I Czuchnowskiemu Hienę zawiesiło. Znowu urocze, wystarczy sobie taką zawieszoną Hienę wyobrazić i zadać sobie pytanie - kiedy, pod jakimi warunkami Hiena mogłaby być odwieszona. Jak teraz Czuchnowski skrytykuje Kaczyńskiego, to mu Hienę odwieszą i znowu będzie Hieny właścicielem, Hieny już odwieszonej.
Kocham środowisko dziennikarskie i całą tę menażerię SDPiS-owską. Na czele tej organizacji stoi pan Skowroński, który jest klezmerem PiS-u i prowadził nawet jako
konferansjer jakieś występy Pana technicznego Glińskiego. Żeby nie było wątpliwości, radio pana Skowrońskiego wzięło od PiS niezła sumkę, chyba ze 150 tysięcy. Pan Skowroński nie widzi w tym problemu, bo przecież jest niezależny, niezależnością totalną, której nic nie może podważyć.
We władzach SDP jest kilkoro dzieci polityków lub ważnych zwolenników PiS-u, fakt może drugorzędny, o którym warto jednak wspomnieć, bo to państwo PiS-owcy konotacje rodzinne uznają za ważny motyw postaw i działań ludzi.
Sekretarzem generalnym PiS jest niejaki pan Truszczyński. Pan Truszczyński właśnie
dostał nagrodę SDPiS (plus 5 tysięcy złotych) za swe materiały w radiu pana Skowrońskiego, czyli szefa SDPiS. Piękne, co? No tak, ale oni są prawi i niepokorni, więc nawet takie numery nie stanowią problemu.
Jest jeszcze jakaś przybudówka SDPiS, nazywająca się Centrum Monitoringu Wolności Słowa. Na jego czele stoi pewien nieszczęsny troglodyta od lat uprawiający pałkarstwo na łamach brukowca. Tak oto wygląda organizacja nazywająca się kiedyś, a nawet będąca Stowarzyszeniem Dziennikarzy Polskich.
To jest ten mini-PiS. Arogancja, tupet, skrajna bezczelność, totalne upolitycznienie, niekompetencja, kumoterstwo. Wszystko z buziami wypełnionymi frazesami o wolności słowa i dziennikarskich standardach. Tak by to wszystko wyglądało, gdyby tylko idole liderów SDPiS zdobyli to, czego zdobycia życzą im funkcjonariusze SDPiS - władzę.