Bardzo częste są u nas, szczególnie w pewnym środowisku, pretensje, że aktorzy zamiast grać, gadają. Taki Stuhr zamiast grać, komentuje film "Pokłosie". Taki Opania zamiast grać, odmawia grania roli Lecha Kaczyńskiego i jeszcze bezczelnie mówi dlaczego. Aktorzy wypowiadający się na ważne tematy publiczne, to według mnie zjawisko całkiem pozytywne. Zdecydowanie krytyczniej oceniam sytuację, w której ludzie marni są aktorami i odgrywają fałszywe role.
Kocham politykę, sport i muzykę poważną, ale przez szacunek dla Was, o tej ostatniej pisać nie będę
To nie będzie tekst zasadniczy i patetyczny. Nie lubię patosu, ale - jeśli już ma on czasem rację bytu - to zostawiam go na sytuacje wyjątkowe. A tu piszę akurat raczej o sytuacjach kabaretowych niż zasadniczych.
Naprawdę bawi i rozczula mnie postać agenta Tomka, naszego nadwiślańskiego Bondzika. To dość charakterystyczna postać świętej pamięci IV RP. Bondzik postanowił być Bondem, ale grał tę rolę tak jak umiał, czyli jak podrzędny aktorzyna, a nie jak Daniel Craig. A już opublikowane właśnie zdjęcia Bondzika mnie po prostu rozczulają. Ta fryzurka fryzjerczyka, wąsik a la Zawisza i pozy strojone do obiektywu. Jakżesz nasz Bondzik napina te muskułki, choć brzuszek wskazuje, że Bondzik na trening nie miał zbyt wiele czasu, pochłaniała go bowiem praca operacyjna.
Patrzę więc na fotografie Bondzika i śmiejąc się, zastanawiam się. Skoro nasz żigolo Bondzik, to ilustracja IV RP, to postać ta IV RP trywializuje, ośmiesza, nadając jej cechy marnego komiksu, choć przecież była IV RP w swej istocie niebezpieczna. Może więc z Bondzika nie powinien się człowiek śmiać? Ale co zrobić, kiedy on śmieszny.
Pan prezes Jarosław Kaczyński zapowiedział właśnie marsz przeciwko sobie. Nie żartuję. Pan prezes powiedział, że trzeba maszerować protestując przeciw tym, którzy podważają niepodległość Polski. Cóż, czyż mówienie o Polsce jako kondominium, czyż mówienie o tym, że kraj może mieć flagę i godło, ale nie znaczy to, że jest niepodległy, nie jest podważaniem niepodległości? Czy podważanie niepodległości nie jest podważaniem niepodległości?
Z drugiej strony jakoś nie potrafię się zanadto wzburzyć. Bo - cóż poradzę - aspiracje polityka, który nie radzi sobie z bankomatem, nie ma konta, a gdy robi dla potrzeb ustawki zakupy w sklepie, to pół Polski tarza się ze śmiechu, do rządzenia prawie czterdziestomilionowym krajem w środku Europy, naprawdę są komiczne. Agnieszka Holland powiedziała niedawno, że intrygi są w Polsce na poziomie cepa. Należy dodać, że groza ma u nas wymiar humoreski. Mamy więc żigolaka w roli Bonda i niedorajdę w roli Piłsudskiego. To naprawdę raczej śmieszne niż groźne.
Wczoraj pewna ważna postać polskiego dziennikarstwa zapytała mnie, czy nie powinniśmy jakoś zareagować na słowa pana Krzysztofa Czabańskiego. Czabański powiedział, między innymi o mnie, cytując "Szwejka", że "nachalne są te kurwy i zuchwałe". Jak to przeczytałem, to, mówię serio, pomyślałem, że Czabański naprawdę trafnie scharakteryzował swoje polityczno - dziennikarskie środowisko. Ale rozumiem, że nie o swoim środowisku to mówił.
Co ja jednak poradzę, że mnie te jego słowa ani nie zdenerwowały ani nie zabolały. Oto były członek PZPR, obecny udziałowiec okołoPiSowskich spółek, z nadania Kaczyńskiego szef Polskiego Radia, który uczynił z tego radia organ IV RP, a jeszcze rok temu kandydat PIS w wyborach, coś tam bredzi.
Jako się rzekło, Czabański chciał do Sejmu, a wyborcy powiedzieli mu "a poszedł ty". No to teraz ma chłopina zgryz i zalewa go frustracja. Coś tam gada, coś tam bredzi. I ja miałbym się z nim spotykać w sądzie? To byłby brak szacunku dla sądów. I dla siebie. Żigolak gra bonda, niedorajda Piłsudskiego, a Mr Nobody dziennikarza. Naprawdę nie ma się co przejmować. Można się tylko uśmiechnąć.