Przeczytałem właśnie felieton Michała Kolanko z serwisu 300polityka. Redaktor Kolanko z dużym przekonaniem twierdzi, że Donald Tusk powinien powołać swojego pełnomocnika do sprawy afery podsłuchowej w PSL. Kolanko twierdzi, że ktoś taki "byłby dla Tuska bardzo wygodny", bo dałby możliwość pokazania, że premier nie jest poza prawem. Znam rozwiązanie dla Tuska wygodniejsze - nie robienie nic.

REKLAMA
Obejrzałem właśnie Fakty TVN i zobaczyłem, że afera taśmowa została tam umieszczona na trzecim miejscu. Tematem nie zajął się reporter, ale była to zbitka "setek" czyli wypowiedzi różnych osób. Fakty otworzyły się materiałem o pogodzie, potem było in vitro w Platformie Obywatelskiej. Zbitka setek oznacza, że Fakty nie uznały afery taśmowej za wielką aferę.
W Wiadomościach to także była "trójka". Materiał reporterski redakcja umieściła po dwóch kawałkach o trąbach powietrznych. W samym materiale - taśmy, Serafin, Halicki, Bury.
Michał Kolanko napisał, że Donald Tusk powinien zrobić to, co kiedyś w Wielkiej Brytanii David Cameron. Czyli powołać swojego specjalnego przedstawiciela do wyjaśnienia sprawy.

Michał Kolanko "300polityka":

W Polsce Tuskowi potrzebna byłaby do takiego dochodzenia osoba pochodząca ze sfer prawniczo-urzędniczych. Kimś takim mógłby być np. prof. Jerzy Stępień lub autorytet ze środowiska Krajowej Szkoły Administracji Publicznej np. prof. Maria Gintowt-Jankowicz. Właśnie ktoś taki, spoza orbity polityczno-partyjnej mógłby zbadać sprawę taśm PSL i zaangażowania ministra Sawickiego. Taki manewr byłybydla Tuska bardzo wygodny –dałby możliwość pokazania, że nikt nie jest pozaprawem i standardami etycznymi. CZYTAJ WIĘCEJ


Bardzo to niestety naiwne. Zbitka setek w Faktach oznacza, że jutro nie będzie już żadnego materiału o aferze. W Wiadomościach może coś będzie, ale najdalej pojutrze także będzie cisza. Sprawa będzie gasnąć, a nie się rozpalać. Po co Tuskowi jakiś pełnomocnik?
Kolanko najwyraźniej zakłada, że premier Tusk nie wie, jak działacze ludowi uwłaszczyli się w agencjach i spółkach rolniczych. Załóżmy że premier jest ślepy, naiwny, urodził się wczoraj i nic nie wie. Powołuje pełnomocnika do zbadania sprawy. Premier jest wstrząśnięty jego raportem. Wyrzuca Sawickiego i wszystkich zamieszanych w sprawę ludowców. Koalicja się rozpada. Platforma idzie na wybory. Wątpię by Tuska ten scenariusz ekscytował. Zwłaszcza że jeśli PSL będzie w kolejnym rządzie, to będzie robił to samo. Także jeśli wybory wygra PiS.
Teraz załóżmy że Donald Tusk nie jest ślepy. To założenie jest bardziej prawdopodobne niż poprzednie. Tusk nie byłby gdzie jest i nie osiągnąłby tego, co osiągnął gdyby był ślepy. Tusk więc dobrze wie, co się dzieje w spółkach i agencjach rolnych. Ale niby co ma zrobić? Rządzić z Palikotem?
Tusk nie jest ślepy ani nie jest głupi. Nie będzie ulegał żadnemu moralnemu wzmożeniu. Widzi że temat w mediach "nie żre", widzi że znika z ekranów telewizyjnych, widzi że politycznie ma słaby wybór. Wie też, że PSL nie robi niczego gorszego niż robiło zawsze.
Tusk więc nie będzie słuchał rad redaktora Kolanko, nie będzie wpatrywał się w Davida Camerona. Sprawę bada CBA i prokuratura. Donald Tusk przypomni, że są to instytucje niezależne a on ze spokojem czeka na wyniki ustaleń tych profesjonalnych instytucji. Oczywiście doda, że nepotyzm jest niedopuszczalny. Zapewni że go będzie wypalał gorącym żelazem.
W co oczywiście uwierzymy.