Fot. Shutterstock

Janusz Palikot zaproponował dziś rano konstruktywne wotum nieufności. Wystarczy 46 posłów i kandydat na premiera by przeprowadzić debatę i głosowanie w Sejmie. Teraz wystarczy, że Ruch Palikota, SLD i PiS porozumieją się w sprawie nowego szefa rządu. Tak, to raczej mało prawdopodobne, by w ten sposób wymienić Donalda Tuska na innego szefa rządu. Choć może przy okazji debaty premier odpowiedział by na kilka pilnych pytań.

REKLAMA
Wniosek Palikota zostanie więc albo zlekceważony kompletnie, albo uda mu się zdobyć poparcie SLD i wtedy odbędzie się kabaretowa debata w Sejmie. Pozbawiona kompletnie znaczenia. Sądzę, że nawet jej nie będzie, bo Leszek Miller nie będzie chciał iść z Januszem Palikotem na taką awanturę.
Janusz Palikot zrobił więc coś, co mieści się gdzieś w interesie jego ugrupowania, ale nie mieści się pod hasłem: Racjonalne działania racjonalnej opozycji.
Jeszcze raz wrócę do pytania, czy dymisja Marka Sawickiego to koniec afery taśmowej. Może tak, może nie. Może tak, jeśli Tuskowi i Pawlakowi uda się sprawę zakopać, dyrektor Śmietanko straci stanowisko, a rada nadzorcza Elewarru zostanie wymieniona. Opinia publiczna uzna pewnie, że premier rozwiązał problem. Choć oczywiście go nie rozwiązał. Takich Elewarrów jest pewnie więcej, brudny jest cały system agencji i spółek rolnych, PSL bez Śmietanki i Sawickiego na stanowiskach będzie tym samym i takim samym PSL-em.
Może jednak to nie jest koniec. Jeden z rozmówców przypomniał mi dziś, że gwoździem do trumny SLD nie była afera hazardowa, ale słynny wywiad ministra skarbu Wiesława Kaczmarka. Kaczmarek widząc, że idzie na dno za sprawę Orlenu, a ludzie którzy są bardziej winni mają się dobrze, udzielił wywiadu Gazecie Wyborczej. Opowiedział w nim, jak w gabinecie Leszka Millera trwały narady polityków i tajnych służb, na których zastanawiano się, jak zmienić władze Orlenu. Prezes Andrzej Modrzejewski został w wyniku tych narad zatrzymany przez specsłużby w centrum Warszawy.

Wiesław Kaczmarek w Gazecie Wyborczej

To było podczas spotkania. U premiera byli: minister sprawiedliwości Barbara Piwnik, prokurator krajowy Karol Napierski, szef kancelarii premiera Marek Wagner i - z tego, co pamiętam - szef UOP-u Zbigniew Siemiątkowski. Napierski zaproponował rozwiązanie - przejrzeć zbadane przez UOP sprawy związane z Modrzejewskim i znaleźć coś, co nie ma bezpośredniego związku z Orlenem. Byłem przeciw. Tłumaczyłem, że Modrzejewski i tak zostanie odwołany. Ale zapadły inne decyzje. Dokonano przeglądu spraw i znaleziono odpowiedni przypadek.


Trudno dziś przewidzieć, czy minister rolnictwa Marek Sawicki widząc, że zapłacił stanowiskiem za sprawę, w której nie pada jego nazwisko, a cały system ma się dobrze, nie zechce powtórzyć numeru Wiesława Kaczmarka. Że jutro, za miesiąc, albo rok udzieli wywiadu, w którym opisze, jak to naprawdę jest i w PSL i w Platformie i w różnych spółkach, agencjach, urzędach.
A byłoby do opowiadania. Chciałbym się na przykład (lista jest długa) dowiedzieć, jakie były powody bezczynności Donalda Tuska. Wiemy od rzecznika NIK, że w czerwcu 2011 roku urząd wysłał do premiera raport z listą nieprawidłowości w Elewarze. Nie wiemy, by Donald Tusk coś z tym dokumentem zrobił. Przypomnijmy: dyrektor generalny państwowej firmy Andrzej Śmietanko zarabia ok. 29 tys. zł. Oprócz tego ma prawo do prowizji od zysków firmy - 3 proc. Śmietanko zarabia również w spółce córce Elewarru ok. 7 tys. zł.
Czy Donald Tusk przymknął oczy na to wyciąganie pieniędzy i (co pada w nagranej przez Serafina rozmowie) omijanie ustawy kominowej? Czy rozmawiał z ministrem Sawickim? Czy rozmawiał z premierem Pawlakiem?
Może to nie być koniec afery taśmowej w PSL także z innego powodu. Kto wie ile rozmów zostało nagranych w gabinecie Władysława Serafina. Może szef kółek rolniczych poprawiał piloty nie tylko tego jednego dnia. Może więc coś jeszcze wypłynie.