Mieliśmy wczoraj Euro w trzech odsłonach. O tej boiskowej później, teraz o stadionowej i pozastadionowej. Tym razem na Stadion Narodowy nie szedłem piechotą przez Most Poniatowskiego. W piątek, w dniu meczu z Grekami powiedziałem córkom, że na stadion pójdziemy razem ze wszystkimi i wrócimy razem ze wszystkimi, żeby jak najbardziej nawdychać się atmosfery wspaniałej imprezy. Tym razem wiedziałem, że idąc tą drogą będziemy mieć spore szanse, by nawdychać się gazu łzawiącego i zobaczyć sceny, których oglądać absolutnie nie chcemy.
Kocham politykę, sport i muzykę poważną, ale przez szacunek dla Was, o tej ostatniej pisać nie będę
Ojcowski instynkt mnie, niestety, nie zawiódł. Niestety, bo kibolskie bydło, tak bydło, zrobiło to co umie robić najlepiej, czyli bydło właśnie. Ci bandyci nie potrafią się cieszyć piłką, bo nie o piłkę im idzie. Nie mają głów, ale łby, nie mają szyj, ale karki, nie kochają sportu, kochają awantury.
Policja, jak słyszę, działała ostro. I bardzo słusznie! Niech bydło organizuje sobie ustawki po lasach i tam łamie sobie kości. Od miejsc, gdzie przychodzimy ze swoimi dziećmi - wara!
Drugi obraz - stadionowy, dziesiątki tysięcy wspaniałych kibiców - Polaków i Rosjan, świetnie dopingujących swoje drużyny. Ludzie drący gardła i wymieniający chwilę później uściski dłoni z braćmi słowianami. Żadnego wielkiego bratania na trybunach nie było, ale była fajna, kibicowska atmosfera. Rosjanin rząd niżej, Rosjanie trzy miejsca obok, oni kibicujący swoim, my swoim. Moje córki nie żałujące gardeł, by pomóc Polakom, bo ojciec nauczył ich, że jak chcemy wymagać stu procent od naszych zawodników, to sami musimy dać z siebie sto procent.
I obok Rosjanie z dziećmi, czyniący dokładnie tak samo. Oni kochają swoich, my swoich, razem jesteśmy zjednoczeni w miłości do piłki. Obrazki bandziorów niestety poszły w świat, ale bandyci to naprawdę margines. Trzeba go zwalczać na wszelkie sposoby, ale też nie można zapominać - to jest margines, choćby najbardziej patriotyczna partia przekonywała nas, że w kibolach - bandziorach drzemie patriotyczny duch. Gów...o prawda. W nich drzemie instynkt awanturnictwa, konfrontacji i zniszczenia.
Teraz boisko. Piękne dzięki naszym zawodnikom za to co pokazali. A pokazali że umieją walczyć, że skazywani na pożarcie pięknie i skutecznie walczą. Na pytanie czy to Polska taka silna czy Rosjanie wczoraj tacy słabi, odpowiadam - Rosjanie grali świetnie, nasi na sto procent. Remis absolutnie sprawiedliwy.
Jesteśmy teraz na tym turnieju w punkcie, w którym nie byliśmy ani na Euro cztery lata temu, ani na mistrzostwach świata sześć lat temu. Przed ostatnim meczem mamy szanse na awans, wszystko zależy od naszych piłkarzy i od kibiców, którzy w sobotę będą ich dopingować we Wrocławiu. Chcemy grać dalej, to musimy pokonać braci Czechów. To będzie niezwykle emocjonujący mecz, tylko tyle można powiedzieć z całą pewnością.
Bramka Kuby Błaszczykowskiego cudowna. Gra naszej drużyny pełna błędów, ale i pasji i determinacji. Odkrycie dachu rzeczywiście pomogło. Wiemy już na pewno, że nasi zawodnicy mają dość sił na 90, a nie 60 minut meczu. Jak będzie?
A żebym ja to wiedział. Marzę, jak wszyscy Polacy, by ten turniej trwał dla nas jak najdłużej. Jeśli wygramy z Czechami wydłuży się przynajmniej o sześć dni. Z grupy B na pierwszym miejscu najprawdopodobnej wyjdą Niemcy, jeśli więc wygramy z Czechami, 22 czerwca zagramy w Gdańsku właśnie z nimi. Bardzo bym chciał. Czy tak będzie? Oby.
I nie wiem tylko który mecz jest ważniejszy. Ten z Czechami czy ten z bandytami - kibolami. Z całego serca i gardła kibicuję naszym, ale czasem przychodzi mi do głowy, że to drugie zwycięstwo jest nawet ważniejsze.