Donald Tusk postanowił zagrać va banque. Nie podobam się wam? Nie chcecie mojego rządu? Wasze prawo. Ale prawo to w demokracji parlamentarnej większość. A więc Tusk mówi "sprawdzam".

REKLAMA
Oczywiście nie trzeba być wybitnym matematykiem, by przewidzieć efekt owego sprawdzam. Tusk wygra. Skończy się kuriozalna gadka o parapremierze Glińskim, który już tęskni za studentami w Białymstoku licząc na to, że za chwilę zajmie fotel premiera. Panie parapremierze, spokojnie, studenci parapremiera, spokojnie, nie rozstaniecie się ze swoim profesorem ani za tydzień, ani za miesiąc, ani za pół roku, ani za rok.
Kocham Twitter. Nie, nie korzystam z Twittera, świadomie. W Twitterze paluszki działają szybciej niż głowa. Głowa jeszcze nie pomyśli, a paluszki już napisały, a paluszek już wcisnął "send". Ale czytam produkty Twittera. Redaktor Piasecki pisze oto, że to wniosek o votum zaufania to broń słabych i chwiejących się. Redaktor Warzecha, że to skutek ofensywy PiS-u. A będą następne.
Otóż wniosek o votum zaufania jest bronią słabnących i chwiejnych, gdy wynik głosowania jest trudny do przewidzenia. W tym przypadku jest wybitnie łatwy do przewidzenia. Tusk to głosowanie wygra. Jego apel o przedłużenie przez parlament kredytu zaufania zostanie przyjęty. Premier, Platforma i rząd przejdą do ofensywy. PiS jutro przegra. I jego zaczęta właśnie ofensywa się skończy. Przynajmniej na moment.
W tym konkretnym przypadku wniosek o votum zaufania jest odwołaniem się do broni silnego, a nie do broni, jaką dysponuje słaby. Donald Tusk gra w ciemno. Wie, że głosowanie wygra, gra więc, jak mawiał Lech Wałęsa, w to, w co wygrywa.
Mam wszelako nadzieję, że gambit premiera Tuska nie przesłoni tego, co jest istotą wydarzeń, z którymi mamy teraz do czynienia. Kryzys władzy jest faktem. Faktem jest też, że Platforma była ostatnio w głębokiej defensywie. Faktem jest też, że w defensywie był rząd. Nie byłoby potrzebne to głosowanie, gdyby mandat premiera i jego ekipy do sprawowania władzy nie zostały zakwestionowane. A zostały zakwestionowane ze względu na błędy obozu władzy, ofensywę opozycji i ze względu na rosnący sceptycyzm społeczeństwa wobec władzy, wobec tego co ona robi i co chce zrobić.
Donald Tusk wygra tę rozgrywkę z Jarosławem Kaczyńskim. Ale właściwa rozgrywka toczy się nie między Tuskiem a Kaczyńskim, lecz między Tuskiem, a wyborcami. Wyborcy nie docenią wygranej z Kaczyńskim, jeśli premier nie pokaże nam wszystkim, że jest prawdziwym liderem, że wie gdzie nas prowadzi, że potrafi nas przekonać, iż kierunek jest słuszny, i że naprawdę potrafi nas w określonym przez siebie kierunku poprowadzić.
Proponuję więc docenić odważny manewr premiera Tuska, ale też wziąć ten manewr w nawias. Ok, premier potrafi wykołować Kaczyńskiego. A co z nami? Czekam na bilans tej ekipy. Czekam na rozliczenie się z przeszłością. Czekam na określenie celów na przyszłość. Do wygrania głosowania w sprawie wniosku o votum zaufania wystarczy większość głosów, którą premier ma. Do wygrania wniosku o votum naszego zaufania trzeba znacznie więcej. Do tego nie wystarczą szable. Do tego niezbędne są argumenty. I odwaga. I pasja.
Panie premierze, Panu nie wystarczy udowodnić, że Pan jest lepszy niż Kaczyński. Pan musi pokazać, że jest Pan lepszy, niż polityk, którym według wielu z nas Pan jest. Którym, według wielu Polaków Pan się stał.
Piątek nie będzie tu żadną metą. Piątek będzie tu linią startu.