Prezes Kaczyński powiedział wczoraj, że być może już za kilka miesięcy, on i jego zwolennicy będą mogli śpiewać "ojczyznę wolną, pobłogosław Panie". Wszystko jest więc jasne. Stawką w najbliższych wyborach będzie wolność. Jak wygra PiS i jak PiS przejmie władzę, Polska będzie wolna. Jak nie wygra i PiS władzy mieć nie będzie, Polska pozostanie zniewolona.

REKLAMA
W komentarzach pod moimi tekstami o panu prezesie często czytam, że mam obsesję pana Kaczyńskiego. Ośmielam się nie zgodzić. Nazwałby to raczej troską. Nie o Kaczyńskiego, bo jego przyszłość obchodzi mnie średnio, ale o Polskę. Troska jest uzasadniona o tyle, że już za kilka miesięcy pan Kaczyński może mieć de facto pełną władzę w Polsce. Bo umówmy się, że w razie zwycięstwa PiS-u realnym władcą Polski będzie Kaczyński, a nie, z całym szacunkiem, pan Duda, a tym bardziej pani Szydło, której karierę pan Kaczyński może w każdej chwili zgasić tak jak gasi się płomień świecy. W ułamku sekundy.
Pozostawiam więc sobie prawo do zajmowania się tym, co myśli, co czuje, co robi i co mówi człowiek, który za 100 dni może Polską rządzić niepodzielnie. To jest moje prawo, którego nikt, z panem Kaczyńskim włącznie, pozbawić mnie nie może.
I oto być może już za chwilę władca Polski, przedstawia nam całkiem otwarcie swoje wyobrażenie o Polsce i o wolności. Otóż Polska jest Polską i Polska jest wolna wyłącznie wtedy, gdy rządzi ją pan Kaczyński. Gdy, z woli wyborców, rządzi nią ktoś inny, Polska wolna nie jest.
To jest w sumie zupełnie nieprawdopodobny pokaz narcyzmu, egotyzmu i megalomanii. Kawaler z Żoliborza czyni ze swego władztwa nad Polską papierek lakmusowy wolności w prawie 40-milionowym kraju w środku Europy. W porządku, może jest to także ilustracja paranoi i głupoty, ale ponieważ na medycynę oblałem, staram się opisywać przypadek Kaczyńskiego w kategoriach politologicznych, a nie psychiatrycznych.
Polska jest krajem demokratycznym. Zgodnie z regułami demokracji i życzeniami większości Polaków, prezydentem już za kilka tygodni będzie pan Andrzej Duda. Nie popierałem tego kandydata, ale jego wybór przyjąłem, jak chyba wszyscy, z szacunkiem. Tak chciała większość,
wybór jest święty, mandat niekwestionowany. Pan Duda już za chwilę będzie prezydentem Polski, a więc także moim prezydentem. Zachowuję sobie prawo do ewentualnej krytyki jego poczynań, ale nie zmienia to mojego nastawienia. Andrzej Duda będzie moim prezydentem.
Podobnie jak moim prezydentem był Lech Kaczyński, choć ani na niego nie głosowałem, ani go nie popierałem, ani jego prezydentury nie uważałem za dobrą. Gdy w listopadzie 2009 roku dostałem zaproszenie na obchody święta niepodległości w Pałacu Prezydenckim, oczywiście poszedłem. Jak zaprasza prezydent mojego kraju, a więc mój prezydent, to idę. Koniec. Kropka.
Wyboru Lecha Kaczyńskiego nie przyjąłem z entuzjazmem, ale z szacunkiem. Podobnie jak wyboru pana Dudy. Do głowy by mi nie przyszło, że jak prezydentem zostaje Kaczyński albo Duda, to Polska staje się mniej wolna, a tym bardziej, że jest zniewolona. Polska po prostu demokratycznie wybrała. I tyle.
W najbliższych wyborach oczywiście nie będę głosował na PIS. Ale jeśli PiS wygra, nie przyjdzie mi do głowy, że Polska stała się zniewolona, a jak tydzień po wyborach w kościele będą śpiewać "Boże coś Polskę", oczywiście nie przyjdzie mi do głowy, by śpiewać "ojczyznę wolną racz nam wrócić Panie". Będę śpiewał "pobłogosław Panie", z myślą, by Pan pobłogosławił
także Polską rządzących.
Można by tu oczywiście zadać pytanie, czy jak rządził PiS, jak prezydent nazywał się Kaczyński, a premier też nazywał się Kaczyński, to czy Polska naprawdę była wolna. Otóż oczywiście była. Wolność obywateli była według mnie w tamtym czasie poważnie zagrożona, ze względu na autorytarne skłonności tamtej władzy, ale Polska niewątpliwie była wolna. I należało się modlić, by Pan ją błogosławił, a nie o to, by jej wolność przywracał.
Polska była więc wolna i wtedy, gdy rządzili Kaczyńscy, i wtedy gdy rządzili Tusk i Komorowski, Polska będzie wolna gdy za miesiąc będą rządzili pan Duda i pani Kopacz, a także w listopadzie, gdy będzie tak samo albo gdy Polską będą formalnie rządzili pan Duda i pani Szydło, a tak naprawdę będzie rządził pan Kaczyński. Nie będzie to, delikatnie rzecz ujmując, budziło mojego entuzjazmu, ale jednak nie będzie mi to odbierało rozumu.
W tym momencie należy zadać pytanie. Dlaczego pan Kaczyński plecie takie bzdury? Paranoja? Cynizm? Ogłupianie ludzi? Ja się po prostu przeciwstawiam temu prostackiemu manicheizmowi, że wszystko jest pojedynkiem dobra i zła, że jak nasi wygrywają, to Polska jest wolna, a jak przegrywają, to jest zniewolona. To nie jest żaden pojedynek dobra i zła. To rywalizacja różnych wizji. Która wygra, decydują wyborcy.
Jeszcze raz- dlaczego Kaczyński mówi to co mówi? Może kawaler żyjący z kotem uważa, że jest wolny jak długo żyje sam, że każdy inny, mający swoje upodobania i swoją potrzebę posiadania własnej przestrzeni, wolność władcy narusza. Ale jakieś 99 procent nas, którzy żyją w rodzinach, doskonale wie, że życie to po prostu kompromisy, że trzeba się czasem posunąć, by i inni czuli się komfortowo. Że nie jest tak, że jest super jak mi jest dobrze, niezależnie od tego jak się czują inni.
Panie Jarosławie Kaczyński. Polacy, w ogromnym stopniu dzięki sobie, żyją w wolnym kraju. Pewnie niedoskonałym, z doskonale niedoskonała władzą, jak to w życiu, ale w wolnym kraju. To jest, panie Kaczyński, ogromny sukces narodu, wszystkich Polaków. Nikt nie dał Panu prawa, by Polaków poczucia satysfakcji i radości z wolności pozbawiać. Panu też tego prawa nikt nie dał. Musi pan, panie Kaczyński, być może za chwilę władco Polski, z pokorą przyjąć dość oczywistą prawdę. Polska jest wolna. I zdecydowanie większa niż każdy z nas. Nawet pan.