Historia z narodowym dachem narodowego stadionu pokazała, że jest tylko jedna rzecz, która dorównuje polskiej głupocie, nieodpowiedzialności i dezynwolturze – to polska inteligencja, wdzięk i poczucie humoru.
Kocham politykę, sport i muzykę poważną, ale przez szacunek dla Was, o tej ostatniej pisać nie będę
Po raz pierwszy i chyba ostatni w życiu byłem dwa razy na jednym meczu. Złość? Wściekłość? A skąd! Dostałem cały ponadkibicowski pakiet. Najpierw wtorkowa superzabawa z dachem i ulewą. Wiem, wiem, nie było to zabawne dla kibiców, którzy na ten wieczór przyjechali do Warszawy z drugiego końca Polski. Ale zabawa była przednia.
Potem jeszcze lepsza zabawa następnego dnia, gdy śledziłem internetowe, naprawdę fantastycznie dowcipne komentarze tego co się zdarzyło. A potem naprawdę bardzo dobry mecz z bardzo dobrą grą naszej drużyny. W tym miejscu chciałem od razu posypać głowę popiołem. W naTemat z wielkim sceptycyzmem wyrażałem się o szansach Waldemara Fornalika na to, by zapanować nad reprezentacją i stworzyć naprawdę dobrą, grającą europejski futbol drużynę. Tfu, wypluwam to, co powiedziałem. Gra była poukładana, zmiany trenera przemyślane, a debiut naszych kilku reprezentantów w meczu tej rangi imponujący. Taki Krychowiak będzie na lata gwiazdą naszej reprezentacji, a Glik, Wszołek czy Milik mają na to wielkie szanse. Czapki z głów.
Teraz do rzeczy. W naszym internecie, na tzw. wielkich portalach wszechobecne są językowe kalki i słowa klucze. Szczególnie często padają tam w tytułach słowa "skompromitowała się" i "został upokorzony". Najwyraźniej to się klika. Dość tandetne judzenie przeciw znanym ludziom najwyraźniej się opłaca. Z kolei reakcją na w istocie, często kompromitujące wpadki na ogół jest histeria. Szczególnie gdy wpadki mogą być dostrzeżone przez zagranicę. "Polska została upokorzona". "Ośmieszyliśmy się", "Wielki wstyd", "Hańba narodowa".
Historia z dachem oczywiście jest absolutnie zawstydzająca, ale żeby od razu hańba narodowa? Jest to takie słowne nadużycie jak dziennikarskim ekscesem są brednie, że dach to wina Tuska. Bo Tusk powinien dach zasunąć, a nie zasunął. Sorry, trzeba mieć nierówno pod sufitem, żeby winą za to co się dzieje z dachem przypisać Tuskowi. Ale nic nie poradzę, że tylu polskich dziennikarzy ma umysłowość pozwalającą im co najwyżej "lecieć Hofmanem". Sami nic nie wymyślą, więc powtarzają za panem Hofmanem z PiS-u każdą brednię.
Ale groteskowemu patosowi, histerycznemu łkaniu, grafomańskiemu narzekactwu tym razem Polacy przeciwstawili humor, rzekłbym angielski - ironię, puszczanie oka, autoszyderstwo. Takiego wysypu perełek humoru widocznego w memach w mojej memory nie było. Autorzy memów są dla mnie bohaterami tego tygodnia, bo pokazali inteligencję, humor i wdzięk właśnie. Gratulacje.
Pokazali zresztą coś więcej. Otóż Facebook w dużym stopniu kreuje nastrój w Polsce. Władza, każda władza, musi się w naszym kraju teraz zmierzyć nie tylko z oporem gospodarczej i społecznej materii, ale właśnie ze spontanicznym, masowym facebookowym recenzentem. Ktoś, kto jest nabzdyczony, nadmuchany, pompatyczny i sieriozny zostanie zdmuchnięty przez tsunami śmiechu i ironii. W tym sensie gdyby na przykład PiS przejęło władzę, rywalem, może największym rywalem Jarosława Kaczyńskiego z jego patetycznymi zaklęciami, będzie nie Tusk czy Palikot albo inny polityk, lecz Mark Zuckerberg i władza, którą dał milionom, także Polaków, by się razem organizować, a przede wszystkim razem śmiać. Z opozycją można wygrać, ze śmiechem nigdy!
Jestem za walką z kibolami i za surowym karaniem tych, którzy zachowują się na stadionach niegodnie albo po prostu łamią prawo. W tym miejscu chciałem jednak uprzejmie poprosić o wybitne łagodne potraktowanie młodych ludzi, którzy wbiegli na murawę narodowego we wtorkowy wieczór. Gdyby wbiegli w czasie meczu byłbym za ich zapuszkowaniem i za nałożeniem dla nich dożywotniego zakazu stadionowego. Ale tych, którzy wbiegli na basen narodowy, potraktowałbym jak dostarczycieli rozrywki dla publiczności – rozładowali oni w pewnym momencie dość napiętą atmosferę. Władza powinna im podziękować, bo dzięki uciekającym przed stewardami kibicom zamiast złości była radość.
Zero punktów za historię z dachem, punkt dla naszych za mecz z Anglią, pięć punktów dla wszystkich, którzy zrobili z tego radosną zabawę, a nie narodową historię zasługującą na tak częstą u nas narodową histerię.