Starsi ludzie lubią sobie usiąść i ponarzekać na czasy, w jakich przyszło im żyć. Niektórzy marzą o wehikule czasu, który zabrałby ich z powrotem do złotego wieku. Właśnie widzę, że prezes i redaktor naczelny "Tygodnika Powszechnego" wpadli na pomysł, że państwo zadekretuje prawnie, w ustawie, powrót do złotych czasów prasy papierowej. Kuriozalne, ale wydrukowane czarno na białym w "Tygodniku".

REKLAMA
"Tygodnik Powszechny" nie jest symbolem sukcesu w XXI wieku. Zasłużone pismo inteligencji nie odnalazło się (i nadal nie odnajduje w nowych czasach). Piszę to z żalem. I tylko brakiem zrozumienia nowych czasów tłumaczę "Apel", jaki ukazał się w najnowszym Tygodniku.
Redaktor naczelny Piotr Mucharski oraz prezes wydawnictwa Jacek Ślusarczyk opublikowali tekst, w którym wzywają do stanowczego rozprawienia się z językiem nienawiści w internecie. Konkretnie - obaj autorzy domagają się nowej ustawy, która "definitywnie położy kres całkowitemu poczuciu bezkarności na język nienawiści rasowej i wyznaniowej, językiem oszczerstw i pomówień".
Tu powinienem ziewnąć, bo temat jest tak bardzo stary, a propozycje "Tygodnika Powszechnego" tak bardzo oderwane od rzeczywistości. Ale nie ziewnę z szacunku dla pisma.
Drodzy autorzy:
Napisaliście: "Wszyscy tkwimy w tym szambie - język nienawiści wylewa się bezkarnie zewsząd" - nie. Nie wszyscy. W naTemat w nim nie tkwimy i była to jedna prosta decyzja, by wprowadzić komentarze przez Facebooka. Ale nie dramatyzujmy. Język nienawiści na ponad 90% polskich serwisów internetowych, to kilka procent. Tak, to kilka procent jest dobrze widoczne, ale to kilka procent. Gazeta.pl, Onet.pl, Rp.pl, Newsweek.pl codziennie dużo robią, aby te procenty malały. Codziennie dużo robią też użytkownicy tych miejsc, którzy zgłaszają obraźliwe komentarze, skarżą się na nie, niektórzy mają prawo je ukrywać. A więc mocno przesadzacie.
Napisaliście: "Sądy i prokuratury nie rozumieją istoty nowych mediów", więc sprawy kończą się umorzeniami ze względu na znikomą szkodliwość społeczną. Chwilę chwilę. Zniesławienie jest karane z kodeksu karnego. Policjanci (proszę sprawdzić) ustalają adresy IP autorów zniesławiających komentarzy. Po ustaleniu pukają do drzwi i żądają wyjaśnień. Nie wiem, co się dalej ze sprawcami dzieje, ale wiem, że policyjna interwencja potrafi być dość skuteczna. Oczywiście skuteczniejsze byłoby wsadzenie sprawców do więzienia bez dostępu do komputera. Ale za komentarz w sieci w więzieniu jednak nie powinno się siedzieć.
Napisaliście: "We Francji obowiązuje prawo, które identycznie traktuje przestępstwa i wykroczenia popełnione w prasie papierowej i w sieci. Uważamy, że nadszedł czas, by również w Polsce stosowane były podobne regulacje prawne." Bardzo trudno jest dostać się ze swoim komentarzem do gazety. Raczej trudno jest opublikować coś w "Le Figaro" bez wiedzy szefów "Le Figaro". Łatwo jest opublikować coś w gazeta.pl bez wiedzy redaktora naczelnego gazeta.pl. Mieszkam niedaleko bazarku. Może się zdarzyć, że ktoś na jego środku zacznie wykrzykiwać antysemickie wulgaryzmy. Nie przyszłoby mi do głowy żądać ukarania właściciela targowiska.
Napisaliście wreszcie, że wszystkie komentarze ukazujące się w internecie powinny być moderowane, bo tak jest we Francji. Akurat Francja nie jest dobrym internetowym wzorem. Do niedawna używano tam śmiesznych komputerków zamiast internetu. Mówimy też o kraju, który nałożył tak ścisłe regulacje na domenę .fr, że przez wiele lat blokował rozwój sieci. To kiepski wzór. Co do moderowania wszystkich komentarzy, to zwrócę uwagę, że są ich w sieci setki tysięcy dziennie. Powiedzmy 200 000. Ile komentarzy dziennie może przejrzeć moderator? 100 na godzinę razy 8 godzin pracy. Czyli jedna osoba 800 komentarzy dziennie. Załóżmy że Onet ma 50.000 komentarzy dziennie. Owszem - po zatrudnieniu 60 osób Onet poradzi sobie z zadaniem. Ale tych 60ciu moderatorów dziennie, to będą potężne pieniądze. Internet nie powinien iść drogą papieru i bankrutować na własne życzenie.
Co więcej - taka regulacja prawna dawałaby naturalną przewagę zachodnim serwisom internetowym. Jeśli Onet wydawałby dziesiątki tysięcy miesięcznie więcej niż dziś na moderowanie komentarzy, to Twitter i Facebook nie musiałby nic więcej w Polsce wydawać. Podobnie firmy założone na Cyprze, na Słowacji, w Niemczech. Sieć jest globalna.
To nie są lata kiosku Ruchu z "Tygodnikiem Powszechnym". Przykro mi - ani do tamtych lat, ani do tamtej pozycji "Tygodnika" nie da się wrócić.