Jest tylko jedna rzecz zdecydowanie gorsza niż niemądra i ignorancka wypowiedź szefa FBI o współodpowiedzialności Polski za Holocaust. To kilkudniowa już ogólnonarodowa histeria wokół tej wypowiedzi, zdradzająca niestety nasze kompleksy i prowincjonalizm.
Kocham politykę, sport i muzykę poważną, ale przez szacunek dla Was, o tej ostatniej pisać nie będę
Wypowiedź szefa FBI rzeczywiście całkowicie go kompromituje. Nie wydaje mi się jednak, że czterdziestomilionowe państwo musi się trząść w posadach, a media trząść z wielkiego oburzenia, z powodu jednej wypowiedzi szefa amerykańskich policjantów.
Z całym szacunkiem, nie widzę powodu, dla którego ważny przedstawiciel amerykańskiej władzy nie może być głąbem. Owszem, może. Tak jak może być nim przedstawiciel władzy polskiej albo, dajmy na to, czeskiej.
Oczywiście, nie znaczy to, że podobne ekscesy należy ignorować. Słusznie więc postąpił nasz ambasador w Waszyngtonie, domagając się przeprosin, słusznie na dywanik do MSZ wezwano amerykańskiego ambasadora w Warszawie. Słusznie też szef MSZ domaga się przeprosin od szefa FBI.
Nie bagatelizuję całego zdarzenia ani nie odmawiam racji protestującym. Słusznie państwo polskie reaguje na zakłamywanie historii. Rozumiem też reakcję emocjonalną. Gdy mieszkałem w USA do szewskiej pasji doprowadzało mnie, gdy słyszałem o genetycznie antysemickich Polakach, którzy za Holocaust współodpowiadają. Jasne, antysemitów u nas nie brakowało, endecja i część Kościoła katolickiego metodycznie ten antysemityzm podsycały, oczywiście było Jedwabne, były i "inne Jedwabne", byli szmalcownicy i było ich wielu. Z czego nikt rozsądny nie powinien oczywiście wyciągać wniosków o współodpowiedzialności Polski i Polaków za Holocaust, który był pomysłem niemieckim, przez Niemców zrealizowanym.
Zgadzam się więc z większością opinii, które w całej tej nieszczęsnej sprawie zostały wypowiedziane. Niepokoi mnie jednak skala histerii.
Halo, halo, to był szef FBI, osoba ważna, ale bez przesady. Naprawdę jest wręcz komiczne, gdy dwa dni z rzędu wypowiedź niedokształconego ignoranta rozpoczyna wszystkie telewizyjne dzienniki w Polsce. To jest przecież kompletna groteska i absolutna utrata jakichkolwiek proporcji.
W programach publicystycznych posłowie i europosłowie, ministrowie i doradcy, księża i rabini. I trwa konkurs - kto głośniej wykrzyczy, że Polaka obrażono, winę nam przypisano, naród skrzywdzono. Wszystko to 20 dni przed wyborami prezydenckimi, podobno ważnymi. Jaja to jakieś czy co?To jest jakieś marne przedstawienie jak z Gombrowicza.
Zaprotestowaliśmy, ok, domagamy się przeprosin, ok, nie powinniśmy odpuścić, ok, ale skąd to rozgorączkowanie? Naprawdę jeden głupek nie jest w stanie ani zmienić historii, ani spaprać nam wizerunku.
Nawiasem mówiąc szef FBI odwalił kawał dobrej roboty. O jego wyskoku poinformowały liczne media, jest więc dziś o wiele bardziej prawdopodobne niż jeszcze kilka dni temu, że kolejny ananas nie będzie bredził tak jak szef FBI.
Upokorzono Polskę? Nie, po prostu jakiś facet FBI pokazał, że jego IQ nie jest tak imponujące jak wzrost (ponad dwa metry). I tyle.
Mnie tam inne rzeczy upokarzają. Mnie upokarza kampania prezydencka, w której wyzwanie urzędującemu prezydentowi rzuciła jakaś prześmieszna koalicja przeciętniaków, kukieł, błaznów, chyba wariatów i wariatów ewidentnych.
Mnie upokarza myśl, że dziś tak jak wczoraj, rok temu i za rok, w instytucie onkologii w Warszawie, setki umęczonych ludzi czeka w kolejce po życie, lekarstwo i konsultację. Mnie upokarza, że urzędnik skarbowy jest w moim kraju panem życia i śmierci przedsiębiorców. Mnie upokarza, że na wyrok w duperelnej sprawie czekam od lat. To mnie upokarza.
Natomiast jakiś gamoń z FBI upokorzyć mnie nie jest w stanie. Tak samo jak nie jest według mnie w stanie upokorzyć 40 milionów ludzi i całego kraju.
W związku z tym proponuję, byśmy przestali lewitować, zeszli na ziemię, odzyskali miarę rzeczy i nie wygłupiali się z tą całą histerią. Poza wszystkim nasze kompleksy i prowincjonalizm powinno się ukrywać, a nie eksponować.