Dziś po południu, razem z innymi, pójdę w marszu w obronie demokracji niszczonej przez PiS. To najlepszy dzień, by – oddając hołd ofiarom stanu wojennego – upomnieć się o wartości, w imię których walczyli, za które cierpieli, a w wielu przypadkach także ginęli.
Kocham politykę, sport i muzykę poważną, ale przez szacunek dla Was, o tej ostatniej pisać nie będę
Demokrację wywalczyli dla Polski dzielni ludzie. Czynili to w czasach, gdy o nadzieję na zwycięstwo i normalną Polskę, było o niebo trudniej niż dziś. Robili to wtedy, gdy konsekwencje ich działań były naprawdę dramatyczne. A jednak mieli odwagę. I finalnie dali radę. Za to należy im się nasza wdzięczność, szacunek i podziw.
Ale wdzięczność i szacunek niewiele znaczą, gdy korzystając z tego wszystkiego co dla nas wywalczyli, nie ma się w sobie gotowości, by ich dziedzictwo ocalić. Kaczyński nie jest Jaruzelskim, PiS to nie PZPR, nawet, jeśli w kierunku Polski Ludowej Polskę dziś prowadzi. Tak, dzięki Bogu to już zupełnie inna Polska niż wtedy. Ale wartości dla każdego narodu i społeczeństwa bezcenne, wolność, demokracja, prawa człowieka, są dziś coraz bardziej zagrożone. Za chwilę w praktyce nie będziemy już mieli Trybunału Konstytucyjnego. Nie będzie więc już żadnej równowagi władz. Władza, absolutnie cała władza, znajdzie się w rękach jednego człowieka, coraz bardziej odklejonego od rzeczywistości, opowiadającego coraz większe brednie, a jednocześnie decydującego o losie wielkiego kraju i dziesiątków milionów ludzi. To już nie jest żadna demokracja, ale jednowładztwo i zamordyzm.
Za chwilę z demokracji zostanie atrapa, z naszych praw obywatelskich pozory. Jest to więc być może ostatni moment, by tej władzy powiedzieć NIE, by krzyczeć póki jeszcze można. Ten krzyk nie jest dziś obywatelskim prawem. Jest obywatelskim obowiązkiem.
Rozumiem, że są miliony Polaków, którzy półtora roku temu czuli się w Polsce źle, a dzisiejsza Polska jest im znacznie bliższa. Można z nimi, trzeba z nimi polemizować. Ale ich uczucia trzeba uszanować. Miliony Polaków źle czują się jednak w dzisiejszej Polsce. Uważaj, że sprawy w Polsce idą w dramatycznie złym kierunku, że zaprzepaszczamy największe osiągnięcia ostatnich 27 lat. Szanując więc uczucia innych, nie możemy wyzbyć się swoich wartości, nie możemy pożegnać się z naszymi wyobrażeniami, o tym co dla Polski dobre.
Nigdy nie myślałem w wolnej Polsce, że trzeba będzie wychodzić na ulice w obronie demokracji i naszych praw. Ale taki moment nadszedł. Nasze prawa nie wynikają z nadania jakiejkolwiek władzy. Są nam przyrodzone. Nikt nam nie ma prawa ich odebrać. Żaden Kaczyński, żaden PIS. Nikt.
I dlatego pójdę w tym marszu. I w każdym następnym, niezależnie od tego czy będzie legalny czy nielegalny. Naszych praw delegalizować bowiem nikomu nie wolno.
Serdecznie pozdrawiam wszystkich, którzy w całej Polsce wyjdą dzisiaj na ulice w obronie demokracji. Głowy do góry! Ludzi broniących ich praw na dłuższą metę nikt nie pokona. To my damy radę!