Wczoraj, przed treningiem naszych piłkarzy dałem naszemu trenerowi, Franciszkowi Smudzie prezent, z prośbą, by przed wtorkowym meczem postawił go sobie w hotelowym pokoju, w widocznym miejscu. Prezent, a może lepiej mini - prezent, to oprawiona w ramkę okładka Newsweeka, który w poniedziałek pojawi się w kioskach w całej Polsce. Jest to przeróbka plakatu filmu "Bitwa Warszawska 1920".
Kocham politykę, sport i muzykę poważną, ale przez szacunek dla Was, o tej ostatniej pisać nie będę
Tyle, że tym razem nie Daniel Olbrychski, ale Franicszek Smuda "robi za" marszałka Piłsudskiego Tytuł "Polska - Rosja, Bitwa Warszawska 2012". Od razu powiem, że nie lubię dęcia w narodowe surmy. Kocham piłkę, ale, z całym szacunkiem, piłka to jednak tylko wspaniała zabawa. Czasem, jak teraz, staje się sprawą całego narodu, ale nie czyni to jej narodową sprawą.
Okładka jest więc w konwencji pewnego jednak żartu. Na miejscu jest może w tym sensie, że, biorąc pod uwagę jak Rosjanie zagrali z Czechami, będziemy potrzebowali czegoś na kształt cudu nad Wisłą, by z Rosjanami wygrać, a przynajmniej zremisować.
Trudno oczywiście abstrahować od powiedzmy polityczno - emocjonalnego kontekstu tego meczu. Wiadomo, że jak gramy z Rosją, to nie tylko o mecz idzie, ale o coś jakby trochę większego.
Nie wiem czy rosyjscy kibice będą maszerowali przez Warszawę z flagą z sierpem i młotem, ale jeśli tak, to czynią bardzo nierozsądnie. Powinni być dość rozsądni, by wiedzieć, że te symbole doprowadzają Polaków do szewskiej pasji. Spokojnie, z wielkim bólem, ale spokojnie przyjmę porażkę Polaków z Rosją, ale dla naszych kibiców sierpo - młotowe flagi mogą być jak zaproszenie do tańca. Konkretnie - do polki. I może być ten taniec, szczególnie po meczu, szczególnie w razie zwycięstwa Rosji, odtańczony. Bardzo bym tego nie chciał, ale może tak być.
Jestem przekonany, że tym razem Polacy prowokować nie będą, ale nie jestem przekonany czy prowokowani na prowokację nie odpowiedzą. Bardzo bym chciał, by mecz Polska - Rosja odbył się tylko na boisku.
I bardzo bym chciał, by napędzające się oddziały - z jednej strony PIS-owsko agitatorskie oddziały pani Stankiewicz, z drugiej odziały wielkoruskiego kibolstwa, które mają ten sam cel, nie zepsuły nam tego dnia i nie rzuciły cienia na wspaniały turniej. Mam po prostu nadzieję, że marszałek Smuda poprowadzi swoje oddziały do zwycięstwa i pozamiatamy wszystko na boisku, a poza boiskiem będziemy się z Rosjanami bratali. Oby tak właśnie było.