Fot. Łukasz Kamiński / KPRP

Zaczęliśmy od małego spięcia o to, co dla Anny Komorowskiej jest zbyt prywatne, by ujawniać w wywiadzie. Skończyliśmy po trzech kwadransach na pogawędce o Suwalszczyźnie, na którą Pierwsza Dama wyrywała się sama nawet na jeden dzień, jeśli tylko miała wolny dzień. A ostatnio ma ich niewiele. Wątpię, by przez 45 minut można kogoś poznać. Na pewno jednak można przez taki czas o kimś dowiedzieć się wystarczająco dużo, by zrewidować zastane przekonania.

REKLAMA
Wywiad do Newsweeka był moim pierwszym spotkaniem z Anną Komorowską. Robiłem kilkukrotnie wywiady z Bronisławem Komorowskim i przed tym i po tym, gdy został Prezydentem. Z jego żoną dotąd jednak nie rozmawiałem.
Wiedziałem więc o niej mniej więcej tyle, co przeczytałem w kilku prasowych wywiadach i sylwetkach. No i w Wikipedii. A Wiki opis przedstawia obecną pierwszą damę, jako kobietę bez kariery zawodowej, która poświęciła życie na wspieranie męża i wychowanie dzieci.

Anna Komorowska w Wikipedii

"Skończyła VI Liceum Ogólnokształcące im. Tadeusza Reytana w Warszawie, podczas nauki w nim należała do drużyny harcerskiej im. Romualda Traugutta Czarna Jedynka. Następnie ukończyła filologię klasyczną na Uniwersytecie Warszawskim. Pracowała jako nauczycielka łaciny w szkole średniej. W 1970 r. poznała w Związku Harcerstwa Polskiego swojego przyszłego męża, Bronisława Komorowskiego[2]. Pobrali się w 1977 r. W okresie PRL aktywnie uczestniczyła w konspiracyjnych pracach opozycji, wspierając tym samym męża[3]. W dniu 31 grudnia 1981 r. jako jedna z pierwszych dotarła do obozu internowania w Jaworzu, gdzie był przetrzymywany jej małżonek. Po 1989 r. pracowała krótko w towarzystwie ubezpieczeniowym, potem poświęciła się wychowaniu dzieci i prowadzeniu domu." CZYTAJ WIĘCEJ


Napisałem "poświęciła"? Tak samo powiedziałem podczas rozmowy i zostałem błyskawicznie poprawiony przez Annę Komorowską. Tego, że zajęła się piątką dzieci nie pozwala nazywać "poświęceniem". - Dzieci same nie przychodzą na świat - wyjaśniła mi, twierdząc że została z nimi w domu, bo tak się umówiła z mężem.
Drugi raz oburzyła się, gdy zapytałem o jej wizerunek żony "przy mężu". Powiedziała mi, że jest to obraz zupełnie fałszywy, bo "podejmuję szereg działań, odbywam wiele spotkań, podróży, w których mój mąż nie uczestniczy." Choćby w tym tygodniu Anna Komorowska leci samotnie do Chin. Wcześniej, bez udziału prezydenta była między innymi w Japonii. W wywiadzie powiedziała mi, że "przy mężu" to określenie anachroniczne, a ona "nigdy nie musiała się emancypować, zawsze czuła się pełnoprawnym członkiem rodziny".
I wreszcie sprzeciwiła się Anna Komorowska trzeci raz. Gdy nazwałem jej rodzinę patriarchalną. Pierwsza dama stwierdziła, że jej rodzina z pewnością taka nie jest. W rodzinie Komorowskich jej zdaniem decyzję podejmują różni jej członkowie, w zależności od spraw. Czasem jest więc to ona. Tym bardziej, że przyznaje, że nie jest pozbawiona ambicji. Nie jest też pozbawiona pragnienia, by "czasem być kontrowersyjnym", choć woli robić, niż się pokazywać.
logo
Okładka dodatku "Kobieta" do Newsweeka

Kalendarz Anny Komorowskiej jest planowany na wiele miesięcy do przodu i gęsto wypełniony wydarzeniami. Mówi, że chce się angażować w kulturę, promocję młodych artystów, tematy ekologiczne, pomoc rodzinom i aktywizację zawodową kobiet. Nie wyklucza wyjścia do opinii publicznej, jako ambasador jakiegoś rozwiązania. Bierze pod uwagę, że mogłaby się stać twarzą jakiegoś projektu, jakiejś kampanii, jeśli chciałaby do tematu przekonać Polaków. Sprawia wrażenie, jakby była to gotowa zrobić nawet wbrew opinii Prezydenta, mimo że publicznych kontrowersji nie lubi.
Choć sama, rezygnując z kariery, wychowała piątkę dzieci, to mówi, że nie zamierza nikogo zmuszać do jej modelu rodziny. "Mi się sprawdził mój" - mówi, ale dodaje, że każdy model jest dobry, jeśli w rodzinie jest szczęście. Pytanie o szefa Solidarności, który wysłał posłankę Pomaskę do karmienia dziecka, a nie głosowania w Sejmie skwitowała: "Nie słyszałam, żeby Pan przewodniczący miał taką władzę, żeby komukolwiek mógł narzucić styl życia". Ona w każdym razie nie zamierza.
Przyznaję więc, że po rozmowie zmieniłem swoją ocenę Anny Komorowskiej. Okazała się silną, ambitną, pracowitą i niezależną kobietą, która na swój czas jako Pierwsza Dama wyznaczyła sobie sensowną agendę. Przyznam, że tak jej dotąd nie oceniałem. Skądinąd Anna Komorowska nie jest pierwszą Pierwszą Damą, która mnie zaskoczyła. Maria Kaczyńska okazała się być niezwykle ciepła, otwarta i nawet bardziej niż Anna Komorowska (przypominam słynne spotkanie w Dniu Kobiet) niestroniąca od publicznych kontrowersji.