Zwolennicy prezydenta Bronisława Komorowskiego mają prawo i do ulgi i do satysfakcji. Prezydent tę debatę wygrał i to absolutnie zdecydowanie. Ale największym błędem byłoby wyciąganie z tego wniosku, że wygrał już także wybory. Nie. Wybory są za tydzień.
Kocham politykę, sport i muzykę poważną, ale przez szacunek dla Was, o tej ostatniej pisać nie będę
Triumfalizm jest zawsze nonsensowny. Tym bardziej, gdy maraton trwa. Tylko głupiec określa wynik na półmetku. Ale nie będę hipokrytą i nie będę ukrywał - Bronisław Komorowski wypadł lepiej niż przewidywali najwięksi optymiści. Wypadł rewelacyjnie.
Na początku debaty myślałem, że to kwestia pierwszego bloku tematycznego. Na polityce zagranicznej urzędujący prezydent z założenia zna się lepiej niż jego rywal. Ale tak było także w dalszej części debaty, blok po bloku, temat po temacie, pytanie po pytaniu.
Nie wiem co było bardziej zaskakujące. To jak bardzo ofensywny i doskonale przygotowany jest prezydent, czy też to jak kompletnie bezradny jest kandydat PIS-u.
Andrzej Duda dostał ciężki cios na początku debaty. Nie złapał oddechu do końca. Państwo prowadzący pomagali mu jak mogli. A to pytanie o odrzucane wnioski referendalne, a to pytanie o korzyści z transformacji. Ale i im miny rzedły całkowicie.
W akcie przerażenia, gdy Komorowski dopytywał Dudę i usiłował uzyskać od niego odpowiedź na proste pytanie, prowadzący próbowali ratować Dudę, przerywając Komorowskiemu. Nic z tego. Tego wieczoru nikt nie mógł pomóc Dudzie. Bronisław Komorowski wystartował w formacie jeden na trzech. Wygrał pięć do jednego.
Znakiem desperacji Dudy było powoływanie się na fakt, że ma doktorat (to tak jak pani doktor Ogórek) i podpieranie się, to już desperacja totalna, papieżem Janem Pawłem II. Dałby sobie lepiej pan Duda spokój z papieżem, dałby spokój papieżowi.
To było starcie prezydenta RP i męża stanu z juniorem, który nie sprawia wrażenia, że dorósł nie tylko do urzędu, ale nawet do kandydowania. Pamiętam wrażenie knockoutu, jaki Jarosławowi Kaczyńskiemu zafundował 8 lat temu Donald Tusk. Dziś to był knockout brutalny. Duda spędził na deskach całą debatę.
Ale przestrzegam. Nie wierzę, że Duda jest aż tak słaby jak to wyglądało dziś. W drugiej debacie będzie na pewno lepszy. Prezydenta czeka ciężka walka. Bardzo ciężka.
Mimo fatalnej kampanii, fatalnego sztabu, który wynegocjował fatalne warunki debaty, prezydent wszedł na ring i wygrał. Rywal jest na linach, ale to nie koniec. Komorowski musi pójść za ciosem, bo nie wierzę, że Duda nie powalczy. Gdyby nie powalczył, okazałby się najsłabszym finalistą wyborów prezydenckich, jakiego Polska widziała.
Tak czy owak, walka trwa. Będzie ciężka. Wynik wciąż niewiadomy.