Pan Daniel Passent powiedział dla naTemat, że siły nacjonalistyczne,
ksenofobiczne i antysemickie to w Polsce margines. Zgadzam się, jeśli podkreślić słowo
"siły" i dodać do niego słowo "zorganizowane". Ale ksenofobia i antysemityzm
marginesem wcale nie są.
Kocham politykę, sport i muzykę poważną, ale przez szacunek dla Was, o tej ostatniej pisać nie będę
Oto dowód. Wczoraj na prawicowym portalu wpolityce.pl ukazuje się tekst o mianowaniu Bartosza Węglarczyka na stanowisko wicenaczelnego "Rzeczpospolitej". Dziś o godzinie 10.47, gdy kończyła się konferencja prasowa prokuratury i ABW pod tą informacją było ponad 180 komentarzy. Z tego 27 miało charakter ordynarnie antysemicki, ewentualnie insynuacyjnie antysemicki, przyjmijmy takie dość pokraczne i eufemistyczne określenie.
Redaktora Węglarczyka nazywa się tam wnukiem Światły (pada jego żydowskie nazwisko) lub Bermana (być może jest wnukiem obu). A wszystko to w polewce wstrętnego antysemickiego jadu.
Wczoraj o 20.42. znalazł się na portalu wpolityce taki oto wpis: "Szanowna redakcjo! Z uporem godnym lepszej sprawy tropicie nieprawomyślne wpisy, więc może podobnie zwrócicie uwagę na wpisy jawnie antysemickie! Naprawdę jest to wam obojętne?". Chyba jest, bo 14 godzin później cała ta antysemicka kloaka nie zniknęła.
Nie twierdzę oczywiście, że jest związek między antysemickimi wpisami a wybrykami szaleńca. Twierdzę natomiast, że tolerowanie antysemityzmu, jakakolwiek forma przyzwolenia na głoszenie antysemickich opinii jest formą zachęty dla szaleńców. Bo może nie są oni takimi wariatami, skoro "problem" dostrzega aż tylu?
Portal wpolityce.pl właśnie jest zajęty udowadnianiem, że sprawa niedoszłego zamachu, to rozgrywka służb. A wpisy jak były tak są.