Pani profesor Magdalena Środa, wybitny filozof (pardon - filozofka) i etyk (pardon - etyczka), zarzuciła mi właśnie w "Gazecie Wyborczej", że z Moniką Olejnik wyrywamy sobie Tomasza Terlikowskiego, by zaprosić go do studia wyłącznie w jednym celu - by wywołać skandal i podnieść w ten sposób oglądalność.
Kocham politykę, sport i muzykę poważną, ale przez szacunek dla Was, o tej ostatniej pisać nie będę
Pani profesor Magdalena Środa skrytykowała mnie drugi raz w ostatnim czasie. Poprzednio zarzuciła mi, że bezczelnie zaprosiłem do studia Romana Giertycha, a przecież wiadomo, że Giertych jest zły, a w każdym razie był zły, więc zapraszać go się nie powinno. Przy czym atak profesor Środy nie był ślepy i bezmyślny. Pani Środa wyraziła pretensje, że zrobiłem wywiad z Giertychem. Nie wyraziła pretensji o robienie wywiadów z Giertychem pod adresem "Gazety Wyborczej" i "Wprost", które zrobiły z nim wywiady chwilę wcześniej, może dlatego, że akurat w tych tytułach pani profesor dorabia.
Oczywiście, Terlikowskiego, tak jak Giertycha, zapraszać się nie powinno, bo mają oni niesłuszne poglądy. W telewizji powinny zaś występować wyłącznie osoby o poglądach słusznych. Które to są te słuszne? Ja nie wiem, ale pani profesor Środa wie. Telewizja Polska i TVN powinny zwrócić się do naszego arbitra elegancji o listę gości, których zapraszać wolno i i tych, których zapraszać nie wolno, a przynajmniej nie wypada.
Taka lista bardzo ułatwiłaby zadanie telewizjom i dziennikarzom. Dzięki niej mielibyśmy mądre i merytoryczne debaty na temat różnych odłamów ruchu feministycznego, mielibyśmy głębokie spory o to dlaczego Kościół jest zły, o tym dlaczego mężczyźni to w ogromnej większości szowinistyczne świnie i o tym dlaczego kobiety powinny się skupić na pracy. Seria takich debat dałaby odpowiedź na pytanie jak dokonać prawdziwego postępu społecznego. Społeczeństwo byłoby od tych debat lepsze i Polska byłaby lepsza. Niesłuszne poglądy uległyby marginalizacji, a potem, co nieuniknione, zanikowi.
Taka ŚrodaTV byłaby światła, mądra i postępowa. Byłaby też Radiem Maryja a rebours. Tam też rozmawiają sami swoi, toczy się namiętny dialog ludzi, którzy się ze sobą we wszystkim zgadzają. Poglądy niesłuszne są nieobecne, bo i po co mają być obecne skoro są niesłuszne. W ŚrodaTV też byłby tylko słuszne, bo niewystarczająco postępowe, niewystarczająco lewicowe i niewystarczająco feministyczne są niesłuszne.
Pani profesor Środa idzie, trzeba jej to oddać, przetartym szlakiem. Ostatnio pewien duchowny, kapucyn, zaatakował trzech księży piszących do naTemat, który to portal jest wrogi, antykatolicki, zły i grzeszny. Pani Środa jest kapucynem lewej strony, tylko zło, grzech i występek widzi gdzie indziej.
Polski katolicyzm różne ma twarze, w związku z tym w normalnym programie publicystycznym, jeśli ma on jakoś tam odzwierciedlać różne poglądy, zaprasza się właśnie różne "twarze". Stąd występuje u mnie i ojciec Paweł Gużyński i Tomasz Terlikowski, i ksiądz Isakowicz-Zalewski i ksiądz Kazimierz Sowa, i Marek Zając i Ewa Czaczkowska. Od oceniania które poglądy są słuszne i którzy moi rozmówcy są dobrzy, a którzy źli są widzowie. Dlatego z pokorą przyjmuję opinię pani Magdaleny Środy, pamiętając, że jest to wprawdzie opinia wybitnej filozofki i etyczki, ale jednak tylko opinia jednego spośród dwóch milionów trzystu tysięcy widzów. I niekoniecznie ich opinie są głupie tylko dlatego, że nie mają profesorskich tytułów i kilkuset centymetrów kwadratowych w gazetach, w których dzielą się swymi poglądami z innymi.
Zarzut profesor Środy potraktowałem oczywiście poważnie i postanowiłem sprawdzić częstotliwość z jaką wyrywam sobie z Moniką Olejnik redaktora Terlikowskiego. Otóż wyrwałem go sobie raz, serio, raz, ponieważ w ostatnim półroczu w programie "Tomasz Lis na żywo" Terlikowski był gościem właśnie jeden raz, 12 listopada. Oznacza to logicznie, że Terlikowski był u mnie o jeden raz za dużo, tak jak Giertych był raz, czyli o jeden raz za dużo. Dobrze, nie brnę dalej, bo przecież nie wypada weryfikować czy profesorskie opinie mają jakikolwiek związek z rzeczywistością i faktami.
Pani profesor Środa napisała, że z niecierpliwością czeka na mój poniedziałkowy program, bo przecież nie mam wyjścia i muszę zaprosić Terlikowskiego. Cóż, ponieważ Terlikowski jest u mnie w programie co tydzień, jest całkiem prawdopodobne, że byłby moim gościem także w najbliższy poniedziałek.
Niestety, nie może być moim gościem, z dość banalnego i boleśnie przyziemnego powodu. Jest Wigilia Bożego Narodzenia. Pani profesor, to takie święto chrześcijańskie, w czasie którego ciemne masy oddają cześć pewnemu niemowlakowi.