No to już wiemy, co się dzieje ze stopą Justyny Kowalczyk. Tego, jak jej się z tą stopą biega, możemy się tylko domyślać. Nie musimy się natomiast domyślać czegoś zupełnie innego - Justyna Kowalczyk kolejny raz udowadnia, że jest nie tylko sportowcem wybitnym, ale po prostu prawdziwym sportowcem.
Kocham politykę, sport i muzykę poważną, ale przez szacunek dla Was, o tej ostatniej pisać nie będę
Dokładnie o czymś takim mówił ustanawiając najważniejsze przesłanie igrzysk twórca igrzysk nowożytnych, baron Pierre de Coubertin. Najważniejsze jest uczestnictwo.
Ale przecież jest oczywiste, że dla wielkiego sportowca ważne jest też, musi być, zwycięstwo. I tym większy mam szacunek dla naszej zawodniczki, bo przecież jest oczywiste, że ze złamaną nogą o zwycięstwo jest jej o niebo trudniej. A jednak pobiegła. I to jej wczorajsze szóste miejsce, które dla wielu stanowiło na pewno zawód, dziś widać w zupełnie innym świetle. To było wspaniałe szóste miejsce.
Pani Justyna, jak sama mówi, wystartuje w czwartek na 10 kilometrów. Nikt nie ma pojęcia, jak wypadnie. Może zdobędzie medal, może będzie szósta, a może 15. Ale wszyscy przecież wiemy, że da 100 procent tego, co może. A biorąc pod uwagę ból, dużo więcej.
Ktoś zapyta, a i takie głosy pojawiają się już na forach, dlaczego nasza mistrzyni nie poinformowała o kontuzji wcześniej. To chyba oczywiste. Nie chciała się asekurować. Dlaczego robi to teraz. Podejrzewam, że z prostego powodu - zabolał ją opinie niektórych tzw. ekspertów de facto odmawiających jej najwyższej sportowej klasy. Sam tak te opinie odebrałem, więc nie dziwię się, że odebrała je tak sama Pani Justyna.
Tak czy owak, czekamy na kolejny start naszej wielkiej sportsmenki. My, normalni kibice, będziemy jej z całego serca kibicować, tak, licząc na medal, ale też świadomi, że medalu może nie być, ściskając kciuki, ale zdając już sobie sprawę, jak wielkim bólem może być okupiony każdy ruch Justyny Kowalczyk.
Kowalczyk nie musi nikomu niczego udowadniać. Startuje, bo chce, bo walczy zawsze, bo czekała na te igrzyska. Ja oczywiście wciąż wierzę w jej medal, ale sytuacja z jaką mamy do czynienia, jest dla mnie tylko potwierdzeniem zasadności uwielbienia jakie dla Justyny Kowalczyk mają miliony Polaków.
Wielki szacunek dla mistrzyni. Warto było Pani przez te wszystkie lata kibicować. Jeszcze raz pokazuje Pani, czym jest sport, czym jest duch walki, czym jest odporność, determinacja, pokazuje Pani, na czym polega najgłębszy sens sportu.
Bardzo nisko się Pani kłaniamy, zaciskamy kciuki i - jak zawsze - z całego serca życzymy powodzenia. Fajnie, że w naszym sporcie jest ktoś taki, jak Pani.