Pamiętam z czasów przedszkolnych, że miałem wtedy absolutną obsesję na punkcie owsianki, którą w nas codziennie wmuszano, a której nienawidziłem. Nasza prawica ma ten sam problem z Owsiakiem, choć nikt jej go nie wmusza. Pytanie - dlaczego?
Kocham politykę, sport i muzykę poważną, ale przez szacunek dla Was, o tej ostatniej pisać nie będę
Gdy Jurek Owsiak odpalał swoją Wielką Orkiestrę akurat nie było mnie w Polsce. Gdy wróciłem ze stypendium w Nowym Orleanie (wysłała mnie tam CIA w powiązaniu z KGB) rodzice poinformowali mnie o całej akcji. Byłem sceptyczny.
Po pierwsze dlatego, że uznałem, iż Orkiestra może być alibi dla państwa, którego obowiązkiem jest zadbanie o właściwy stan służby zdrowia. Po drugie dlatego, że Orkiestra wydała mi się zbyt prostym alibi dla milionów Polaków - wpłacamy coś do puszki i mamy czyste sumienie plus dobre samopoczucie, na resztę roku jesteśmy jednocześnie zwolnieni z odruchów empatii wobec bliźnich.
Tak sądziłem, ale wynikało to z tego, że o Orkiestrze słyszałem, ale grających nie widziałem. W kolejnych latach gdy się Orkiestrze przyglądałem, rósł we mnie nie entuzjazm może, ale podziw i szacunek dla Owsiaka.
Co do alibi dla państwa. Jak mawiał pisarz Turgieniew, oczywiście Rosjanin, nie można nie robić niczego tylko dlatego, że nie można zrobić wszystkiego. Państwo niech robi swoje, ale przecież nie wyklucza to wszelkich innych inicjatyw by coś zrobić, inicjatyw owsiakowych, jakichkolwiek.
W późniejszych latach akcja Owsiaka zaczęła mi się wydawać wartością samoistną. Z dwóch względów. Po pierwsze facet wykonuje świetną robotę i cała masa dzieciaków, a ostatnio także osób starszych, z tego korzysta. Po drugie, w kraju o kompromitująco niskim wskaźniku zaufania społecznego, każdy pomysł na dzieło wspólne jest wart błogosławieństwa.
Ale rozumiem, że u niektórych sceptycyzm wciąż jest żywy. W porządku. Tylko skąd ten jad, skąd ta wrogość, skąd to coroczne biczowanie Owsiaka przez prawicowych publicystów? Z czym naprawdę mają problem?
A problem ten jest wielki. Jak wielki, przekonałem się na własnej skórze. Lat temu sześć dostałem nagrodę dla dziennikarza roku. Statuetka - ok, ale częścią nagrody był luksusowy Citroen za jakieś 100 tysięcy złotych. Gdy wyczytano moje nazwisko miałem jakieś 20 sekund na podejście do mikrofonu. Dość, żeby pomyśleć, że samochodu nie chcę.
Co z nim zrobić? Sekundy potem stwierdziłem, że samochód przeznaczam na Wielką Orkiestrę. Kilka dni później przeczytałem w tekście pana F., w "Rzeczpospolitej", dziś autora "wSieci", że chciałem sobie zrobić PR. Ok, F. by sobie PR-u nie robił, tylko by wziął samochód. Ja go nie chciałem, tym gorzej dla mnie.
Ciekawe czy gdybym samochód przeznaczył na Caritas, to byłoby lepiej? Trochę lepiej zapewne. Ale i tak bym dostał po buzi, bo F., jak cała nasza prawica, tak ma. F. nie lubi Owsiaka, nienawidzi mnie, chciałby dostać nagrodę, nigdy jej nie dostanie.
Wracam do Owsiaka. Dlaczego go tak nie cierpią? Odpowiedź wydaje mi się prosta.
1. Osiągnął sukces. Sukces na prawicy jest podejrzany. Oni sukcesów zbyt wiele nie mają, więc jak ktoś sukces osiąga, to go nie lubią.
2. Owsiak nie jest "ich", a więc jest wrogiem. W umysłach totalitarnych zasada jest prosta. Nie jesteś nasz - jesteś wrogiem, resortowcem, pogrobowcem Berii i Dzierżyńskiego. Oni naprawdę mają tak zwoje w głowie poukładane, że w takie wnioski im się wszystko układa.
Popieram z całego serca Owsiaka. Popieram też Annę Dymną, Ewę Błaszczyk czy Caritas i guzik mnie obchodzi jakie poglądy mają ludzie, którzy wykonują wspaniałą pracę na rzecz innych, czyż nie jest to - jak by to powiedzieć Opus Dei, dzieło Boże?
Właśnie wytoczyłem proces panom Karnowskim za ohydną okładkę ze mną jako SS-manem. Pan Karnowski, nie rozpoznaję który, są do siebie zaskakująco podobni, napisał, że pewnie potrzebuję na waciki. Przez patriotyczne gardziołko mu nie przeszło, że 250-ciu tysięcy złotych domagam się na Caritas. Przez gardziołko musiałoby przejść kilka słów prawdy, a tego gardziołko oraz gardziołka właściciel, nie trawią.
Dzisiaj jak miliony Polaków będę wspierał Owsiaka i Orkiestrę. Bez żadnych skomplikowanych motywów. Bo robi dobrą robotę. Tak samo zrobią miliony Polaków, tych, którzy do puszek będą wrzucać złotówkę i sto złotych, tych, którzy właśnie wyszli z kościołów i tych, którzy do kościołów się nie wybierają. Będą tak robić, bo tak chcą, bo doceniają robotę Owsiaka, bo chcą być razem, bo chcą zrobić razem coś fajnego. Tylko tyle, aż tyle.
To będzie, niezależnie od sumy, ważny akt. To będzie wielkie głosowanie tej normalnej Polski, która nie daje się zaczadzić nienawistnikom, widzącym wszędzie wrogów, podejrzliwych, mówiących o innych z pogardą. W gruncie rzeczy więc, miliony Polaków wykonają jutro piękną pracę, dla bliźnich, w imię Boga albo bez boga, w imię dobra i normalności.
I w całym tym okołoOwsiakowym kontredansie dokładnie taka jest stawka. Dobro czy zło, miłość czy nienawiść. Wybór wydaje się prosty.